W nocy 16 stycznia br. Sejm uchwalił ustawę o OZE z uwzględnieniem poprawki poselskiej, dotyczącej wsparcia dla mikroźródeł OZE o mocy do 10 kW. Jest to swoiste światełko w tunelu, aczkolwiek samej ustawie bardzo daleko do doskonałości. W końcowej fazie prac Nadzwyczajna Komisja Sejmowa ds. Ustawy o OZE wykreśliła praktycznie wszystkie zapisy mające związek z samym ciepłem. Ciepło jako takie pozostało efektem ubocznym produkcji energii w procesie kogeneracji. Ta sytuacja spowodowała, że nawet w gronie przedstawicieli energetyki systemowej, w tym także przedsiębiorstw zarządzających dostarczaniem tzw. ciepła systemowego, zaczęto mówić o konieczności pochylenia się nad potrzebą uwzględnienia w ustawie ciepła wytwarzanego w odnawialnych źródłach energii.

Jesienią 2014 r. SPIUG stworzył projekt założeń do nowej ustawy, dotyczący wytwarzania ciepła w OZE. Dokument został przedłożony Ministerstwu Gospodarki i skierowany do Sejmu RP.

Dlaczego ta inicjatywa jest tak ważna? Według KPD, w 2020 r. udział OZE w ciepłownictwie i chłodnictwie powinien osiągnąć 17,05%. W tej sytuacji pomijanie ciepła wytwarzanego w OZE wydaje się niezrozumiałe. Statystyki GUS-u nie obejmują ciepła generowanego w rozproszonych OZE. Dane z URE dowodzą, że w Polsce istnieje 37 instalacji bazujących na biomasie o łącznej mocy ok. 1 GW. Chodzi o wytwarzanie energii elektrycznej, w ramach którego ciepło jest produkowane niejako ?przy okazji? w procesie kogeneracji.

Tymczasem po...