Wojciech Sz. Kaczmarek

W polityce, wbrew temu, co mówią i piszą, nic szczególnego się nie dzieje. Po staremu „ja panu nie przerywałem”. Dokończmy więc historię wespazjanów.
Anglia słusznie szczyci się tym, że dała światu water closet oraz bezbłędnie rozpoznawalny pod każdą szerokością geograficzną skrót WC. Wynalazł go w 1556 r. sir John Harrington, chrzestny syn królowej Elżbiety I. Konstrukcja klozetu była drewniana i dziecinnie prosta (oczywiście pod warunkiem, że już została wymyślona). Matka chrzestna była tym tak zachwycona, że natychmiast rozkazała wyposażyć w owo urządzenie swój pałac w Richmond. Do pomysłu wrócono po 200 latach. W 1747 r. Samuel Prosser opatentował pierwszy nowoczesny system spłukiwania, a w 1778 r. Joseph Bramah rozpoczął produkcję wynalazku Harringtona.
Pierwsze toalety publiczne dla panów otwarto w Londynie w 1852 r., a więc ponad 20 lat później niż w Paryżu, który w kwietniu 1843 r. dysponował już siecią 468 urynałów. W końcu to Paryż był stolicą świata. Natomiast z toaletami dla pań już tak długo jak w Paryżu nie czekano i wkrótce takowe pojawiły się na Bedford Street. Jak na ojczyznę water closetu przystało, były one w to urządzenie wyposażone. Inicjatorami i operatorami owych udogodnień byli panowie sir Henry Cole oraz sir Samuel Peto (który m.in. postawił na Trafalgar Square obowiązkowo oglądaną przez turystów kolumnę Nelsona). Przedsięwzięcie zostało pomyślane jako dochodowe, dlatego wprowadzono opłatę w wysokości dwóch pensów. Fama głosi, iż w celu promocji i wyjaśnienia londyńskiej publiczności jego celu i znaczenia rozprowadzono 50 tys. ulotek. Życie pionierów jest zwykle ciężkie, a ich dokonania rzadko spotykają się z natychmiastowym uznaniem. W ciągu pierwszego roku funkcjonowania z toalet skorzystały aż… 82 osoby. Cóż, przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka i obywatele Londynu zapewne woleli po staremu (ale za to za darmo) korzystać z dobrodziejstw świeżego powietrza. Przedsięwzięcie zakończyło się klęską. Przypomina się bunt paryżan po wprowadzeniu obowiązku korzystania z toalet i zakazu wykorzystywania w tych celach innych miejsc. Powoływali się przy tym na uświęcone tradycją starożytne obyczaje.
W tej sytuacji sprawę wziął w swoje ręce magistrat i własnym sumptem spróbował problem rozwiązać. W 1855 r. powstała sieć toalet należąca do administracji Londynu. Cenę obniżono do 1 pensa, a w przypadku panów, pod warunkiem załatwiania sprawy na stojąco, z opłaty zrezygnowano całkowicie.
Literatura dotycząca wespazjanów jest we Francji znacznie bogatsza niż w Anglii. Do opisu w innych krajach, niestety, nie udało się dotrzeć. Można jednak przypuszczać, że sytuacja wszędzie musiała przedstawiać się podobnie. Mianowicie okolice tych miejsc stały się szybko niebezpieczne po nadejściu nocy. Zaczepiały tu prostytutki, a szalety w Hallach stały się centrum prostytucji męskiej. Grasowali złodzieje kieszonkowi.
W czasie trzeciej Republiki Paryż dopuścił na przetargu liczne konstrukcje urynałów różnych modeli. Najbardziej klasyczny jest urynał żeliwny o dwóch przegrodach. Na bulwarach stosowany był model wspólny o trzech przegrodach i jednej komórce dla pracowników administracji dróg i ulic. Istniały modele olbrzymy o pięciu lub sześciu miejscach. Wespazjany były obiektem licytacji wyborczych radnych miejskich, walczących o wybór miejsca. W przededniu I wojny światowej osiągnięto 4 tys. miejsc. Radny miejski Chérioux dokonał podsumowania. Poza 112 szaletami dla dam rozróżnia trzy typy wespazjanów: urynały przejrzyste o dwóch lub trzech przedziałach przeznaczonych na ogłoszenia dla Towarzystwa Paryskiego (806 sztuk), urynały miejskie żeliwne o dwóch przedziałach (398 sztuk)oraz urynały izolowane i oparte z łupku, należące również do miasta (415 sztuk).
Budowa przynosi chwałę władzom, ale utrzymanie kosztuje wyborcę. Z rzadka wymieniane i remontowane konstrukcje urynałów znikały jedna za drugą. W grudniu 1959 r. rada miejska Paryża zarządziła rozbiórkę wszystkich kiosków naziemnych. Ciekawe, iż nie proponowano niczego w zamian. Po prostu likwidacja i już. Ponieważ jednak „szybkość” i „systematyczność” działań jest cechą wspólną każdej administracji, w 1968 r. radny Fayssat (adwokat) – po wygłoszeniu płomiennej mowy na temat zaspokajania potrzeb naturalnych – uzyskał zawieszenie wyroku na wespazjany, które oczywiście w dalszym ciągu zanikały ze starości. Po pierwszych od czasu Komuny Paryskiej wyborach mera w 1977 r. (został nim Jacques Chirac) problem toalet publicznych wrócił jako polityczny. W 1980 r. wprowadzono tzw. sanisettes – płatne indywidualnie toalety publiczne, spotykane obecnie na całym świecie.
Jednocześnie skończyła się era wespazjanów, a nazwa całkowicie zniknęła. Los nie zaoszczędził Wespazjanowi nawet tego.

Tytuł od redakcji