Od wielu lat obserwuję rozwój Pańskiej firmy. Ten przykład dowodzi jak wiele można zrobić mając pomysł i głowę do interesów…

EKOLOG był i do dziś jest pomysłem na życie zawodowe i na życie w ogóle. W czasach, gdy rodziła się firma, pracować w zawodzie, w dodatku w ochronie środowiska, było bardzo trudno. To był jeden z impulsów, żeby stworzyć swoją firmę i robić to, czego się nauczyłem na uczelni. Motywacją do rozwoju i pracy jest chęć tworzenia i nowe wyzwania. Nie skupiamy się na klasycznym biznesie, czyli zarabianiu pieniędzy i powiększaniu majątku. Preferujemy podwyższanie wartości firmy przez zdobywanie pozycji rynkowej, wdrażanie nowych technologii, ekspansję na rynki zagraniczne. Jest to połączenie chęci tworzenia nowej jakości i rozwoju firmy z podejmowaniem nowych wyzwań, w rozumieniu ambicji firmy, jak i ludzi, którzy tu pracują.
Rozwój firmy jest bardzo dynamiczny, można powiedzieć, że wzrastaliśmy równolegle z rozwojem świadomości w zakresie ochrony środowiska i z rozwojem tego rynku w Polsce. Już w latach osiemdziesiątych mieliśmy status jednostki innowacyjno-wdrożeniowej. Byliśmy jedną z pierwszych firm prywatnych, a pierwszą w ochronie środowiska, które w ogóle taki status uzyskały. Pomysł na firmę ewoluował w ciągu minionych dwudziestu lat i zawsze, oprócz normalnej pracy, towarzyszyły temu jakieś ciekawe technologie, które wdrażaliśmy od lat osiemdziesiątych. Później, w latach dziewięćdziesiątych szybko adoptowaliśmy do polskich warunków urządzenia powszechnie znane na zachodzie. Teraz nasze działania nałożyły się na trudny okres w Polsce – spowolnienie gospodarki, spadek zamówień. Kryzys jeszcze się nie skończył, dlatego wszystkie plany są bardzo ryzykowne i wymagają więcej pracy, uwagi, większego zaangażowania i poświęcenia. W ubiegłym roku, po raz pierwszy na dużą skalę, firmy nie zapłaciły nam za wykonane prace. Część tych pieniędzy może być stracona, zwłaszcza długi prywatnych inwestorów. Byli wśród nich nieuczciwi zleceniodawcy, część inwestorów była niekompetentna, przygotowali oni złe przedsięwzięcia i nie potrafili ich zrealizować.

EKOLOG działa w ochronie środowiska i …

Zakres naszej działalności określamy jako: ochrona środowiska i infrastruktura. Teraz rozszerzamy eksport, starając się znaleźć elementy urządzeń i technologii bliskie branży. Rozwój EKOLOGA jest procesem naturalnym. Przydał się trening robienia biznesu na ochronie środowiska, aby teraz wypłynąć na szerokie wody. W naszym dorobku mamy ciekawe przedsięwzięcia, powstałe trochę z przypadku, a trochę z pasji. Jest to m.in. klinika ARS MEDICA w Pile, mieszcząca się w pierwszej piątce w Polsce pod względem wyposażenia, prowadzona wspólnie z partnerem – doktorem Malinowskim. Do tych przedsięwzięć należy także ośrodek konferencyjny, tenisowy i jeździecki w Sypniewie. To duże i ciekawe przedsięwzięcie, realizowane etapami. Mamy fabrykę, która powstała przez przypadek, gdy PHILIPS sprzedawał swoje maszyny do produkcji lamp. Pracownicy prosili mnie żeby je kupić, aby gdzieś nie wyjechały. Dzisiaj jesteśmy największym eksporterem opraw oświetleniowych. Nasze produkty można kupić nawet w Malezji czy w Chinach. Ogromną satysfakcję daje fakt, że udało się zrealizować to przedsięwzięcie, które na początku rozwijało się z dużymi trudnościami.

Jak firma radzi sobie z ogromną konkurencją?

Wykreowana przez nas formuła firmy wiąże się z tym, że z zawodu jestem inżynierem ochrony środowiska. Nasza konkurencja to generalnie firmy inżynierskie lub budowlane, które również zajmują się obiektami ochrony środowiska. Firmy te współpracują bądź z zewnętrznymi specjalistycznymi firmami i biurami projektów, bądź mają własne przeszkolone działy. Natomiast EKOLOG generalnie w swojej ofercie ma przede wszystkim ochronę środowiska – oczyszczalnie ścieków i unieszkodliwianie odpadów, z całym łańcuchem usług: od konsultingu i projektowania, przez budowę pod klucz, dostawy i produkcję części urządzeń, własności intelektualne dokumentacji projektowej, po rozruch i eksploatację. EKOLOG się w tym specjalizuje, jest jakby firmą niszową. Myślę, że jest to wyróżnik naszej firmy. Jesteśmy przekonani, że to stwarza nam inną, lepszą perspektywę niż firmom inżynierskim. Chcę podkreślić, że ten pomysł na firmę jest w dużej mierze wykorzystany również za granicą.

Gdy EKOLOG już okrzepł postanowił Pan zająć się polityką. Często twierdzi się, że polska klasa polityczna nie rozumie problemów ochrony środowiska a posłowie i senatorzy kojarzą ją tylko z ptaszkami i powietrzem, a nie z przepływami sporych funduszy i wpływem na decyzje gospodarcze. Pana doświadczenie zapewne bardzo przydało się w Senacie bo mało jest ludzi, którzy rozumieją głębię tego problemu. Ale po zakończeniu kadencji zastał Pan firmę w nie najlepszym stanie. Trzeba było dokonać dużych zmian…

Z polityką jest tak – jeśli człowiek poszedł do polityki, bo czuł takie powołanie i potrzebę, powinien rzetelnie zaangażować się w to co dzieje się w rządzie czy parlamencie. Podchodziłem do pracy w parlamencie tak jak do poważnego przedsięwzięcia. Poukładałem sobie sprawy krok po kroku. Rzeczywiście dużo czasu poświęcałem polityce i na pewno nie tyle ile trzeba – firmie. Byłem w Radzie Europy, w Komisji Ochrony Środowiska Rady Krajów Nadbałtyckich, w senackiej Komisji Ochrony Środowiska. Później wspaniale przeze mnie wygrane wybory do sejmiku wojewódzkiego były również podbudowane chęcią uczestniczenia w tworzeniu nowej Polski, bycia przy tym, jak po zmianie podziału terytorialnego nasze dawne województwo pilskie buduje wspólnie z innymi jedną Wielkopolskę. Jednak okazało się, że możliwości pracy w tym gremium są ograniczone. Mam zwyczaj robić to co robię dobrze i rzetelnie, dlatego złożyłem mandat, żeby skupić się na działalności gospodarczej.
Natomiast zmiany personalne w EKOLOGU robiliśmy już w czasie mojej działalności w Senacie, ponieważ ich potrzeba narastała. Rozwój firmy na początku lat dziewięćdziesiątych stawiał nowe wyzwania, a część kierownictwa, które zatrudniłem w 1989 roku, stanowili ludzie z naleciałościami z czasów państwowych firm budowlanych i po trzech latach musieliśmy się rozstać. Kadra, która pracowała od początku lat osiemdziesiątych, jest do dziś. Tak więc, jak wróciłem do firmy po zakończeniu kadencji parlamentarnej, pod koniec 1993 roku, to kadrowo firma już była ustabilizowana. Firmę zastałem w niezłej kondycji, natomiast faktycznie na rynku było trudno, wszyscy jak gdyby chcieli podstawić nogę byłemu senatorowi i zobaczyć jak sobie teraz da radę. Konkurenci jakby zapominali, że tą firmę stworzyłem osiem lat wcześniej, zanim poszedłem do Senatu. W ciągu tej krótkiej, dwuletniej kadencji firma, ani w znakomity sposób się nie rozwinęła, ani też w jakiś znaczący sposób nie podupadła. Dryfowała przez dwa lata na rynku, ale jak pamiętamy czasy były bardzo trudne – wysoka inflacja i brak środków finansowych na inwestycje. Dobre czasy przyszły dopiero po roku 1995, to był okres naszego dynamicznego rozwoju, kiedy z firmy lokalnej staliśmy się co najmniej firmą regionalną, a od 1996 roku już dostrzeganą w całej Polsce.

Struktura EKOLOGA, z punktu widzenia człowieka z zewnątrz, nie jest zbyt czytelna. Odnoszę też wrażenie, że się Pan „sparzył” na daleko idącym delegowaniu uprawnień w teren…

Struktury EKOLOGA zawsze były obecne na terenie całej Polski, tylko że występowały w różnych formułach. W niektórych miejscach jest to samodzielna firma, w innych – przedstawicielstwo lub oddział. Czasami trudno nas skojarzyć w różnych miejscach, bo mamy różne nazwy, które mają swoją historię. Na przykład w Sulechowie mamy firmę EKOMEL, która jest dobrą firmą inżynierską, realizującą przedsięwzięcia związane z gospodarką odpadami a także budującą oczyszczalnie ścieków.
Delegowanie uprawnień to bardzo ciekawe doświadczenie. EKOLOG na początku był jedną firmą, która miała piętnaście oddziałów, dopiero potem przekształconych w samodzielne spółki. W momencie przekształcenia, równocześnie delegowaliśmy uprawnienia. Jaki był tego skutek? Na początku nastąpił gwałtowny rozwój spółek, czyli przekształciliśmy strukturę w odpowiednim momencie. Natomiast później – gdy przyszedł kryzys i spowolnienie gospodarki w 2000 r., kierownictwa spółek, przyzwyczajone do dynamicznego rozwoju, trochę się pogubiły. Zabrakło doświadczenia w pracy na rynku malejących zamówień, niższych cen, na rynku większej konkurencji. Faktycznie, pewne straty ponieśliśmy, ale myślę, że z tego typu stratami każda firma musi się liczyć, byle tylko były one rozsądne.

Polska goni Europę w inwestycjach proekologicznych. Czy firma jest do tego przygotowana?

Oczywiście widzimy duże możliwości działalności i nie odcinamy się od rynku w Polsce. Ubiegły rok, w historii naszej firmy, był rokiem największego przerobu. W tym roku jest on niewiele mniejszy. Myślę, że w przyszłym roku umocnimy naszą pozycję na rynku i zanotujemy wzrost o kolejne 10 – 15%. Z naszego punktu widzenia jesteśmy cały czas czołową firmą w ilości budowanych i oddanych oczyszczalni ścieków. Ale według naszych szacunków po roku 2005 w Polsce duże i średnie programy oczyszczania ścieków będą już zrealizowane. Zostaną głównie takie tematy jak rozbudowa kanalizacji czy modernizacja oczyszczalni ścieków przemysłowych. Uważamy, że będzie to dla nas znacznie mniejszy rynek, nie pozwalający na utrzymanie dotychczasowego poziomu przerobu, niezbędnego, żeby utrzymać tak wielką firmę. EKOLOG, który jest firmą niszową, nie chce traktować za swoją główną działalność budowy mieszkań czy szkół. Uznaliśmy, że aby budować nadal obiekty ochrony środowiska trzeba wyjść za granicę. Zaczął się dobry czas dla Azji, dużo długoterminowych zleceń. I stąd pomysł na Chiny i Malezję a dzisiaj przymierzamy się do Rosji.

Przyjechałem tu z przekonaniem, że właściciel i prezes EKOLOGA jest romantykiem a okazuje się, że działa Pan bardzo pragmatycznie…

Jeśli wolno powiedzieć – pragmatycznym romantykiem. Na pewno gdybym był tylko prezesem Ekologa a nie właścicielem, to nigdy by mi nawet do głowy nie przeszło pójść z inwestycjami do Chin. Przy wielkości mojej firmy nie miałem prawa takiej decyzji podejmować jako prezes Zarządu, ale mogłem jako właściciel. Myślę, że jestem romantykiem w podejściu do ludzi i do problemów. Biznesmen to ten, który zarabia pieniądze dla właściciela a pragmatyczny romantyk to ten, który realizuje pomysły swoje i właścicieli. Prowadzenie działalności gospodarczej wymaga dużej dozy pragmatyzmu i to sobie trzeba wyraźnie powiedzieć. Trzeba być pragmatykiem, gdy się podejmuje tak duże wyzwania. Wymaga pragmatyzmu odpowiedzialność za firmę jako instytucję w sensie prawa, podatków. Odpowiedzialna działalność powinna być oparta na pragmatyzmie, to taki praktyczny sposób podejścia do pracy.

Dziękuje za rozmowę.


Krzysztof Horodecki
Lat 49. Żonaty, dwoje dzieci: syn Marcin 27 lat, córka Katarzyna 24 lata. Absolwent Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Poznańskiej (specjalność technologia wody i ścieków) oraz Międzynarodowej Szkoły Zarządzania w Warszawie (MBA) i Santa Clara University w USA (MBA). Pasje, którym się poświęca poza EKOLOGIEM to: konie, tenis oraz pływanie.