Z Mieczysławem Ostojskim, dyrektorem Departamentu Zasobów Wodnych, rozmawia Tomasz Szymkowiak

Czy są już wstępne oceny realizacji Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych (KPOŚK) po pierwszym okresie dostosowawczym, który minął pod koniec grudnia 2005 r.? Jak wypada redukcja zanieczyszczeń organicznych w ściekach komunalnych?
Wygląda to nieźle. Muszę powiedzieć, że pierwszą taką ocenę zrobiliśmy w sierpniu 2004 r. Przypomnę, że Polska zobowiązała się do redukcji 69% całkowitego ładunku zanieczyszczeń organicznych w ściekach komunalnych. Przy tej wstępnej ocenie okazało się, że poziom ten osiągnęliśmy dla już istniejących oczyszczalni. Jeżeli natomiast wzięlibyśmy aglomeracje, które zostały ustanowione, to ten próg wyniesie 53%, co też nie jest złym wynikiem. Trudno powiedzieć, jak to wygląda obecnie, ponieważ raporty, które określają, co zrobiono w tym zakresie, spływają od wojewodów, a oni mieli czas na ich złożenie do 31 marca br. Te dane będziemy dopiero opracowywać, więc taka ocena będzie gotowa mniej więcej na przełomie lipca i sierpnia. Czy zmieni się poziom z 2004 r.? Podejrzewam, że wzrośnie ilość aglomeracji, które osiągnęły wymaganą redukcję. Aktualnie jest taki trend, że zainwestowane środki zaczynają przynosić efekty. Nie ma więc zagrożenia, powinniśmy utrzymywać ten kierunek i tę dynamikę.

I nie grożą nam sankcje z Brukseli?
Ja bym z tą Brukselą i sankcjami nie przesadzał. Do momentu nałożenia ewentualnych kar mamy jeszcze co najmniej półtora roku. Zawsze można przez ten czas coś nadgonić. Nie liczyłbym jednak na to, że jest to dla Polski dodatkowy czas na wywiązanie się z zobowiązań akcesyjnych. Niemniej, gdybyśmy nic nie robili, nie mieli Programu, nie złożyli raportu, to i tak minęłoby minimum półtora roku, zanim skierowano by nas do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Z reguły procedury te są stosunkowo długie: zawsze najpierw jest zapytanie, co dany kraj robi w określonym kierunku, potem jest odpowiedź tego państwa i wyjaśnienia przyczyn spóźnienia. Jest jeszcze weryfikacja tego, co się dotychczas zrobiło. Dopiero w momencie, gdy to wezwanie nie odnosi skutku, sprawa jest kierowana do Trybunału. A Polska jest krajem UE, który rzeczywiście na bieżąco wywiązuje się ze swoich zobowiązań.

Spośród nowych krajów unijnych to u nas jest chyba największy front robót…
Nie tylko wśród nowych państw członkowskich. KPOŚK jest największym programem inwestycyjnym w ochronie środowiska w UE. To są 4 mld zł rocznie, przeznaczone na przedsięwzięcia w tym zakresie.

Czy w związku z tym od momentu zintensyfikowania prac w gospodarce wodno-ściekowej nie było jakiegoś znaczącego wzrostu kosztów lub problemów ze znalezieniem wykonawców?
Więcej na ten temat mógłby powiedzieć Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który to wszystko analizuje. Był moment załamania, kiedy po prostu wykonawcy schodzili z placów budów, kiedy firmy rzeczywiście cierpiały z powodu niezapewnienia płynności finansowej. Natomiast aktualnie Narodowy Fundusz zmienił swoje procedury i nawet zaliczkowo zaczął uruchamiać opłaty, co pozwoliło firmom złapać oddech. Poza tym, gdy rozmawiałem z przedstawicielami samorządów, okazywało się, że nie ma w tej chwili problemu ze znalezieniem wykonawcy. Proszę pamiętać o tym, że jest to łakomy kąsek nie tylko dla polskich, ale także dla zagranicznych firm, które na dobre zadomowiły się już w Polsce.

Były obawy, że niektóre aglomeracje nie będą chciały uczestniczyć w Programie – przecież samorządy nie mają takiego przymusu. Jak poradzono sobie z tym problemem?
Jest to sprawa, z którą jeszcze się nie uporaliśmy. W dalszym ciągu zobowiązania akcesyjne – mimo że są to zobowiązania państwa – traktuje się jako zobowiązania rządu. Natomiast nie ma nakazu dla samorządów, by realizowały zobowiązania akcesyjne. W tej chwili instrumenty, jakimi dysponuje minister środowiska w imieniu rządu, to przysłowiowe kijek i marchewka. Jeżeli samorząd się zdecyduje, to otrzymuje wsparcie z funduszy unijnych i Narodowego Funduszu; jeżeli nie, to nakładane są podwyższone opłaty za odprowadzanie ścieków – olbrzymie kary.

Czy po pierwszym okresie można spodziewać się modyfikacji KPOŚK? Raz był już zmieniany…
Tak, przewidujemy modyfikacje. Ale najpierw chcemy uruchomić dwa inne programy – dla aglomeracji poniżej 2 tys. RLM i dla przemysłu rolno-spożywczego.

Słychać głosy, że pomocny zarówno w szybszym podsumowaniu tego okresu, jak i w reagowaniu na pojawiające się w realizacji KPOŚK problemy byłby odpowiedni system informatyczny. Czy uda się go stworzyć i wdrożyć?
Będziemy go mieli do końca maja br. i od razu zaczniemy go wdrażać. Głęboko wierzę, że w grudniu będzie on już funkcjonował.

Czy rozważane jest wprowadzenie jasnej, ustawowej wymagalności wobec gmin wykonywania programów gospodarki ściekowej w szerokim ujęciu (np. na wzór planów gospodarki odpadami)?
Trzeba tu powiedzieć jedną rzecz: akurat KPOŚK został opracowany na podstawie ankietyzacji gmin i propozycji, które stamtąd spłynęły. Przypomnę, że pierwszy KPOŚK (z 16 grudnia 2003 r.) był opracowany na podstawie ankiet, czyli zawarto w nim potrzeby gmin i Program ten zaczął całkiem sprawnie funkcjonować. Wydaje mi się, że istniejące instrumenty ekonomiczne są wystarczająco mocne. Natomiast gminom powinno się zostawić pewną dozę samodzielności. Sprawy ochrony środowiska muszą znaleźć się w sferze świadomych decyzji władz gminy – niech one decydują, czy środki wydać na taką czy inną inwestycję. Zdajemy sobie sprawę, że trudniej jest przekonać mieszkańców do modernizacji oczyszczalni niż do budowy nowej. Oczyszczalnia jest, więc po co inwestować w nią dodatkowe środki? To tak jak ze starym samochodem – jeździ, więc po co w niego inwestować? W przekonaniu lokalnej społeczności lepiej jest wybudować nową drogę lub zamontować oświetlenie. Dlatego to władze gminy muszą zadecydować, co dla niej jest bardziej opłacalne. Nie przewidujemy zatem szczegółowych programów w tych sprawach. Zresztą, jest ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 1996 r., która wystarczająco reguluje te kwestie.

Dlaczego w całokształcie działań związanych z KPOŚK nie bierze się pod uwagę powiatów jako koordynatora aglomeracji, pomimo że są one właściwe do wydawania większości decyzji dotyczących gospodarowania ściekami komunalnymi?
Jest pewna sprawa związana z rozdziałem kompetencji. Jeżeli Prawo wodne nałożyło obowiązek wyznaczenia aglomeracji (a także raportowania i realizacji KPOŚK) na wojewodów i to całkiem dobrze funkcjonuje, to czy warto dublować pracę urzędów? Uważam, że nie. Jeśli jest dobrze, to po co to zmieniać? Istniejący układ sprawdził się, zwłaszcza przy weryfikacji KPOŚK, przy której rzeczywiście pełnomocnicy wojewodów stawali na głowie, żeby nam pomóc.

Z dyrektywy wynikają też obowiązki redukcji zanieczyszczeń ulegających biologicznemu rozkładowi, zawartych w ściekach przemysłowych z zakładów rolno-spożywczych. Kiedy powstanie taki program dla Polski?
Na koniec kwietnia tego roku wyznaczono termin otwarcia ofert na opracowanie tego programu. Po ich otwarciu będziemy wiedzieli, kto go wykona. Spodziewamy się, że do końca tego roku program będzie opracowany. Będzie zawierał niezbędne działania optymalnej realizacji naszych zobowiązań akcesyjnych.

Zobowiązani jesteśmy także do opracowania programu oczyszczania ścieków komunalnych dla aglomeracji poniżej 2 tys. RLM. Ocenia się, że powinno być nim objętych ok. 15 mln mieszkańców w miastach i na wsi. Kiedy on powstanie?
Należy zacząć od tego, że stała się rzecz niezwykle pozytywna – samorządy zrozumiały, że opłaca się inwestować w ochronę środowiska. Z drugiej strony, w sytuacji braku wystarczającej ilości środków trzeba się zdecydować, jakie sektory będą popierane. Naszym priorytetem stało się wykonanie zobowiązań akcesyjnych, w związku z czym większość środków została skierowana na realizację KPOŚK. Jednak jeszcze do niedawna była możliwość łączenia wsparcia z różnych źródeł. W tej chwili, jeżeli dostaje się np. środki preferencyjne ze ZPORR-u, to nie otrzyma się ich z Narodowego Funduszu.
Natomiast jeśli chodzi o program dotyczący aglomeracji poniżej 2 tys. RLM, to chcemy go opracować do końca tego roku w trzech etapach. Pierwszy będzie polegał na zrobieniu wstępnej listy aglomeracji poniżej 2 tys. RLM. Mamy już część aglomeracji, które się „nie załapały” na KPOŚK. Chcemy te propozycje wysłać do odpowiednich wojewodów, żeby oni je zaktualizowali i uzupełnili (II etap). Myślę, że do końca roku będziemy mogli przedstawić listę aglomeracji, w których istnieje potrzeba budowy oczyszczalni ścieków (III etap).

W „Metodyce wyznaczania w ramach aglomeracji zakresu sieci kanalizacyjnej…”, udostępnionej na stronach internetowych NFOŚiGW, nie ma wzmianki o braku wymagalności skoncentrowania mieszkańców dla terenów szczególnej ochrony. Jakie będzie podejście do już wyznaczonych terenów o mniejszej koncentracji ludności?
Można tu mówić o kilku problemach: o koncentracji mieszkańców, o jej intensywności itd. Prawda jest taka, że określenie wskaźników zawsze będzie albo ograniczało, albo dawało możliwości nadinterpretacji. Skąd w ogóle się wzięły te wskaźniki? Gdybyśmy się np. umówili, że powołamy aglomerację warszawsko-krakowską, to moglibyśmy połączyć te miasta rurociągiem, bo spełniałyby one warunki aglomeracji. W związku z tym pojawiły się różne wskaźniki: na jednego mieszkańca, na kilometr sieci, kosztów budowy 1 km itd. To są zadania i ból Narodowego Funduszu. To on dokonuje analizy finansowej przedsięwzięcia. I musi to robić wg pewnych wytycznych. W sytuacjach, gdy projekt nie spełnia choćby jednego warunku, a wszystko wskazuje na to, że jest to aglomeracja i trzeba budować oczyszczalnię, należy odwołać się do zdrowego rozsądku, a nie do wskaźników. Bo gdyby się okazało, że mamy w Polsce siedlisko, gdzie mieszkają dwie, trzy sztuki wymierającego gatunku, który trzeba chronić, to nie byłoby różnicy, czy w niedalekiej odległości mieszka tam dziesięciu, stu czy tysiąc mieszkańców. Ten obszar stałby się chroniony i tyle. Podobnie jest w przypadku inwestycji w gospodarkę wodno-ściekową.

Współpraca: Katarzyna Terek, Zenon Świgoń

Dofinansowywanie dokumentacji
Porozumienie o współpracy przy przygotowaniu dokumentacji dla przedsięwzięcia “Ochrona wód zlewni rzeki Noteć”, zawarte 26 kwietnia br. przez NFOŚiGW, WFOŚiGW w Poznaniu oraz Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Nadnoteckich jest pierwszym w kraju i ma stanowić zapowiedź skuteczniejszych starań o pozyskiwanie środków unijnych.
Określony w porozumieniu podział kompetencji i poszczególnych zadań wynika ze zmian planowanych w regułach działania Funduszu Spójności w latach 2007-2013.
Spośród wielkopolskich przedsięwzięć przewidywanych do dofinansowania w ramach Funduszu Spójności jednym z najbardziej zaawansowanych jest projekt “Ochrona wód zlewni rzeki Noteć”. Jest on prowadzony od 2004 r. i obejmuje 77 zadań z zakresu gospodarki wodno-ściekowej na obszarze 17 gmin województw wielkopolskiego, zachodniopomorskiego i kujawsko-pomorskiego. Przedsięwzięcie, którego wartość jest szacowana na 48,5 mln euro, obejmuje 16 aglomeracji wskazanych w KPOŚK, w tym cztery aglomeracje powyżej 15 tys. RLM (Piła, Czarnków, Wałcz i Nakło nad Notecią) oraz 12 o RLM od 2 do 15 tys. Na opracowanie wniosku Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Nadnoteckich otrzyma dofinansowanie ze środków unijnych oraz z Narodowego Funduszu, w wysokości 87,5% kosztów dokumentacji, ocenianych na 180 tys. euro.
Planowane zmiany w zasadach przyznawania dofinansowania z Funduszu Spójności w latach 2007-2013 nie przewidują przygotowania i realizacji projektów grupowych, a jedynie indywidualnych. Zgodnie więc z zawartym pod koniec kwietnia porozumieniem powstanie dokumentacja dla poszczególnych gmin objętych projektem “Ochrona wód zlewni rzeki Noteć”. Na jej podstawie będą one mogły ubiegać się indywidualnie o środki na realizację zadań, w zakresie ich dotyczącym, z programów pomocowych. Porozumienie przewiduje również, że w aglomeracjach o RLM poniżej 15 tys. Wojewódzki Fundusz przejmie obowiązki Narodowego Funduszu w zakresie weryfikacji dokumentacji.
Zasady przyjęte w porozumieniu będą podstawą dla opracowywania kolejnych wniosków o dofinansowanie z Funduszu Spójności inwestycji w Wielkopolsce.
(ts)