Poznań: Rozpoczął się proces o zatrucie Warty siedem lat temu

Poznań: Rozpoczął się proces o zatrucie Warty siedem lat temu
PAP
02.02.2022, o godz. 14:17
czas czytania: około 4 minut
0

W Sądzie Rejonowym Poznań - Stare Miasto rozpoczął się w środę proces w sprawie zatrucia chemikaliami Warty w 2015 r. Jedynym oskarżonym w tej sprawie jest Piotr M. zarządzający firmą produkującą m.in. środki owadobójcze.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Piotr M., wspólnik spółki faktycznie wykonujący funkcję zarządcy firmy, jest oskarżony o to, że w 2015 r. “działając w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, działając wbrew przepisom ustawy o odpadach” transportował i składował na terenie trzech magazynów i zakładów w Poznaniu substancje toksyczne, w tym pozostałości po produkcji środków biobójczych, ochrony roślin i nawozów mineralnych.

– Nie później niż w dniu 24 października 2015 r. dopuścił – wbrew obowiązkowi – do usunięcia tych substancji poprzez wylanie ich do kanalizacji magazynu przy ul. Bałtyckiej, tj. do studzienki ściekowej połączonej kolektorem ściekowym z rzeką Wartą, co mogło spowodować i spowodowało istotne obniżenie jakości wody i zniszczenie w świecie roślinnym i zwierzęcym ekosystemu rzeki Warty w znacznych rozmiarach – mówiła w czasie środowej rozprawy prokurator Dobrawa Strzelec-Koplin.

Zatrucie transflutryną

Według śledczych, zanieczyszczenie wody chemikaliami, m.in. transflutryną, czyli środkiem owadobójczym, spowodowało śnięcie przynajmniej 3 ton ryb różnych gatunków na mierzącym ok. 70 km odcinku Warty pomiędzy mostem Lecha w Poznaniu a Chojnem w gminie Wronki. Stroną pokrzywdzoną w tej sprawie jest Polski Związek Wędkarski, który oszacował straty na co najmniej 1,2 mln zł.

Oskarżony Piotr M. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podkreślił, że złoży wyjaśnienia, ale zrobi to pod koniec procesu. Swoją decyzję uzasadnił oceną, że postępowanie prowadzone przez policję i prokuraturę było nękaniem i “wpływaniem na świadków w taki sposób, aby osiągnąć z góry zamierzony cel”.

– Spowodowało to, zarówno dla mnie jako osoby prowadzącej firmę, jak i dla wielu pracowników traumatyczne przeżycia, m.in. pierwsze pojawienie się policji tydzień po zdarzeniu. W obiekcie, w którym pracowało kilkunastu magazynierów, pojawili się antyterroryści – mówił oskarżony.

Piotr M. podkreślił, że funkcjonariusze z długą bronią obezwładnili pracowników firmy.

– Zupełnie niezrozumiałe było dla nas, dlaczego podczas przesłuchań, które były prowadzone, za świadkiem stał antyterrorysta, który długą bronią szturchał go w plecy wtedy, kiedy uznał to za stosowne. Pracownicy jednoznacznie odbierali to jako moment, w którym zamierzano wywrzeć na nich wpływ, co spowodowało, że wielu z tych pracowników musiało później szukać opieki psychologa – zaznaczył oskarżony.

Zeznają wędkarze

Jeden z zeznających w środę świadków, 64-letni obecnie wędkarz, wskazał, że w dniu wykrycia zanieczyszczenia rzeki łowił ryby przy moście Lecha w Poznaniu, gdzie zauważył przy brzegu dwa duże śnięte leszcze.

– Poszedłem kilkanaście metrów za most i tam już zauważyłem dużo śniętych ryb leżących w nurcie przy brzegu. A z wylotu rury powyżej linii brzegowej wylatywała mleczna ciecz o cementowej barwie. To była granica, gdzie ryby były śnięte. Powyżej tego (punktu) nie zauważyłem ryb oprócz dwóch dużych leszczy, które widocznie tam dopłynęły – mówił świadek.

W ocenie wędkarza, to z rzeczonej rury do rzeki musiały wpływać jakieś środki, które zatruły wodę. Świadek zwrócił uwagę, że gdy doszło do zatrucia poziom Warty był niski, podczas gdy w czasie wizji lokalnych prowadzonych po zanieczyszczeniu stan wody był wysoki, a nabrzeża były zalane.

Kolejny z zeznających w środę wędkarzy 24 października 2015 r. łowił ryby w podpoznańskich Koziegłowach na wysokości tamtejszej oczyszczalni ścieków. W pewnym momencie mężczyzna zauważył w wodzie ryby pływające wokół własnej osi.

– One były jeszcze żywe, ale widać było, że coś się z nimi dzieje. Wziąłem swój podbierak i wyciągnąłem kilka sztuk – powiedział świadek. Wędkarz nagrał telefonem kilka filmów i powiadomił o sprawie policję.

Sprawa ma już siedem lat

Postępowanie w sprawie zatrucia Warty od 2015 r. prowadziła poznańska prokuratura okręgowa. W styczniu 2019 r. Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto w Poznaniu, na posiedzeniu niejawnym, zdecydował o zwrocie sprawy do prokuratury w celu uzupełnienia akt.

Pytana przez dziennikarzy przed początkiem środowego procesu prok. Dobrawa Strzelec-Koplin przyznała, że w postępowaniu przygotowawczym śledczym nie udało się ustalić winy konkretnych osób, które faktycznie wpuściły toksyczne substancje do Warty.

– Natomiast oskarżony jest osobą, która faktycznie zarządzała tą spółką, więc był odpowiedzialny za samo składowanie wbrew przepisom ustawy, jak również wprowadzenie tych nieczystości do rzeki – powiedziała.

Pytana o to, dlaczego proces w sprawie zatrucia rzeki rozpoczął się prawie siedem lat od momentu zdarzenia zaznaczyła, że w prowadzonym postępowaniu śledczy musieli zlecić szereg opinii biegłych.

– Tutaj były również wnioski dowodowe obrony, które również weryfikowano, także chciano w sposób dokładny cały stan faktyczny zbadać. Wpływ na to miał również fakt, że w trakcie zmienił się również prokurator prowadzący – przyznała.

Za zarzucane oskarżonemu czyny grozi do 8 lat więzienia.

Kategorie:

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Aktualności
css.php
Copyright © 2024