W stan gotowości zostali postawieni amerykańscy i kanadyjscy urzędnicy, do których 1 sierpnia dotarła informacja, że woda w dolnej części słynnego wodospadu Niagara zabarwiła się na czarno. Dodatkowo turyści odwiedzający wodną kaskadę skarżyli się na nieprzyjemny zapach. Jednym z pierwszych, którzy zauważyli plamę barwiącą wodę, był właściciel firmy organizującej przeloty helikopterem nad wodospadem. Obawiano się, że doszło do wycieku ropy. Po szybkiej interwencji ze strony amerykańskich służb okazało się, że czarny kolor wody jest spowodowany pozostałościami z filtrów węglowych, które są używane do oczyszczania wody.
Zabarwienie zbiornika było efektem rutynowej, koniecznej i krótkotrwałej zmiany procesu oczyszczania ścieków. Przedstawiciele firmy, która się tym zajmuje, przeprosili za zaistniałą sytuację i zapewnili, że dołożą wszelkich starań, aby uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości. W oficjalnym oświadczeniu podkreślono, że w wodzie nie stwierdzono obecności olejów ani rozpuszczalników. Zawierała ona natomiast cząsteczki węgla, jednak ich ilość nie przekraczała dozwolonych norm. Mimo to gubernator Nowego Jorku, Andrew Cuomo, zwrócił się z prośbą do organów regulacyjnych o zbadanie stanu wody. Zapowiedział, że Departament Ochrony Środowiska będzie prowadził w tej sprawie dochodzenie, gdyż mogło dojść do naruszenia norm jakości wód państwowych.