Życie napisało inny scenariusz
Niemal we wszystkich gminach rozstrzygnięto przetargi na odbiór lub odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych wytwarzanych przez mieszkańców. Zanim to jednak nastąpiło, zarówno samorządowcy, jak i mniejsze firmy obawiały się przejęcia polskiego rynku odbioru odpadów przez dużych, nierzadko zagranicznych graczy. Czy sprawdziły się te czarne scenariusze?
Jeszcze zanim uchwalenie nowych przepisów dotyczących gospodarki odpadami komunalnymi w gminach stało się faktem (1 lipca 2011 r.), w Polsce rozgorzała dyskusja nad zasadnością wprowadzanych przez nią rozwiązań. Największe kontrowersje budziła konieczność organizacji przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów, pozbawiająca samorządy możliwości stosowania tzw. zamówień in house. W opinii wielu osób efektem miało być zdominowanie tego sektora gospodarki przez duże firmy, a tym samym zniszczenie konkurencji, czyli zazwyczaj polskich, niedużych przedsiębiorstw działających w tym obszarze ? i to zarówno jednostek gminnych, jak i prywatnych spółek.
Tymi czarnymi proroctwami dzielili się z ?Przeglądem Komunalnym? zarówno samorządowcy, jak i eksperci od lat związani z branżą komunalną. W 2011 r. ? tuż po uchwaleniu ustawy ? Tadeusz Urban, dyrektor spółki Kom-Lub z Lubonia, podczas dyskusji zorganizowanej przez redakcję wieszczył, że ?Doprowadzi to do upadku małych firm, które będą tanio kupowane wraz z potencjałem ludzkim i sprzętowym (?). Będzie autentyczna rzeź niewiniątek!?1