Opryski zostaną wykonane na zlecenie Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta Torunia przez firmę, która lada dzień zostanie wyłoniona z przetargu. W walce z meszkami uwzględniane będą specjalistyczne zalecenia dr Krzysztofa Szpili z Instytutu Ekologii i Ochrony Środowiska UMK. Z obserwacji naukowców wynika, że w tym roku największego wysypu meszek można się spodziewać w ostatniej dekadzie maja.
– Zabiegi zostaną przeprowadzone w momencie osiągnięcia przez owady właściwej dojrzałości i liczebności. Fachowcy tylko czekają na sygnał, kiedy pojawią się krwiopijcy, by ruszyć do ataku – mówi Szczepan Burak, dyrektor Wydziału Środowiska i Zieleni UMT. – Miasto przeznaczyło na walkę z meszkami prawie 84 tys. zł, ale prawdopodobnie uda się to przeprowadzić nieco mniejszym kosztem.
Jak co roku, akcja obejmie tereny zielone w obrębie Czerniewic, Parku Tysiąclecia, terenów od ul. Przybyszewskiego aż po Fort I, Parku Miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu i Fortu Jakuba.
– Masowe występowanie meszek z gatunku Simulium maculatum obserwowane jest w Toruniu od 1997 roku. Ponieważ się corocznie powtarza, w roku 2002 podjęto decyzję o zorganizowaniu szerokiej akcji zwalczania tych owadów na terenie miasta – wyjaśnia dr Krzysztof Szpila z UMK. – Przyjęta w naszym mieście strategia zwalczania meszek różni się od stosowanych w innych regionach Polski z powodu trudności technicznych oraz prawnych, praktycznie uniemożliwiających przeprowadzanie zwalczania stadiów larwalnych tego gatunku meszki rozwijających się w wodach Wisły. Opracowany specjalnie na potrzeby Torunia scenariusz wynika z monitoringu oraz uwarunkowań terenu i jest skuteczny. Corocznie zabiegi przynoszą efekty. Liczebność meszek spada, a okres ich masowego pojawienia się uległ skróceniu. W centrum miasta poprawa jest najbardziej odczuwalna, dlatego w tym roku główny nacisk położymy na peryferyjne obszary miasta. Oczywiście pozostałych obleganych przez meszki dzielnic, też nie ominiemy.
O tym, że liczebność meszek spada, świadczą pomiary. W 2000 r. w okolicy lotniska w ciągu pięciu minut odnotowano pojawienie się 700 osobników, zaś w roku ubiegłym – zaledwie stu. Pomiary przeprowadzane są metodą "na wabia": jeden z badających zwyczaje meszek przyrodników cierpliwie czeka, aż pojawią się przy nim krwiopijne owady, a drugi łapie je do specjalnej siatki, po czym są liczone.
źródło: torun.pl
Komentarze (0)