Z Krzysztofem Krauze, dyrektorem Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Poznaniu, rozmawiają Tomasz Szymkowiak i Piotr Strzyżyński

Jako Zakład Zagospodarowania Odpadów zajmujecie się nie tylko prowadzeniem składowiska …
To prawda. Zgodnie z decyzją Rady Miasta z 5 lipca br. jesteśmy Zakładem Zagospodarowania Odpadów, a nasza działalność nie ogranicza się tylko do zarządzania składowiskiem znajdującym się w Suchym Lesie. W wojewódzkim planie gospodarki odpadami jest zapisane, że ma funkcjonować zakład zagospodarowania odpadów dla Poznania. My nim jesteśmy, a co będzie wchodzić w jego skład, to się jeszcze okaże. Tymczasem zarządzamy składowiskiem odpadów, prowadzimy pogotowie czystości, czyli służbę, która interwencyjnie utrzymuje porządek w pasach jezdni i na terenach należących do miasta. Prowadzimy selektywną zbiórkę odpadów – na terenia miasta utrzymujemy ok. 1500 pojemników do segregacji szkła (z podziałem na białe i kolorowe), tworzyw sztucznych i makulatury. W ok. 460 punktach zbieramy baterie (330 placówek oświatowych, 130 sklepów, ZOZ-y, urzędy) do osobnych pojemników oraz w 185 kieszeniach znajdujących się w pojemnikach do szkła kolorowego, a niemal w 230 aptekach – zużyte lekarstwa. Dzięki temu do środowiska nie trafiło 1426 kg przeterminowanych leków. Mamy też „gratowóz”, który jeździ po mieście i zbiera m.in. zużyty sprzęt elektroniczny i elektryczny (elektroszrot – zebraliśmy go już 13 100 kg), a także inne odpady niebezpieczne powstające w gospodarstwach domowych, których w pierwszej połowie tego roku zebraliśmy ok. 2200 kg.
Prowadzimy również działalność edukacyjną, po to, by mieszkańcy wiedzieli, co mają robić z poszczególnymi odpadami. W tym celu systematycznie wydajemy ulotki mówiące, że „Mamy dobre rady na wszystkie odpady”, a wspólnie z Wydziałem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej stworzyliśmy plakaty dotyczące segregacji, które prezentowane były na 100 citylightach w różnych punktach naszego miasta. Czynnie uczestniczymy we wspólnych pogadankach organizowanych w szkołach i przedszkolach, współorganizujemy Poznańskie Dni Recyklingu. W zeszłym roku podczas tej imprezy, w dwa dni, odwiedziło nas ok. 400 poznaniaków. Uczestniczyliśmy także w przygotowaniu i przeprowadzeniu konferencji w ramach Programu Town-Twinning nt. Gospodarka odpadami w miastach partnerskich, która odbyła się podczas ubiegłorocznych Targów POLEKO. W lipcu tego roku współorganizowaliśmy konferencję finansowaną przez Biuro Informacji Technicznej Komisji Europejskiej TAIEX, dotyczącą dyrektyw UE w składowaniu odpadów. Nasze składowisko to liczący się w Wielkopolsce producent tzw. zielonej energii, której w pierwszej połowie roku sprzedaliśmy do sieci ok. 1700 MWh. Czyścimy odcieki w oczyszczalni, która pracuje już 10 lat i ciągle skutecznie zwraca środowisku czystą wodę. Za te działania 11 lipca br. odebraliśmy certyfikat „Firma Przyjazna Środowisku” w Narodowym Konkursie Ekologicznym. Chcemy dalej robić to dobrze.
Na składowisku osobno przyjmujemy odpady wielkogabarytowe, przede wszystkim stare meble, celem zmniejszenia objętości i odseparowaniu części metalowych w specjalnej maszynie zwanej rębarką. Dzięki temu lepiej wykorzystujemy objętość składowiska.
Następnym naszym działaniem jest osobne magazynowanie gałęzi, które poddajemy rozdrobnieniu, a powstały materiał organiczny – zrębki – wykorzystujemy dla własnych potrzeb przy zieleni, którą mamy na składowisku. Było to bardzo widoczne w styczniu i lutym, kiedy mieszkańcy pozbywali się choinek świątecznych, a my nie pozwalaliśmy trafiać im na kwaterę.
Nie mamy ambicji być firmą odbierającą odpady zmieszane i nigdy taką nie będziemy. W tym roku chcemy budować kompostownię, bowiem dla każdej aglomeracji, w tym również dla Poznania, problemem są odpady zielone. Tych odpadów w mieście powstaje dużo, stąd pomysł na tę inwestycję.

Wspomniał Pan o selektywnej zbiórce …
Na terenie miasta funkcjonują dwa rodzaje zbiórki – workowa i pojemnikowa. Zbiórka workowa jest całkowicie przypisana podmiotom odbierającym odpady zmieszane, my tylko rozpoczęliśmy ten system, wydając milion worków. Każda posesja, z której firmy odbierają odpady zmieszane, musi być przez nie zaopatrzona w worki do selektywnej zbiórki.
Drugi system zbiórki – pojemnikowy – można podzielić na publiczny i prywatny. Jako miasto mamy ok. 1500 pojemników zlokalizowanych w pięciu dzielnicach Poznania. Trzy z nich – Grunwald, Nowe i Stare Miasto – obsługują firmy prywatne, wyłonione w drodze przetargu. Surowiec z tych pojemników trafia do nas lub do tych firm, w zależności od warunków określonych w stosownych umowach. Z kolei z dwóch dzielnic – Wildy i Jeżyc – sami zbieramy surowce wtórne, a wysegregowane szkło i plastik sami przetwarzamy, tj. segregujemy na rodzaje i kolory prasujemy w kostki po 100 kg.

Jakie są dotychczasowe doświadczenia w zakresie selektywnej zbiórki?
Segregacja jest w Poznaniu intensywnie rozwijana od 2001 r. Przy selektywnej zbiórce ważna jest czystość – zarówno samych pojemników, jak i miejsc wokół nich. Aby spełnić te dwa elementy, sami czyścimy teren wokół pojemników i sami myjemy pojemniki (choć to ostatnie zlecamy niekiedy firmom sprzątającym). Firmy wywozowe same dbają o czystość pojemników i wokół nich.
Kolejną sprawą jest jakość surowca, który powinien się znaleźć w pojemnikach, czyli wiedza o tym, co wrzucać do poszczególnych pojemników. Z tym jest różnie, ok. 50% zebranego surowca z pojemników żółtych nie nadaje się do sprzedania. Zdarza się, że w jednej siatce foliowej wrzuconej do pojemnika jest butelka typu PET razem z pieluszkami jednorazowymi. Przyznać należy, że mieszkańcy Poznania idealnie segregują opakowania szklane białe i kolorowe. System podziału szkła, który w 2000 r. zaczął skutecznie funkcjonować w 17 gminach powiatu poznańskiego, od 2002 r. przyjął się także w stolicy Wielkopolski. Dzięki takiej postawie mieszkańców naszej aglomeracji nie potrzebujemy wydawać pieniędzy na segregowanie na kolory, dzięki czemu możemy powiedzieć, że działamy po poznańsku – oszczędnie.
Widać, że w przypadku szkła edukacja działa, a opakowań plastikowych nie. Po drugie, ludzie starają się zaoszczędzić, bo tak się złożyło, że segregacja zawsze była bezpłatna. Dzisiaj, zgodnie z prawem, operator odbiera całość odpadów, czyli zmieszane, segregowane, niebezpieczne, wielkogabarytowe, budowlane i za wszystko pobiera coś w rodzaju opłaty zryczałtowanej. Dzięki temu już nikomu nie powinno się opłacać przerzucać śmieci zmieszanych do pojemników służących do segregacji. Ludzie jednak jeszcze tego nie czują, więcej – nie czują tego również spółdzielnie mieszkaniowe.
A trzeba pamiętać, że w Polsce na odpadach segregowanych nie można zarobić. Koszty zebrania surowca, jego przesegregowania, konfekcjonowania oraz sprasowania są wyższe niż dochody z tego rodzaju działalności. My pokrywamy koszty selektywnej zbiórki z pieniędzy, które otrzymujemy za odpady zmieszane przywożone na składowisko.

Jak wygląda sytuacja z odpadami niebezpiecznymi?
„Gratowóz” rozpoczął swoją karierę w sierpniu ubiegłego roku. Na składowisku odpadów w Suchym Lesie mamy punkt gromadzenia odpadów problemowych, dokąd można je przywozić. Coraz częściej jednak pojawiały się głosy, że wiele osób ma kłopot z dojazdem, więc wyszliśmy potrzebom mieszkańców naprzeciw. Nasz pojazd do odpadów problemowych pojawia się raz w miesiącu w każdej z dzielnic Poznania. Zbieramy nie tylko sprzęt elektroniczny i elektryczny, ale także puszki po farbach, zużyte rozpuszczalniki, lampy fluorescencyjne – czyli odpady, które mogą powstać w każdym gospodarstwie domowym. Muszę powiedzieć, że ta działalność cieszy się dużym powodzeniem, a mieszkańcy z zadowoleniem przyjmują fakt, że taki samochód jeździ po mieście. Jednak koszty tej działalności stale rosną, ponieważ musimy te odpady nie tylko zebrać i poselekcjonować, ale również przekazać do unieszkodliwienia, np. do spalarni odpadów w Koninie. Mimo ponoszonych kosztów odczuwamy też satysfakcję, że te zebrane oddzielnie odpady niebezpieczne nie są już wyrzucane z odpadami komunalnymi i nie trafią na nasze składowisko.
Jeśli chodzi o sprzęt elektroniczny i elektryczny, to liczymy, że organizacja odzysku działająca na rynku „elektroszotu” będzie płaciła co najmniej złotówkę za kilogram tego sprzętu, który musi zebrać, żeby wypełnić swoje statutowe obowiązki. Dlatego teraz czekamy, aż sytuacja się wykrystalizuje i jesteśmy gotowi sprzedać te odpady, które dotychczas zebraliśmy.
Akcja „gratowozu” jest kontynuowana w 2006 r., a o jej celu, zasięgu i terminach mieszkańcy są informowani za pomocą ulotek i wkładek do najbardziej poczytnych gazet. Wykupiliśmy spot reklamowy w radiu, działa też nasza strona internetowa, która jest cennym źródłem informacji. We wszystkich placówkach oświatowych i szkołach podległych miastu zbieramy baterie. Dotychczas przez sześć miesięcy zebraliśmy ich ok. 6,8 ton, co pokazuje, jaki ogrom odpadów niebezpiecznych nie trafił już na składowisko.
Wychodzimy też naprzeciw problemom przeterminowanych lekarstw, które zalegają w apteczkach domowych u mieszkańców. Zakupiliśmy pojemniki do tych lekarstw i wspólnie z Wielkopolską Izbą Farmaceutyczną rozpoczęliśmy współpracę z aptekami. Obecnie na terenie miasta wszystkie apteki, a jest ich ok. 230, mają pojemniki na lekarstwa.

Czym zajmuje się pogotowie czystości?
Pogotowie czystości działa na zasadzie interwencji. Każdy mieszkaniec, który zauważy jakiś zanieczyszczony teren, może wykręcić numer 986 i poinformować o tym straż miejską. Ta weryfikuje doniesienie i decyduje, czy uruchomić pogotowie czystości. Bardzo dużą rolę pogotowie czystości odegrało na przełomie roku, kiedy mieliśmy w kraju zagrożenie „ptasią grypą”. Odbieraliśmy wiele zgłoszeń o martwych ptakach – miesięcznie było ich ok. 300 – i do każdego wyjeżdżaliśmy. Każdy z tych ptaków był przez nas zabierany, następnie badany, a na końcu bezpiecznie utylizowany. W pierwszym półroczu tego roku Pogotowie Czystości uprzątnęło skutki 342 kolizji drogowych, usunęło 749 martwych gołębi, 302 koty, 48 psów, 32 lisy, 16 kaczek oraz 161 innych zwierząt i 319 innych ptaków. Ta wyliczanka uświadamia nam, jak ważna jest taka służba w Poznaniu, która pełni dyżur 24 godziny na dobę, także w niedziele i święta, i wyjechała w pierwszym półroczu 3100 razy.

W planach ZZO przewidziana jest dalsza edukacja ekologiczna. Jakie jeszcze działania i inwestycje są planowane?
Edukacja jest procesem ciągłym, dlatego myślimy o dalszych przygodach Felka, który będzie uczył nas jak segregować odpady problemowe powstające w gospodarstwie domowym i co z nimi zrobić. Postaci Felka i jego brata Peta, bohaterów filmu animowanego, zyskały już sympatię mieszkańców, dlatego myślę, iż skutecznie będą edukować nie tylko młodych. Dla nich wykonaliśmy nawiązującą do filmu stronę, z której młodzież może dowiedzieć się wiele o gospodarce odpadami w mieście w bardzo przystępny sposób.
Najważniejsze, że informujemy o rzeczywistych działaniach i o ich efektach, czyli o wszystkim, co jest namacalne, sprawdzalne, a przez to wiarygodne. W ten sposób łatwiej przekonać do takiego postępowania.

Planujemy także uruchomienie kompostowni oraz linii do segregacji odpadów.
Jak ocenia Pan krajowy system gospodarki odpadami? Jakie zmiany byłyby, Pana zdaniem, konieczne, żeby go usprawnić?

Okres wakacyjny sprzyja wyjazdom, spacerom i rozmyślaniu. Miałem okazję spacerować kilka dni po drogach i bezdrożach naszego kraju. To, co można zobaczyć z takiej perspektywy, nie jest budujące. W lasach przydrożnych, na łąkach i wszędzie tam, gdzie powinniśmy podziwiać naszą piękną przyrodę, pełno śmieci, plastikowych opakowań. Jak temu zaradzić? Odpowiedź można znaleźć w krajach, które mają czysto – wystarczy podać przykład Niemiec. Podczas wakacyjnych podróży odwiedziłem m.in. Monachium w trudnym okresie piłkarskich Mistrzostw Świata. Mimo to w magistracie dowiedziałem się wszystkiego o ich systemie, otrzymując wyczerpujące materiały na temat zasad, których każdy mieszkaniec musi przestrzegać. Wystarczy podobne zasady przenieść do nas.