Przez stulecia Wielka Brytania opierała się wszelkim inwazjom. Aż do 1889 r., gdy wylądowała tu zamorska ?armia szarych? i opanowała ją bardzo szybko. Nie poprzestała na tym i ruszyła na resztę Europy, gdzie w miejskich parkach rozpoczęła wielką i trwającą do dzisiaj wojnę z ?rudymi?.

Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze miasta są areną potężnej wojny. Nie mamy pojęcia, jak bardzo jest bezpardonowa, okrutna i bez brania jeńców. Nie wiemy także, jak poważne będą jej skutki. To ? nie uwierzą Państwo ? krwawa wojna wiewiórek.

Za łby z uszami w pędzelki wzięły się dwie ich wielkie armie. Pierwszą stanowią tubylcze rzesze rudych wiewiórek, żyjące w Europie od lat, a drugą ? wojska wiewiórek szarych, które przybyły zza morza. To najeźdźcy, wikingowie w świecie miejskich gryzoni, bardzo okrutni i bezwzględni.

Zamorska kolonizacja

To w zasadzie wojna stuletnia, bo dwie potężne armie wiewiórcze starły się już pod koniec XIX w. A wypowiedzeniem działań wojennych była pewna decyzja z 1889 r., która wydawała się niewinna. Wtedy to Francis Charles Hastings Russell, czyli dziewiąty książę Bedford, w swym wielkim parku w Woburn Abbey postanowił wypuścić dla urozmaicenia 350 wiewiórek, które zobaczył podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych. Spodobały mu się, a zwykłe, rude wiewiórki z parku nieco mu się znudziły. Uznał, że kiedy między drzewami będą biegały zwierzęta w różnych kolorach, zrobi się ciekaw...