“Port w Newhaven zostanie odkupiony za 16 milionów euro przez Radę Regionalną Departamentu Seine Maritime”.
76-ty Departament, 11-tej rangi, w Górnej Normandii kupuje port w Newhaven.
Rada Regionalna, odpowiednik naszego Wojewódzkiego Sejmiku Samorządowego, ponad 1,2 mln mieszkańców. Dwie podprefektury, odpowiedniki naszych wydziałów zamiejscowych, jedna w Le Havre, druga w Dieppe. Kupuje port w miasteczku, blisko 10 tys. mieszkańców, po drugiej stronie Kanału la Manche, tradycyjnej bariery między Anglią a Europą. Port jak port, ale umożliwia jedno z połączeń między oboma brzegami, a mianowicie z Dieppe.
Jeżeli transakcja dojdzie do skutku ucieszą się wszyscy. Będzie to absolutnie cudowne wydarzenie dla działalności portowej i handlu w mieście – cieszy się szef oddziału zamiejscowego Rady Hrabstwa East Sussex. Nikt się nie buntuje. Brytyjska duma i tradycyjne splendid isolation jakoś nie dochodzą do głosu, mimo iż zamiar dokonania transakcji został ogłoszony już na początku grudnia 2000.
Sprawa jest konsekwencją budowy tunelu pod Kanałem. Od czasu oddania do użytku w 1994 r. zaczęto go oczywiście wykorzystywać do przewozu osób i transportu towarów, rezygnując z powolniejszej drogi morskiej. W styczniu 1999 r., w obliczu drastycznego spadku przewozów, Towarzystwo P&O Stena zdecydowało o przerwaniu utrzymywania połączenia Dieppe – Newhaven. W efekcie kilkuset pracowników straciło pracę, a ruch przeniósł się do Folkestone po stronie angielskiej i Calais we Francji (obie miejscowości dobrze znane licznym naszym rodakom próbującym przedostać się do Wielkiej Brytanii). Co to oznacza dla życia w “porzuconych” nagle miejscowościach, żyjących dotychczas z morza, turystyki i handlu dowiemy się niebawem, po wybudowaniu polskiego odcinka autostrady A2 (Berlin – Moskwa).
Przypominam sobie żywe i pełne emocji dyskusje na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy spierano się czy samorządy mogą, czy nie mogą zajmować się działalnością gospodarczą. Przeważył wówczas pogląd, że oczywiście nie, bo pojawi się nierówność podmiotów gospodarczych wobec prawa i burmistrzowie dziarsko zabiorą się za handel, usługi i przemysł, stwarzając przywileje dla “swych” spółek. Podobno nawet obserwowano już pierwsze, “mrożące krew w żyłach”, przykłady. Nie pomagały argumenty, że już w średniowieczu w obliczu zapaści gospodarczej miasta dostawały prawo warzenia piwa, że wiele jednostek samorządowych na świecie, w interesie swych mieszkańców, zwyczajnie zajmowało się i zajmuje pewną działalnością gospodarczą prowadzącą do złagodzenia bezrobocia. Hrabstwo Nottinghamshire uruchomiło dawne wojskowe lotnisko i doprowadziło je do poziomu portu lotniczego o charakterze międzynarodowym, czerpiąc z niego zyski przeznaczone na pokrycie inwestycji.
Znaleziono formułę, że samorządy mogą prowadzić tylko taką formę działalności gospodarczej, która służy zaspokajaniu zbiorowych potrzeb społeczności lokalnej. Intuicyjnie wiadomo, transport miejski, woda, ścieki… To co dochodu nie przynosi i na co chętnych nie ma. Pytanie, czy rzeczywiście są to jedyne potrzeby społeczności lokalnej, pozostawiam otwarte.
Polscy burmistrzowie byli, są i pewnie będą podejrzani z natury rzeczy. Kwestiami lokalnego bezrobocia najlepiej zajmować się centralnie, aktywizacją gospodarczą również.
Decyzja Rady Regionalnej Seine Maritime jest niewątpliwie kosztowna i pociągnie za sobą dalsze wydatki związane z “kuracją” ekonomiczną obu miast oraz odbudową tego co nie opłaca się prywatnej spółce. Została jednak niewątpliwie podjęta w dobrze pojętym interesie publicznym.

Wojciech Szczęsny Kaczmarek