W miastach żyje ponad połowa ludzkości. By ożywić te „betonowe dżungle”, zakłada się parki, skwery, a nawet ogrody na dachach wieżowców. Tymczasem tereny zieleni są nie tylko po to, by miasta ładnie wyglądały. Przyroda to największy producent na świecie, a tzw. usługi ekosystemów mają określoną wartość. Tylko mało kto jest tego świadomy.
Przyroda nie bez powodu zyskała zaszczytne miano „Matki Natury”. To właśnie od bogactwa zasobów naturalnych zależały losy społeczeństw i cywilizacji na przestrzeni dziejów. Osadnictwo nie rozwijało się ani wysoko w górach, ani na ziemiach skutych lodem. Zanim człowiek nauczył się uprawiać rolę, wędrował z miejsca na miejsce w poszukiwaniu pożywienia.
Obszar tzw. Żyznego Półksiężyca okazał się kolebką miast, kultur i imperiów Bliskiego Wschodu, głównie ze względu na różnorodność ukształtowania terenu, żyjących tam gatunków roślin i zwierząt, a także warunków klimatycznych, korzystnych dla rozwoju rolnictwa.
Jak jednak pokazują karty historii, obfitość darów Matki Natury nie wystarczyła, by odnieść cywilizacyjny i ewolucyjny sukces. O upadku lub sukcesie społeczeństw decydowało również rozsądne wykorzystywanie zasobów i umiejętność obrony przed negatywnymi skutkami własnego oddziaływania na środowisko.
Dziś, gdy współczesne mi...