Ministerstwo Gospodarki przedstawiło projekt rozporządzenia w sprawie cen referencyjnych. Cała branża OZE czekała z zapartym tchem na to najważniejsze rozporządzenie, dzięki któremu przedsiębiorcy dowiedzą się, czy będą mogli wystartować w aukcji w 2016 r., czy raczej powinni poczekać do 2017 r., a może jeszcze dłużej, aż z MG powieją przychylniejsze wiatry. Stan oczekiwania jest dobrze znany sektorowi OZE, wszak przedsiębiorcy czekali przez ponad cztery lata na ustawę o odnawialnych źródłach energii. Niestety, po jej przyjęciu przez Sejm w lutym w dalszym ciągu nie można przewidzieć, w którym kierunku będzie zmierzać polityka rządu w perspektywie dłuższej niż rok, ponieważ kluczowe decyzje podejmuje arbitralnie Ministerstwo Gospodarki, ustalając maksymalne ceny na aukcje co roku. Z analizy propozycji MG wynika, że w 2016 r. nie będzie zbyt wielu chętnych do udziału w aukcji, ceny referencyjne są zbyt niskie niemal dla wszystkich technologii. PIGEOR, tak samo jak inne organizacje zrzeszające przedsiębiorców zajmujących się OZE, przygotowała stanowisko w tej sprawie, sprzeciwiające się przyjętym w projekcie rozporządzenia założeniom i samym cenom referencyjnym. Z pełną treścią stanowiska można się zapoznać na stronie www.pigeor.pl.

Sprawą oczywistą jest to, że branża protestuje, zawsze przecież mogłoby być lepiej, zawsze można oczekiwać, że warunki prowadzenia działalności gospodarczej w sektorze zależnym od decyzji politycznych i administracyjnych mogą bardziej sprzyjać rozwojowi. Ale w przypadku proponowanych cen referencyjnych sprzeciw jest więcej niż uzasadniony. Założenia przyjęte przez autorów do wyliczeń zawierają koszty niższe niż te wskazywane przez niezależnych ekspertów. Nie jest znany model wyznaczania ceny krańcowej dla poszczególnych technologii, więc trudno z nim dyskutować, jednak z treści uzasadnienia wynika, że przyjęto bardzo restrykcyjną metodologię, zakładając, z całkowicie niejasnych powodów, że przedsiębiorcy będą zainteresowani realizacją inwestycji na granicy opłacanej stopy zwrotu, a nawet poniżej niej.

Potwierdza to informacja podana w uzasadnieniu ? do obliczeń maksymalnego oczekiwanego poziomu ceny dla poszczególnych branż przyjęto realną stopę dyskontową w wysokości 5%. Pamiętając, że jest to wartość maksymalna, jaką zdaniem autorów wyliczenia inwestor ma prawo osiągnąć przy bardzo dobrym projekcie, trudno te propozycje uznać za zachęcające. W przeważającej większości przypadków koszty realizacji, a także eksploatacji nowych obiektów będą istotnie wyższe niż przyjęto w uzasadnieniu, a ponadto sama istota systemu aukcyjnego zakłada, że oferty na ceny maksymalne nie mają szans na wygraną. Wątpliwości budzą również wyliczenia nakładów inwestycyjnych, jakie należałoby ponieść nie tylko na realizację projektów. Oznacza to, że ministerstwo oczekuje, iż inwestorzy-filantropi będą składać oferty cenowe niegwarantujące nawet minimalnej rentowności projektów.

Normalna stopa dyskontowa stosowana przez przedsiębiorstwa w tego rodzaju projektach inwestycyjnych wynosi co najmniej 10%. Przyjęcie niższej wartości z reguły oznacza brak rentowności przedsięwzięcia, do którego ma zachęcać system wsparcia. Można przy tym domniemywać, że tak niska wartość została przyjęta przez MG w celu uniknięcia konieczności procesu notyfikacji w Komisji Europejskiej, w trakcie którego mogłoby się okazać, że KE ma zasadniczo inną opinię na temat wynikowej intensywności wsparcia dla poszczególnych sektorów.

W konsekwencji przyjęcia niskiej stopy dyskontowej wyliczone ceny referencyjne są także niskie i nie będą stanowiły zachęty dla przedsiębiorców, którzy bez wysiłku mogliby uzyskać podobny efekt dzięki lokacie bankowej, bez angażowania się w trudny proces inwestycyjny. Utrwali to odwrót od sektora OZE tych niepublicznych przedsiębiorców, którzy, już obecnie działając w branży, ponoszą straty w związku z destrukcją systemu zielonych certyfikatów, który praktycznie załamał się przy całkowitej bierności władzy ustawodawczej i wykonawczej.

W jednym przypadku proponowana cena wyróżnia się. Chodzi o cenę dla instalacji wykorzystujących biomasę spalaną w dedykowanej instalacji spalania biomasy lub w układach hybrydowych, która jest nieco tylko niższa niż dla instalacji biogazowych. Z dotychczasowej argumentacji Ministerstwa Gospodarki wynikało, że to najtańsza technologia, którą MG nazywa odnawialną, więc zaproponowana stawka zaskakuje. Dodatkowo jest to jedyna technologia, w której znaczną część surowca sprowadza się z zagranicy.

MG wyraźnie zatem wskazało swoje preferencje dotyczące rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce, przynajmniej w 2016 r., bo należy pamiętać, że w kolejnych latach sytuacja może wyglądać diametralnie inaczej. MG stawia na nowe instalacje biomasowe (a to jednak nic nowego), które mają dwie zalety ? po pierwsze należą przede wszystkim do państwowych koncernów energetycznych, apo drugie, operują dużymi mocami kilkudziesięciu lub kilkuset MW i nie trzeba ich wielu do osiągnięcia celów UE na 2020 r.

PIGEOR wnosi o zmianę wysokości stopy dyskontowej z 5% do 10%, o rewizję założeń CAPEX i OPEX oraz o odpowiednią korektę cen referencyjnych.

 Beata Wiszniewska, dyrektor generalny, PIGEOR