Susze i podtopienia ściśle się ze sobą łączą
Susze i podtopienia ściśle się ze sobą łączą
Trzeba skończyć z mitem, że za powodzie miejskie odpowiada wyłącznie ocieplenie klimatu. Te mity przeszkadzają lub wręcz uniemożliwiają właściwą diagnozę i wprowadzenie środków zaradczych. Przestańmy traktować wodę deszczową jako zło konieczne, a zacznijmy jako nieodnawialny surowiec. Z prof. Piotrem Kowalczakiem, hydrologiem i specjalistą z dziedziny gospodarki wodnej, rozmawia Szymon Pewiński.
Czy po doświadczeniach Wrocławia sprzed ponad 20 lat i Sandomierza sprzed dekady nauczyliśmy się czegoś o powodzi i jej zapobieganiu?
Przede wszystkim musimy rozdzielić dwa rodzaje powodzi: powodzie miejskie, których główną przyczyną jest nadmierny wzrost udziału powierzchni nieprzepuszczalnych, oraz powodzie wynikające z wylewów dużych rzek. W obu powyższych przypadkach nie jest najlepiej.
W odniesieniu do powodzi od rzek: wśród licznych przykładów we Wrocławiu, gdzie nadal pomimo doświadczeń powodzi w 1997 i 2010 r. oraz paru mniejszych incydentów powodziowych, nadal trwa zabudowa obszarów zlewowych. W skali całego kraju brak jest pełnej implementacji map powodzi, opracowanych w trakcie realizacji kosztownych programów. Jest tak ze względu na brak uzgodnień pomiędzy samorządami a ówczesnym Krajowym Zarządem Gospodarki Wodnej. To absolutna wina KZGW.
Natomiast generalnie nastąpił...