DEBATY KOMUNALNE

Kontynuując cykl debat komunalnych, organizowanych przez Wydawnictwa Komunalne, w październiku br. redakcja „Przeglądu Komunalnego” przygotowała kolejne spotkanie. Tym razem postanowiliśmy podyskutować o termicznym przekształcaniu odpadów, a dokładnie o argumentach za i przeciw, o problemach natury organizacyjno-prawnej i finansowej oraz o tym, co nas czeka w najbliższej przyszłości.

Do dyskusji zaprosiliśmy Tomasza Podgajniaka, podsekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska, Ryszarda Kalbarczyka z Polskiego Klubu Ekologicznego, Jacka Kaznowskiego, byłego dyrektora warszawskiego Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych, Beatę Kłopotek, p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Polityki Ekologicznej w Ministerstwie Środowiska, Janusza Naumienko, p.o. dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych, Tadeusza Pająka z Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa (głównego pomysłodawcę spotkania), Piotra Rymarowicza z Fundacji Wspierania Inicjatyw Ekologicznych oraz Lidię Sieję z Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych. W spotkaniu udział wzięli także przedstawiciele redakcji i firmy Abrys. Dyskusję prowadził Tomasz Szymkowiak, dyrektor-redaktor naczelny Wydawnictw Komunalnych.


Tomasz Podgajniak
Ministerstwo Środowiska
Metody termicznego przekształcania odpadów to nie tylko spalarnie komunalne, to także spalarnie przemysłowe i współspalanie. W tej kategorii zmieściłyby się również tzw. technologie plazmowe oraz zgazowanie i przekształcanie odpadów na paliwa zastępcze.
Do każdej z tych technologii należy podchodzić z jednakową przezornością, tzn. poszukiwać takich rozwiązań, które będą się broniły nie tylko z ekonomicznego, ale także z ekologicznego punktu widzenia. Czyli o tym, czy dane przedsięwzięcie jest godne rozważenia, powinien przesądzać rachunek kosztów i korzyści środowiskowych. W następnej kolejności należy przeanalizować, czy polskie społeczeństwo jest w stanie udźwignąć koszty realizacji takich przedsięwzięć.
Z punktu widzenia polityki państwa priorytetem jest zapobieganie powstawaniu odpadów i taka polityka produktowa, która minimalizuje ich ilość. Te odpady, które muszą powstać, powinny być w bezpieczny sposób odzyskiwane oraz ponownie wykorzystywane i tylko wtedy, kiedy nie możemy nic innego z nimi zrobić, powinny być unieszkodliwiane.
Termiczne przekształcanie odpadów nie budzi we mnie żadnych emocji, jest to po prostu metoda, która powala uzyskać energię i zmniejszyć objętość materiałów przeznaczonych do składowania. Pozwala też unieszkodliwić substancje w innym przypadku niebezpieczne. Jest zatem tak samo dobra albo tak samo zła jak każda inna. Krajowy Plan Gospodarki Odpadami wskazuje ją jako jedną z metod możliwych do zastosowania.
Inną sprawą jest skala zastosowania tej technologii. Trzeba bowiem zapytać: co się stanie, gdy za 10 czy 15 lat, kiedy wybudowanych zostanie kilkadziesiąt instalacji do spalania odpadów, koszty funkcjonowania systemu znacząco wzrosną, a społeczeństwo zareaguje tak, jak powinno zareagować, tzn. przestanie wytwarzać odpady? Czy te instalacje będą w stanie dalej funkcjonować? Ważne będzie też pytanie, co się stanie w przypadku zmniejszenia ilości produkowanych odpadów, jeśli na spalarniach odpadów oprzemy systemy zaopatrzenia w ciepło. Trzeba będzie wówczas szukać na gwałt innych, alternatywnych źródeł energii. Może się też okazać, że istnieją rozwiązania techniczne, które pozwalają efektywniej produkować energię. Zatem można to ująć w sposób następujący: współspalanie i spalanie jako metoda odzysku energii zawartej w odpadach – tak, ilość instalacji – znak zapytania, a efektywność energetyczna na pierwszym miejscu.


doc. dr Lidia Sieja
Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych
Krajowy Plan Gospodarki Odpadami wyznacza wymagane poziomy odzysku i recyklingu organicznego odpadów ulegających biodegradacji – zgodnie z tzw. dyrektywą składowiskową. Plan wskazuje na możliwości zastosowania metod zarówno biologicznego przerobu odpadów, takich jak kompostowanie czy fermentacja, jak i termicznego przekształcania.
Musimy jednak zadać sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie zapewnić budowę do 2010 r. kompostowni przerabiających ok. 2 mln Mg tych odpadów, a do 2013 r. – 3 mln Mg, zważywszy, że aktualnie kompostuje się w Polsce zaledwie ok. 300 tys. Mg odpadów.
Mówiąc o kompostowaniu, trzeba brać pod uwagę konieczność selektywnej zbiórki bioodpadów, która w Polsce praktycznie nie istnieje. Kompostowanie odpadów zmieszanych w instalacjach biologiczno-mechanicznego przerobu daje w efekcie nie czysty kompost, a produkt do składowania.
W aglomeracjach, gdzie powstają duże ilości odpadów ulegających biodegradacji, metody termiczne są uzasadnione, ponieważ budowa kompostowni przerabiających 100 czy 200 tys. Mg odpadów praktycznie mija się z celem. W tych przypadkach tylko metody termiczne dają szansę rozwiązania problemu. Oczywiście pamiętać musimy o barierach zastosowania metod termicznych, tj. zadbać o zapewnienie odpowiednio dużego obszaru obsługiwanego przez taki obiekt (najkorzystniej 400-500 tys. mieszkańców) i zapewnienie kaloryczności odpadów, rozważyć możliwości finansowe oraz zapewnić akceptację społeczną dla budowy spalarni.
W Krajowym Planie wskazuje się także na konieczność zastosowania termicznych metod, aby do 2007 r. zapewnić 50-procentowy poziom odzysku opakowań. By to osiągnąć, należałoby ok. 700 tys. Mg opakowań poddać procesom odzysku energetycznemu. Jest mało prawdopodobne, by do tego czasu powstały instalacje spalarniowe o takiej przepustowości.


dr inż. Tadeusz Pająk
Akademia Górniczo-Hutnicza
Przyznaję rację, że ta dyskusja nie dotyczy tylko termicznego przekształcania odpadów komunalnych, ale także odpadów medycznych, przemysłowych i osadów ściekowych oraz ich współspalania. Jednak grupa odpadów komunalnych wysuwa się na czoło ze względu na zobowiązania akcesyjne, szczególnie te dotyczące redukcji ilości składowanych odpadów biodegradowalnych. Do tego dochodzą jeszcze odpady opakowaniowe. Nie ulega zatem wątpliwości, że instalacje termicznego przekształcania odpadów muszą zaistnieć w naszych systemach gospodarki odpadami.
Instalacje te powinny być wkomponowane w system kompleksowego zagospodarowania odpadów, gdzie nadrzędną zasadą jest unikanie powstawania oraz recykling materiałowy i organiczny odpadów. Dopiero pozostała część odpadów powinna być poddawana odzyskowi energii, co pozwala uzyskać przetworzone odpady, które będą spełniać bardzo ostre kryteria wynikające z prawa.
Niestety, coraz mniej wierzę w to, że będziemy w stanie wywiązać się z naszych zobowiązań akcesyjnych. Rodzi się pytanie, co będzie, jeżeli trzeba będzie się z nich rozliczyć?
Trzeba też podkreślić, że mówimy tylko o obiektach bezpiecznych ekologicznie, czyli o instalacjach, które spełniają kryteria określone w dyrektywie 2000/76. Jeżeli uważalibyśmy, że tego typu obiekty stwarzają zagrożenie dla środowiska, to dyskusję powinniśmy przenieść do Brukseli i zapytać Komisję Europejską, dlaczego przyjęto takie, a nie inne standardy emisyjne i warunki prowadzenia procesu termicznego przekształcania odpadów. A podważając te standardy, musielibyśmy zakwestionować także funkcjonowanie elektrociepłowni i elektrowni, które również muszą spełnić określone standardy.
Uważam też, że dziś w Polsce nie ma barier technicznych. Dysponujemy szeroką gamą rozwiązań, przy czym pozostaję zwolennikiem rozwiązań konwencjonalnych, sprawdzonych i technicznie dojrzałych. Rozwiązania plazmowe mogą, póki co, stanowić fantastyczne uzupełnienie i służyć do unieszkodliwiania stałych odpadów poprocesowych.


Jacek Kaznowski
Zgadzam się, że nie ma barier technicznych. Natomiast podstawową barierą jest brak globalnego postrzegania systemu, który w tej chwili funkcjonuje w Polsce. Biorąc pod uwagę to, że jedynym czynnikiem, który decyduje o zastosowaniu takiej czy innej metody, jest cena rynkowa odpadów, faktycznie trudno się spodziewać, że do 2010 r. można będzie zrealizować instalacje przekształcania termicznego, które by miały przerób łączny rzędu 1,2 mln ton. A takich instalacji na poziomie regionalnym powinno powstać ok. 10-15 i muszą one wynikać z potrzeb zintegrowanej gospodarki odpadami.
Nie mówimy tutaj wyłącznie o instalacjach przekształcania termicznego, bo dotyczy to również produkcji paliw z odpadów (RDF) i ich energetycznego wykorzystania. Ponadto musimy nadrobić olbrzymie zaległości i wybudować szereg oczyszczalni ścieków, co będzie skutkowało pojawieniem się olbrzymiej ilości osadów ściekowych, które trzeba będzie zagospodarować. Trzeba sobie przy tym zdawać sprawę, że zwłaszcza w osadach z oczyszczalni dla dużych aglomeracji będziemy mieli problem zanieczyszczenia m.in. metalami ciężkimi. Dlatego również tutaj konieczne będzie zastosowanie metod termicznych.
Dodam też, że lepiej spalać odpady w instalacjach zabezpieczonych, które spełniają wszystkie rygory ekologiczne, niż dopuścić do żywiołowego ich spalania w piecach domowych.
Mamy również szereg luk prawnych. W zakresie odpadów medycznych – niektóre środowiska lansują teorię, że ostateczną metodą unieszkodliwiania tej grupy odpadów może być autoklawowanie czy sterylizacja. W UE jest to metoda przejściowa, a na składowisko mogą trafiać już tylko odpady po przetworzeniu metodą termiczną.
Mówienie wyłącznie o kwestiach finansowych jest nieporozumieniem, choć rzeczywiście nie rozwiążemy problemu, dopóki ceny za składowanie będą tak niskie jak obecnie, przez co zarówno odpady komunalne, jak i niebezpieczne giną nam z ewidencji. Należy zatem zastanowić się, jak uszczelnić system, jak doprowadzić do stosowania optymalnych metod dla poszczególnych frakcji odpadów. Na przykład problemowymi odpadami są opakowania wielomateriałowe. Skoro więc nie znamy obecnie technologii, która pozwoliłaby w odpowiednim stopniu zagospodarować te odpady, to dla ich unieszkodliwiania powinniśmy przewidzieć właśnie metody termiczne z odzyskiem energetycznym.
Uważam przy tym, że metody termiczne nie są metodami drogimi, jeśli wziąć pod uwagę, że nie powinny być stosowane do wszystkich odpadów, lecz do wysegregowanych frakcji palnych o odpowiedniej wartości opałowej, z których można odzyskać energię cieplną i energię elektryczną produkowaną w skojarzeniu. W Polsce jest prawie 5 mln ton odpadów, które nadają się do spalenia. Z tej ilości, produkując energię w skojarzeniu, można by uzyskać ok. 30 mln GJ energii cieplnej i ok. 2 mln MWh energii elektrycznej rocznie. To niebagatelna ilość, która mogłaby zasilić system energetyczny naszego kraju.
Budowa spalarni trwa ok. siedmiu lat, trzeba również przewidzieć problemy związane z protestami i dlatego obawiam się, że rzeczywiście możemy doczekać sytuacji, że Unia nałoży na nasz kraj restrykcje.


Piotr Rymarowicz
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych
Padło tu wiele stwierdzeń, które budzą mój sprzeciw. Zacznę od alternatywnych metod unieszkodliwiania odpadów szpitalnych. Autoklawowanie jest metodą powszechnie stosowaną i dopuszczoną w krajach Unii Europejskiej, więc proszę o trzymanie się faktów.
Zawsze trzeba wybierać najefektywniejszą metodę unieszkodliwiania odpadów. Taką, która pozwoli nam osiągnąć to, do czego przed Unią Europejską się zobowiązaliśmy. Jeżeli mówimy, że musimy znaczną ilość tych odpadów biodegradowalnych przetworzyć, to ten poziom możemy osiągnąć wyłącznie za pomocą kompostowania, bo to jest metoda około cztery razy tańsza niż spalanie. I nie należy wyrzucać pieniędzy w błoto, budując spalarnie, tak jak ma to miejsce w Warszawie, tylko wybrać metodę, która pozwoli nam wywiązać się z nałożonych na nas obowiązków.
Mówiąc o kompostowaniu, pani docent powiedziała, że odpady należy zebrać, przetworzyć, a następnie składować. Na szczęście przekompostowanych odpadów nie trzeba składować. To nie jest taka technologia jak spalanie odpadów, gdzie tylko zmniejszamy objętość odpadów o ok. 1/3, nie mówiąc już o wzroście stężeń substancji niebezpiecznych. Kompostowanie to technologia bezodpadowa, nie zostaje nic, co należałoby składować, a produkt można normalnie sprzedać. Nie można lansować nieefektywnych, drogich i szkodliwych technologii.
Padły tutaj także stwierdzenia, że technologie spalania są efektywne. Myślę, że warto by było, żeby czytelnicy „Przeglądu” dowiedzieli się, że w Warszawie spalarnia przyniosła już 50 mln zł strat. Do każdej tony spalanych odpadów miasto dopłaca 260 zł. Myślę, że każda gmina, która myśli o spalaniu, powinna się na takie lub wyższe koszty przygotować.
Spalarnia w Warszawie spala bodajże 50 tys. ton, a są projekty spalarni, np. w Krakowie, na 250 tys. ton. Czyli Kraków musiałby prawdopodobnie pięć razy tyle dopłacać.
Często pojawiają się głosy, że organizacyjnie nie jesteśmy w stanie udźwignąć selektywnej zbiórki, że jest to niemożliwe. Jest jednak już kilkanaście miast, gdzie to naprawdę bardzo dobrze funkcjonuje. Jest np. Żywiec, gdzie ponad 1/3 odpadów z prywatnych posesji jest zbierana selektywnie. To nie jest utopia, a ludzie, którzy mówią, że Polacy nie potrafią segregować, po prostu ich obrażają. Ale mieszkańcom trzeba stworzyć możliwości, dać im kontenery. W Krakowie wydano już prawie milion euro na opracowanie dokumentacji i studiów dla spalarni. Za te pieniądze można by kupić 1000 kompletów dzwonów do selektywnej zbiórki (w tej chwili jest ich 150). To znaczy, że selektywną zbiórkę można by rozszerzyć ponad sześciokrotnie zamiast wyrzucać pieniądze na skrzynie dokumentów. Ciekawe, czy ktoś to czytał i czy kiedykolwiek przeczyta?
Fakt, że normy emisji dioksyn zostały mocno wyśrubowane i emisję udało się znacznie obniżyć. Dlatego dziś do najistotniejszych argumentów ekologów przeciwko spalaniu należą zagadnienia ekonomiczne. Spalanie jest metodą najdroższą, a jednocześnie wymaga najmniej pracy. Skoro zatem mamy problemy z bezrobociem, to nie stawiajmy na spalarnie, bo ilość osób pracujących jeszcze się zmniejszy. Spalanie nie jest metodą bezodpadową, a to, co pozostaje po spaleniu, jest bardziej toksyczne niż to, co do spalarni wchodzi.
No i wreszcie bardzo ważna sprawa – marnotrawstwo zasobów. Żeby wytworzyć około jednej tony dóbr konsumpcyjnych, trzeba poświęcić ok. 10 ton zasobów. Jeżeli tę tonę dóbr spalimy, to te 10 ton zasobów bezpowrotnie tracimy. Dlatego należy zrobić wszystko, żeby to, co nadaje się do powtórnego wykorzystania, poddać recyklingowi.


dr inż. Beata B. Kłopotek
Ministerstwo Środowiska
Po pierwsze, trzeba zadać pytanie, czy jest tanio, jeżeli odpady w niekontrolowany sposób są deponowane w środowisku, czy też wolimy korzystać z właściwie wybudowanych i eksploatowanych instalacji poddanych stałej kontroli. Akurat przy termicznym przekształcaniu odpadów bardzo łatwo jest skontrolować, czy przepisy są przestrzegane.
Rzeczywiście mówi się, że metody biologiczne są dużo tańsze, że spalanie jest bardzo drogie, więc chciałam zwrócić uwagę na podejście niemieckie. Kiedy Niemcy zaczęli analizować, jakie są negatywne skutki stosowania metod biologicznych, kiedy zażądali oczyszczania powietrza z kompostowni, okazało się, że systemy oczyszczania są bardzo podobne, a ponad 50% kosztów spalarni to cena urządzeń oczyszczających. Zatem jeżeli przy metodach biologicznych chcielibyśmy dotrzymać tych samych standardów, które teraz są już wymagane w przypadku spalarni, to kosztowo wyglądałoby to podobnie.
Idea metod biologicznych jest wspaniała, ale tak naprawdę, aby otrzymać kompost, powinniśmy temu procesowi poddawać odpady zielone – z ogrodów i parków. Wtedy możemy mówić, że otrzymamy kompost, który będzie można sprzedawać.
Ale nawet, jeżeli mamy odpady ze zbiórki selektywnej, to jedna nieumyślnie wrzucona do pojemnika bateria może spowodować przekroczenie dopuszczalnych limitów metali ciężkich. Kraje, które są bardziej zaawansowane w tych technologiach, np. Niemcy czy Austria, podpowiadają, że w tym przypadku raczej nie mówimy o kompostowaniu, tylko właśnie o metodach mechaniczno-biologicznych, które mają zmniejszyć objętość odpadów oraz zawartość odpadów ulegających biodegradacji i umożliwić złożenie pozostałości na składowisku. Nie możemy bowiem pogorszyć jakości naszych gleb, rozkładając na nich substancje, które w założeniach miały być kompostem.
Dlatego musi być podejście kompleksowe i zrównoważone. Metody muszą być dobierane odpowiednio do potrzeb i możliwości poszczególnych regionów. To, co będzie odpowiednie dla dużego miasta, na pewno nie będzie dobre dla regionów wiejskich.
Nie możemy sobie wyobrażać, że uda nam się z dużego miasta wysortować odpady ulegające biodegradacji, które pozwolą nam uzyskać kompost możliwy do rolniczego użytkowania. To jest utopia. A poza tym jest jeszcze problem, gdzie ewentualnie będzie można zastosować ten kompost, który otrzymamy z odpadów. Uważam, że wszystkie sprawdzone metody są potrzebne, ale we właściwych proporcjach.


J. Kaznowski
Nie ma co porównywać odpadów biodegradowalnych z miast z tymi z obszarów wiejskich, bo w odpadach miejskich jest cały szereg zanieczyszczeń. Bardzo dobry kompost można wyprodukować, jeżeli frakcja organiczna stanowi ok. 60% wsadu, natomiast gdy jest to ok. 20%, wszyscy eksperci zachodni twierdzą, że produkuje się tylko odpad, który wędruje na składowisko. Takie podejście tylko podraża koszty bez oczekiwanego efektu.
Mówiłem wcześniej o metodach autoklawowania i sterylizacji, ale nie w takim kontekście, że są zakazane. One są w Unii dopuszczone, ale tylko jako metody przejściowe, a ostateczną metodą jest spalenie tych odpadów w zawodowych instalacjach i złożenie odpadów poprocesowych na składowiskach.
Tak stanowią dyrektywy. Dlatego zwracam uwagę, że każda metoda powinna być stosowana w sposób optymalny do poszczególnych frakcji odpadów.
Spalanie powinno zostać zatem zarezerwowane tylko dla takich odpadów, których innymi technologiami nie potrafimy zagospodarować. W 2014 r. będziemy mieli ok. 700 tys. ton osadów ściekowych i ok. 600 tys. ton opakowań wielomateriałowych. Będzie również kilka milionów ton odpadów biodegradowalnych. Tego wszystkiego nie zagospodaruje segregacja. W Niemczech, gdzie selektywnie zbiera się ok. 40% odpadów, w niektórych landach odstępuje się od tego ze względu na to, że środki, jakie są na funkcjonowanie systemu przeznaczane, są niewspółmierne do uzyskiwanych efektów.


L. Sieja
Krajowy Plan przewiduje rozwój selektywnej zbiórki odpadów, ale nie łudźmy się, że uda się to uzyskać w takim zakresie, jak to sugeruje pan Rymarowicz.
Daleka jestem od obrażania polskiego społeczeństwa, ale jeżeli w ciągu prawie 10 lat wdrażania tego systemu osiągnęliśmy efekt w postaci 200 tys. Mg zbieranych selektywnie odpadów (na prawie 13 mln Mg wytwarzanych) – to nie można twierdzić, że w szybkim czasie osiągniemy – nawet powielając system żywiecki – 10-krotne zwiększenie ilości segregowanych odpadów. Nie jest to ani technologicznie, ani organizacyjnie możliwe, a tym bardziej uzasadnione ekonomicznie.



Janusz Naumienko
ZUSOK
Padło tu kilka uwag dotyczących ZUSOK-u, chcę zatem pewne rzeczy sprostować i wyjaśnić. Pan Rymarowicz powiedział, że pieniądze zostały wyrzucone błoto i warszawska spalarnia spowodowała 50 mln zł strat dla miasta. Czy szacował Pan, ile strat przyniosły Tramwaje Warszawskie lub Miejski Zakład Komunikacji? Czy ma Pan pretensje do tych zakładów, że przynoszą potężne straty? Czy w ogóle ten temat należy rozważać w kategorii strat?
Miejski plan gospodarki odpadami dla Warszawy jest na ukończeniu i przewiduje taką reorganizację systemu, aby dopłaty z budżetu miasta były jak najmniejsze. Pan Rymarowicz powiedział, że do unieszkodliwienia jednej tony odpadów w spalarni miasto dopłaca 260 zł. Otóż nigdy nie liczyliśmy jednostkowych kosztów spalania odpadów, zawsze koszty działania zakładu są liczone ogólnie. Miasto istotnie dopłaca do każdej tony unieszkodliwianych odpadów, ale jest to kwota rzędu 100-110 zł, a koszt unieszkodliwienia jednej tony odpadów w ZUSOK-u za pierwsze półrocze 2004 r. wyniósł 180 zł.
Kompostowanie jest bardzo szlachetną metodą przekształcania odpadów, ale pod warunkiem, że z tego powstanie kompost. W Unii rozważa się wprowadzenie przepisów, zgodnie z którymi kompost powstały ze zmieszanych odpadów komunalnych nie będzie mógł być nazwany kompostem, a jedynie przetworzonym odpadem, który będzie wolno tylko i wyłącznie składować. Prawdziwy kompost można uzyskać wyłącznie z czystej biomasy.
Oczywiście recykling można traktować jako panaceum na troski związane z gospodarką odpadami, ale do pewnych granic. Kraje wyżej rozwinięte rozważają, jakie są granice jego opłacalności. Trzeba bowiem pamiętać, że zastosowanie odzyskanych surowców wtórnych w przemyśle może drastycznie podnosić cenę wyrobów.
Nasze odpady ze spalania są regularnie badane i każdy z odpadów opuszczający zakład jest skodyfikowany jako odpad bezpieczny i dopuszczony do składowania na składowiskach odpadów innych niż niebezpieczne. Są one również używane do rekultywacji składowisk komunalnych.
Wydaje się, że rozmowa na temat, czy stosować metody termiczne, czy nie, jest wyważaniem otwartych drzwi. Powinniśmy raczej rozmawiać o tym, jakie termiczne metody wybrać i w jakim zakresie je stosować, żeby nie zapędzić się w kozi róg. Bo za kilka, kilkanaście lat mogą powstać nowocześniejsze technologie i co wtedy stanie się z całą infrastrukturą, którą teraz wybudujemy.
Trzeba się zastanowić, jak stworzyć warunki, żeby takie instalacje mogły powstawać. Samorządu nie stać na budowę spalarni, a prywatny inwestor nie ma w tym żadnego interesu, ponieważ nie ma gwarancji na odzyskanie zainwestowanego kapitału.


dr Ryszard Kalbarczyk
Polski Klub Ekologiczny
Każda metoda unieszkodliwiania odpadów, która prowadzi do celu, jest dobra. Wiadomo, że w gminie o przewadze rolnictwa trzeba stosować inną metodę niż np. w Warszawie. Dlatego najpierw trzeba zrobić analizę składu odpadów i dopiero w oparciu o nią szukać rozwiązania. Kluczem do niego jest zawsze wiedza i dlatego trzeba przede wszystkim zadbać o to, by posiadały ją osoby zajmujące się ochroną środowiska w gminach.
Wydaje mi się, że głównym powodem trudności w prawidłowym rozwiązywaniu gospodarki odpadami w gminach jest jakość kadr odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Z badań przeprowadzonych przez PKE w 2000 r. we wszystkich gminach w Polsce wynika, że tylko 20,8% osób ma wykształcenie wyższe związane z ochroną środowiska, średnie specjalistyczne miało 8%, pomaturalne specjalistyczne 3,5%. Reszta zdobywała odpowiednią wiedzę na kursach i szkoleniach. Należy przy tym podkreślić, że tylko 12,1% kadr odpowiedzialnych w gminie za ochronę środowiska zajmuje się wyłącznie tą dziedziną. Większość osób oprócz ochrony środowiska zajmuje się w gminie równocześnie innymi dziedzinami, np. nadzorem inwestycyjnym, gospodarką przestrzenną czy handlem.
Jeżeli nie posiada się odpowiedniej wiedzy, to trudno oczekiwać dobrych efektów w pracy. Kluczem do sukcesu jest wiedza i świadomość nie tylko osób, które w gminach odpowiadają za ekologię, ale także jej mieszkańców. Osiągnięcie satysfakcjonującego poziomu świadomości ekologicznej społeczeństwa wymaga nauki i czasu.


L. Sieja
W co najmniej siedmiu wojewódzkich planach gospodarki odpadami wskazano konieczność budowy instalacji termicznego przekształcania odpadów. W okresie tworzenia planu dla woj. śląskiego były prowadzone konkretne rozmowy z zakładami energetycznymi, które wyrażały duże zainteresowanie wybudowaniem instalacji do spalania odpadów przy istniejących elektrowniach. Jednak decydenci obawiają się przede wszystkim braku możliwości zapewnienia ciągłości strumienia odpadów. To jest podstawowy argument, który wstrzymuje dziś prace.




T. Podgajniak
Skoro mamy tak świadome społeczeństwo, to dlaczego w czasie akcji sprzątania świata w lasach zbieramy takie ilości worków ze śmieciami? To wynika z poziomu świadomości. Dlatego o patologiach w myśleniu społecznym trzeba mówić rzetelnie i uczciwie, a nie sugerować, że się obraża społeczeństwo. I jeżeli są przykłady pozytywne, takie jak Żywiec, to jest 20 razy więcej przykładów negatywnych. Takie są, niestety, fakty. Jeżeli będziemy się obrażać na fakty, to nie znajdziemy żadnego sensownego rozwiązania.
Sprawą oczywistą jest, że ani kompostowanie, ani spalanie, ani segregacja nie rozwiną się, jeżeli koszt składowania na półlegalnych składowiskach będzie wynosił 20 zł za tonę. Dlatego rozmawiam z Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska na temat przyspieszenia procesu zamykania tych składowisk. Ale skutek tego może być taki, że nagle wszystkie odpady, które obecnie lądują na tych składowiskach, wylądują w lasach. Nasze społeczeństwo jest biedne. Słuchałem w Trójce dyskusji na temat spalania odpadów w piecach domowych. Zadzwoniło wielu słuchaczy, żeby powiedzieć, że ich sąsiad właśnie coś takiego robi. Jest to zatem powszechne, a przyczyną tego jest właśnie owo ubóstwo społeczeństwa i brak świadomości. Ale zanim tę świadomość zbudujemy, coś trzeba robić, bo nie ma czasu, a społeczeństwo edukuje się powoli.
Jest jeszcze jeden problem – dopóki tego kompostu będziemy mieli kilkaset tysięcy ton, to jesteśmy w stanie go zagospodarować, ale jeżeli to będzie 3 mln ton, to gdzie znajdziemy areał, na który go wywieziemy? Jak zareagują na to rolnicy i „wspaniali” przyjaciele z innych krajów unijnych, którzy szukają tylko pretekstu, żeby powiedzieć, że Polska jest brudna?
Technologia termicznego przekształcania jest technologią sprawdzoną i tam, gdzie ma to logiczne uzasadnienie, powinna być wdrażana. Być może nie poprzez budowę osobnych spalarni, lecz instalacji do współspalania.
Rozwiązań i pomysłów jest mnóstwo, natomiast rolą ministerstwa jest wywołanie takiego zapotrzebowania, żeby te instalacje uzyskały pewność funkcjonowania, bo inwestor korzystając np. z zasady partnerstwa publiczno-prywatnego musi mieć pewność, że wyłożone przez niego pieniądze zwrócą mu się w przyszłości.
Biorąc pod uwagę także to, że ceny energii będą rosły, być może okaże się, że odpady, o których dzisiaj rozmawiamy, będą jednymi z ważniejszych źródeł taniego ciepła. Jeżeli by tak miało być, to musimy się przygotować do tego, żeby te spalarnie mogły funkcjonować bezpiecznie i efektywnie.
Chciałbym zaapelować, żeby przy podejmowaniu decyzji kierować się rachunkiem ciągnionym, a nie uprzedzeniami i demagogią, bo to prowadzi tylko do błędnych wyborów, które zemszczą się na przyszłych generacjach.


P. Rymarowicz
Może moja wypowiedź o wyrzucaniu pieniędzy w błoto była nazbyt emocjonalna, ale oparłem się na informacji z gazety: „Ta inwestycja, delikatnie mówiąc, należy do nietrafionych – ocenia Sławomir Skrzypek, wiceprezydent Warszawy, odpowiedzialny m.in. za ochronę środowiska. Straty od początku istnienia zakładu, czyli od lipca 2001 r., wynoszą ok. 50 mln zł (…)”. Natomiast niezależnie od tego, jaką metodę stosujemy, bardzo ważna jest edukacja, która – sądzę, że się tutaj zgodzimy – niestety poważnie szwankuje. Nie ma nic za darmo. Nie wystarczy włożyć pieniądze w urządzenia, trzeba jeszcze nauczyć ludzi właściwego postępowania z odpadami.
Na pewno zgodzimy się też, że koszty składowania powinny być wyższe. Dlatego oprócz zamykania składowisk, które nie spełniają wymogów, należy też rozważyć drastyczne podniesienie opłat za składowanie. To powinno spowodować, że staną się bardziej opłacalne metody przyjazne środowisku – niekoniecznie spalanie.


B. Kłopotek
Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach mówi, że każdy, kto zajmuje się odbieraniem odpadów komunalnych, powinien posiadać zezwolenie, w którym powinno być wskazane miejsce unieszkodliwiania odpadów. Można też odmówić wydania zezwolenia na działalność niezgodną z gminnym planem gospodarki odpadami. To mógłby być sposób na kierowanie strumieniem odpadów. Tymczasem gminne plany powinny być przygotowane do 30 czerwca, a w tym czasie tylko ok. 8% gmin miało plany uchwalone.
Jest jeszcze problem gminnego monopolu w gospodarce odpadami. Twierdzę, że ten monopol wytwarza się naturalnie, bo z wielu przyczyn kompleksowy zakład gospodarki odpadami powinien obejmować minimum 150 tys. mieszkańców i żeby mógł dobrze funkcjonować, powinien być jeden.
Na konkurencję możemy pozwolić w obszarze poszczególnych usług, np. w zakresie wywozu odpadów czy nawet wybrać w drodze przetargu firmę, która będzie eksploatować zakład.
Przykład krajów zachodnich wskazuje, że gdy obok siebie było kilka zakładów, które konkurowały, obniżając cenę, to odbywało się to kosztem ochrony środowiska.


J. Kaznowski
Jeżeli mamy budować instalacje do unieszkodliwiania odpadów, to musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobić, żeby znaleźli się inwestorzy? Czy w ogóle ktokolwiek te instalacje zrealizuje w sytuacji, kiedy będzie musiał do nich dopłacać i co możemy poprawić w tym systemie? Niewątpliwie musimy zagwarantować dopływ odpadów.
Ważna jest jeszcze kwestia odzysku energetycznego. Otóż zainstalowanie urządzeń energetycznych w instalacjach do termicznego przekształcania podraża koszty samej instalacji. Instalacji spalania odpadów komunalnych w Warszawie nie dano możliwości korzystania z produkcji energii cieplnej, a na tym można by zarabiać. Dotychczas też nie było możliwości korzystnego sprzedania energii elektrycznej. To wszystko wpływa na ocenę efektywności przedsiębiorstwa. Przy obecnych realiach prawnych, gdyby np. każda firma wywozowa była traktowana jednakowo (tzn. musiałaby pewien procent odpadów odwieźć do spalarni), to wtedy wszystkie firmy partycypowałyby w tym systemie na równych prawach i być może nie byłoby problemów z optymalnym wykorzystaniem warszawskiej instalacji.


T. Pająk
Metody termiczne mają niepodważalne miejsce w odpowiednio skomponowanym systemie kompleksowego zagospodarowania odpadów. Ta pozycja została wzmocniona przez dyrektywę składowiskową. Pytanie, czy te obiekty na dobre zaistnieją w Polsce, jest jak najbardziej zasadne. Będą o tym decydować trzy warunki. Przede wszystkim model opłat za wywóz i unieszkodliwianie odpadów, który w tej chwili nie przystaje do rozbudowanych systemów kompleksowego zagospodarowania odpadów. Kolejna kwestia to finanse. Taki obiekt dla Krakowa czy dla Łodzi to wydatek rzędu 75-80 mln euro. Zakładając nawet bardzo optymistycznie, że znaczną cześć tych pieniędzy otrzymalibyśmy z Funduszu Spójności, to nadal pozostaje bardzo duża kwota, która w budżetach miast może mocno ważyć. Trzecim aspektem jest świadomość ekologiczna. Opór przeciw spalarniom dominuje w wypowiedziach przeciwników spalarni, a nie w opinii mieszkańców miast.


P. Rymarowicz
Mam przed sobą wyniki sondy internetowej przeprowadzonej przez „Gazetę Wyborczą” przy okazji artykułu na temat projektu budowy spalarni na terenie Huty Sendzimira. 68% stwierdziło – jestem przeciw, to zagrożenie dla środowiska, 21% – jestem za, spalarnie to najlepszy sposób na pozbycie się śmieci i 10% – spalać powinniśmy tylko te śmieci, których się nie da powtórnie wykorzystać. Czyli jednak prawie 70% mieszkańców Krakowa jest przeciwnych tej inwestycji.





T. Pająk
Nie wiem, na jakiej próbie opierały się badania „Gazety Wyborczej”. Znam natomiast badania przeprowadzone przez Krakowski Holding Komunalny na 1100 gospodarstwach domowych, z których wynika, że idea budowy spalarni odpadów została zaakceptowana. W większości opinii tych mieszkańców spalarnia była uznawana za jedną z najpilniejszych inwestycji miejskich, tuż po budowie mostów i autostrad. Prawdziwą odpowiedź uzyskamy, organizując w Krakowie referendum.






L. Sieja
Termiczne przekształcanie odpadów to nie jedyna zalecana technologia, jest to jeden z elementów nowoczesnego, zgodnego z wymogami Unii Europejskiej, kompleksowego systemu. Zastosowanie tej technologii musi wynikać z lokalnych uwarunkowań i być uzasadnione ekonomicznie i ekologicznie.









Opracował: Piotr Strzyżyński
Współpraca: Barbara Zakrzewska