Strefa Czystego Transportu: za i przeciw
Warszawa i Kraków sposobią się do wprowadzenia Stref Czystego Transportu. Również inne polskie miasta zamierzają pójść europejskim śladem i wyrzucić pojazdy „na margines”. Nasi dwa dziennikarze: Bartłomiej Leśniewski i Tomasz Czarnecki posprzeczali się w kwestii: czy SCT powinna obejmować całe miasto, czy też tylko jego niewielki wycinek. Wnioski pozostawiamy Czytelnikom.
Końska kuracja, czyli TAK dla SCT
Strefy Czystego Transportu (STC), które decyzją miejskich władz Krakowa i Warszawy obejmą swym działaniem teren obu tych miast w ich obowiązujących granicach, to bardzo dobry pomysł. Zarówno w wymiarze zdrowotnym, jak i w wymiarach społecznym, gospodarczym czy estetycznym.
By zrozumieć, po co nam te strefy, przywołajmy odrobinę historii. Europejskie miasta po raz pierwszy zmierzyły się z transportową katastrofą ekologiczną już w XIX wieku. Wtedy to masowo stosowany transport konny powodował zawalenie miejskich ulic końskim nawozem. Był to kłopot zarówno logistyczny (jak tu wywieźć z miast tysiące ton łajna), jak i zdrowotny. Nawóz przyciągał insekty, pogarszał stan higieniczny, szkodził zdrowiu publicznemu. Połowiczne rozwiązania (np. montowanie przy końskich zadach „worków – pieluch”) nie da...