W ostatnich miesiącach trwają prace nad nową ustawą o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Nie cichną więc dyskusje na temat jej ostatecznej formy.

Projekt nowelizacji ustawy uwzględnia konieczność transpozycji do polskiego porządku przepisów unijnego prawa, a więc Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/19/UE z 4 lipca 2013 r. W projekcie wzięto pod uwagę takie kwestie, jak podniesienie rocznego poziomu zbierania do 65% masy wprowadzonych na rynek urządzeń w 2021 r., określenie nowych obowiązków dla zbierających ZSEE czy też doprecyzowanie statusu organizacji odzysku. O kluczowe zmiany dla branży zapytaliśmy jej reprezentantów.

Mirosław Baściuk, dyrektor zarządzający Remondis Electrorecycling

Jedna z propozycji branżowych do projektu ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (ZSEE) zakłada, że organizacje odzysku powinny mieć formułę ?not-for-profit?. Według mnie, mniej istotne jest to, czy będzie to ?for profit?, czy ?not-for-profit?. Ważne, aby organizacja odzysku przeznaczała odpowiednie fundusze na obowiązki ustawowe, a więc na budowanie systemu zbiórki i przetwarzania oraz edukację ekologiczną. Dopóki kryterium wyboru zakładów stosowanym przez największe organizacje odzysku będzie cena, nie spowoduje to w długoterminowej perspektywie poprawy standardów zbiórki i przetwarzania, ani zwiększenia masy zbieranych odpadów. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że w ramach organizacji działających ?for profit? powstały najnowocześniejsze zakłady przetwarzania ZSEE. Są one obecnie jednymi z filarów systemu przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce.

Niezwykle istotne jest to, aby wprowadzający decydowali o wyborze organizacji odzysku, kierując się kryteriami bezpieczeństwa, zapewnienia zbiórki i prawidłowego odzysku zużytego sprzętu, sprawdzając, z jakimi zakładami przetwarzania dana organizacja współpracuje i jakie masy kontraktuje poszczególnym podmiotom. Niestety, współpraca dużej organizacji odzysku z wiarygodnymi partnerami nie jest regułą.

Uważam, że zaostrzenie kryteriów dla organizacji odzysku, np. w postaci braku możliwości przejmowania zobowiązań większych niż masa sprzętu wprowadzanego przez ich akcjonariuszy, są ukierunkowane na ograniczenie konkurencji i tworzenie monopolu. Z jakiego powodu taka organizacja odzysku będzie lepsza niż obecnie działające na rynku podmioty? Czy dotychczasowe doświadczenia na to wskazują? Czy taka organizacja będzie finansowała przetwarzanie w najlepszych dostępnych zakładach? Czy będzie budowała racjonalny system zbiórki? Wprowadzenie monopolu z pewnością spowoduje również wzrost kosztów dla wprowadzających, choć niekoniecznie przełoży się to na finansowanie systemu zbiórki i przetwarzania.

Podsumowując, nie zmieniałbym obecnych kryteriów dla organizacji odzysku, ponieważ obecny system już okrzepł i bariera wejścia dla nowych podmiotów jest bardzo duża. Konsolidacja powinna nastąpić poprzez normalne procesy rynkowe, a nie brutalne zmiany w ustawie. Inaczej nie powstanie nowa jakość w gospodarowaniu zużytym sprzętem. Do ustawy należałoby przede wszystkim wprowadzić zapisy wymagające od organizacji odzysku współpracy z rzetelnymi partnerami, np. poprzez obowiązkowe audyty zakładów przetwarzania, potwierdzające funkcjonowanie zgodnie ze standardami obowiązującymi w krajach UE.

Zbigniew Milkiewicz, prezes Zarządu CCR RELECTRA Organizacja Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego

Ustawa, której projekt jest obecnie dyskutowany, ma zapewnić maksymalny poziom zbierania i przetwarzania zużytego sprzętu. Ostatnie doświadczenia rynkowe (bankructwo dużego producenta) dowodzą, że należy zastanowić się także nad problemem finansowania przetwarzania ZSEE wyprodukowanego przez podmioty już nieistniejące. Taki odpad nazywa się często historycznym lub sierocym. Ta problematyka była poruszana już na etapie pisania dyrektywy WEEE, czyli kilkanaście lat temu. Ustalono wówczas, że sprzęt historyczny będzie finansowany przez wprowadzających, którzy aktualnie prowadzą działalność. Trzeba przyznać, że jakiekolwiek inne rozwiązanie byłoby bardzo trudne pod względem organizacyjnym i kosztowne w realizacji. W polskiej ustawie nie ma odpowiedzialności za własną markę, a wprowadzający, który np. rozpoczął działalność w 2014 r. i sprzedaje nowe produkty, od razu musi finansować zbiórkę na poziomie 35%, mimo że jego produktów nie będzie w masie zebranych odpadów, a już na pewno nie w takiej ilości.

Rozważając jakiekolwiek zobowiązanie bankrutującej firmy do finansowania odpadów powstałych w przyszłości (przez 5, 10 czy 15 lat?), powinniśmy prawdopodobnie zwolnić nowych wprowadzających z obowiązków finansowania zbiórki i recyklingu przez kilka lat. Jest to praktycznie niewykonalne. W Szwecji, Czechach czy Niemczech próbowano jakoś ten temat rozwiązać, ale nigdy z zadowalającym skutkiem. Przykładowo w Niemczech wymaga się od wprowadzających dostarczenia dodatkowych gwarancji na poczet przyszłych obowiązków. Zarządzany przez EAR (Elektro-Altgeraete Stiftung) system od pewnego czasu w wielu grupach SEE generuje przychody dla wprowadzających, a nie koszty, co jest spowodowane rosnącą wartością ZSEE (ceny surowców oraz coraz lepsze technologie).

Spoglądając na tę kwestę z pragmatycznego punktu widzenia, uważam, że obecnie obowiązujące rozwiązania prawne są wystarczające i uczciwe. Organizacje odzysku i systemy zbiórki są słusznie nazywane ?systemami kolektywnymi?. Fakt, że w strumieniu ZSEE pojawią się marki Wiatka, Polar lub Frania na pewno nie zmartwi przetwarzających. Może nadszedł czas, by spojrzeć na ?sierotki? jak na cenne surowce wtórne?

Tomasz Tatomir ? radca prawny, Kancelaria Prawa Ochrony Środowiska i Prawa Gospodarczego

Pomysł ustawowego ograniczenia wielkości obowiązku przejmowanego przez organizacje odzysku do poziomu ilości nowego sprzętu wprowadzonego przez akcjonariuszy tej organizacji odzysku uważam za nietrafiony. Będzie to zbyt duża ingerencja w ustawową zasadę wolności gospodarczej. W mojej karierze zawodowej nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, w którym ustawodawca ogranicza przedsiębiorcy możliwość rozwijania działalności gospodarczej do jakiegoś limitu, a tak może się stać w przypadku wprowadzenia w życie tego pomysłu. Jeżeli organizacja odzysku ma charakter zamknięty (obsługuje jedynie swoich akcjonariuszy), to inna sprawa, ponieważ to jej wybór. Jednak w przypadku, gdy organizacja ma charakter otwarty (obsługuje różne podmioty działające na rynku, również te niebędące jej akcjonariuszami), to powinna mieć możliwość swobodnego decydowania o skali swojej działalności i wolumenie przejmowanego sprzętu.

Warto również zastanowić się nad inną konsekwencją wprowadzenia tego pomysłu. Co mają zrobić przedsiębiorcy, którzy nie należą do żadnej organizacji odzysku? Będą zmuszeni do założenia własnej lub przyłączenia się do którejś z istniejących? Tak czy owak taki przedsiębiorca będzie musiał liczyć się z poniesieniem dodatkowych kosztów, co może być szczególnie dotkliwe dla małych i średnich firm. Co więcej, takie rozwiązanie może zostać uznane za niezgodne z konstytucyjną zasadą swobody prowadzenia działalności gospodarczej i w konsekwencji uchylone przez Trybunał Konstytucyjny.

Aleksander Traple, prezes Zarządu Biosystem

Nowa ustawa ma być odpowiedzią na narastający problem nieprawidłowego pozbywania się przez konsumentów zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (zawierającego substancje niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzi oraz środowiska naturalnego). Drastyczny wzrost progów zbierania i przetwarzania ZSEE, jaki przewiduje dyrektywa (do 65% masy wprowadzonych na rynek urządzeń) powoduje ryzyko dużego wzrostu kosztów ponoszonych przez wprowadzających na rzecz organizacji odzysku. Dziś, kiedy w Polsce tworzony jest projekt nowej ustawy, warto zastanowić się, jakie rozwiązania prawne mogą naprawdę realnie wpłynąć na skuteczność systemu. Kluczowe wydaje się zapewnienie odpowiedniego strumienia zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w zakładach przetwarzania.

Podstawowym problemem jest obecnie brak ram prawnych systemu zbierania, które w odpowiedni sposób zapobiegałyby temu, że 70% ZSEE trafia do punktów skupu złomu. Tam sprzęt jest najczęściej demontowany bez zachowania jakichkolwiek standardów ochrony środowiska, a często nie jest nawet ewidencjonowany. Zatem Polska nie spełnia wymogu zbierania 4 kg zużytego sprzętu na mieszkańca, moce przerobowe w zakładach przetwarzania istnieją, a sprzęt trafia nie tam, gdzie powinien.

Wydaje się, że jedynie system zwrotów urządzeń dużego AGD przy wykorzystaniu kanałów handlu detalicznego jest w stanie skutecznie i ? co ważne ? także efektywnie ekonomicznie zapewnić właściwy obieg ZSEE. Takie rozwiązanie leży w interesie zarówno wprowadzających, dając im szansę kontroli kosztów przy rosnących progach zbierania, jak i naszego państwa, tworząc perspektywę prawdziwego uporządkowania systemu i wyeliminowania szarej strefy. Jeśli bowiem faktyczny strumień ZSEE, zaewidencjonowany w systemie, będzie wystarczający, to produkcja tzw. lewych kwitów stanie się po prostu niepotrzebna.

 

Opracowała Judyta Więcławska