Ciągle brakuje pewności, w jaki sposób będzie wytwarzana energia w perspektywie 20 czy 30 lat. Nie oznacza to jednak, że nie krystalizują się wizje użycia i wytwarzania energii. Postęp technologiczny – tylko w ostatnich 10 latach – pozwala na śmielsze rozwijanie tez stawianych na początku dekady. Przyszłość to efektywne użytkowanie i rozproszone wytwarzanie, czyli technologie, które już dziś są konkurencyjne w stosunku do tradycyjnego czerpania energii z tanich paliw kopalnych i jej wykorzystania w nieefektywnych systemach i urządzeniach.
W celu zobrazowania postępu technologicznego wystarczy przytoczyć zużycie ciepła w domach wybudowanych 40 lat temu, które wynosi 300 kWh/m2 rok przy sprawności kotłów węglowych na poziomie 50% w porównaniu do dzisiejszych 50 kWh/m2·rok przy efektywności pomp ciepła ε = 4, połączonych ze skojarzonym wytwarzaniem energii elektrycznej i ciepła ze sprawnością 90%. Daje to możliwość zmniejszenia energii pierwotnej zawartej w paliwie do mniej niż 10%. Inny przykład to zamiana żarówek tradycyjnych o sprawności 7% na świetlówki o sprawności 80%, co też zapewnia redukcję energii pierwotnej o 90%. Przykłady te obrazują, jak wielki jest potencjał, który może, lecz nie musi być wykorzystany.
Żeby zastosować nowoczesne technologie potrzeba chęci i pieniądzy. Wszystko wskazuje na to, że w naszym kraju brakuje jednego i drugiego.
Na ustawę efektywnościową wdrażającą dyrektywę Parlamentu Europejskiego 2006/32/WE czekamy już cztery lata. Rozproszone źródła energii wymagają wsparcia, lecz nie jest ono zapewniane.
Jedynym instrumentem prawnym wspomagającym rozwój OZE są zielone certyfikaty, które przynoszą korzyści finansowe zawodowej energetyce posiadającej duże elektrownie wodne, farmy wiatrowe i wykorzystującej biomasę w procesach współspalania. Brakuje systemów wsparcia dla indywidualnych inwestorów chcących zwiększyć swoją niezależność energetyczną poprzez budowę małych elektrociepłowni opalanych gazem, przydomowych elektrowni wiatrowych bądź baterii ogniw fotowoltaicznych.
Zapowiedziany na lato start programu NFOŚiGW przewidującego dopłaty do indywidualnych instalacji kolektorów słonecznych jest pierwszym sygnałem otwarcia na indywidualnych inwestorów w ramach OZE. Zachęcenie właścicieli domów jednorodzinnych, mieszkań we wspólnotach mieszkaniowych i spółdzielniach, a szczególnie właścicieli gospodarstw rolnych może uwolnić nasz kraj od konieczności zadłużenia się na dziesiątki lat wskutek budowy elektrowni jądrowych. Propozycja dotacji do kolektorów słonecznych w wysokości 30% jest tą formą, która powinna być rozszerzona na inne indywidualne źródła energii, do czego NFOŚiGW gorąco namawiamy, a co zdecydowanie pomogłoby w realizacji przez Polskę pakietu klimatycznego.
Korzyści z zielonych certyfikatów dla właścicieli małych przydomowych wiatraków o mocach do 5 kW w ciągu 12 lat eksploatacji wynoszą ok. 30% kosztów inwestycji. Gdyby rząd zdjął z obywatela obowiązki dzisiaj istniejące, tzn. wymóg koncesji, fachowej obsługi, działalności gospodarczej, specjalnego i kosztownego opomiarowania, umów z operatorem systemu dystrybucyjnego i udowodnienia praw do zielonych certyfikatów, a w to miejsce udzielił dotacji do inwestycji w wysokości przewidywanych wpływów za te certyfikaty pokazałaby, że jest naprawdę zainteresowany tego typu przedsięwzięciami. Odbiurokratyzowanie procedur pozwoliłoby na uruchomienie środków przez obywateli, a zainstalowanie setek tysięcy, a w przyszłości milionów drobnych instalacji odciążyłoby system dystrybucyjny i zmniejszyło straty energii. Wszyscy uzyskaliby korzyści.
Oczywiście takie przedsięwzięcie będzie mogło być zrealizowane tylko wtedy, gdy władze państwowe zrozumieją, że tak trzeba. Energetycy będą musieli dopasować się do masowego uniezależniania się obywateli od dostarczonej energii i zwiększyć swoje zaangażowanie w utrzymanie się na konkurencyjnym rynku.
Dopłaty do indywidualnych inwestycji w małe źródła OZE stosowane są w wielu krajach europejskich (Niemcy, Holandia, Hiszpania, Dania, Szwecja, Wielka Brytania) i w USA. Niektórzy nie mają wątpliwości, w którą stronę zmierza cywilizacja, innym wydaje się, że nic się nie zmienia.
 
 
Edmund Wach,
BAPE