„Wydawać by się mogło, że styczeń to kiepska pora na jakiekolwiek zbiory w lasach – nic bardziej mylnego” – podkreślił w rozmowie z PAP rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu.
Dodał, że zimowe miesiące to idealny czas na zbiory szyszek sosny. Jak tłumaczył, „zbiera się je właśnie teraz, kiedy szyszki sosnowe są zamknięte – w innym okresie roku nie byłoby to możliwe. Kiedy jest cieplej, szyszka się otwiera i nasiona się wysypują”.
Maćkowiak powiedział, że wiosną, gdy temperatura sięga ok. 10 – 15 °C jest już wystarczająco ciepło, by łuski się otworzyły i uwolniły nasionka; pozwalając im się obsiać, otrzymuje się wtedy tak zwane naturalne odnowienie lasu. Wskazał, że są jednak takie sytuacje i miejsca, gdzie konieczne są wyhodowane na szkółkach sadzonki albo same nasiona.
„Szyszki zbierają wówczas tzw. +drzewni alpiniści+. To bardzo wąska grupa profesjonalistów. Szyszkarze to ludzie, którzy często mają można powiedzieć +alpinistyczne korzenie+, doświadczenie, ale też mają specjalne uprawnienia i na zasadzie przetargów takie zadania, usługi wykonują dla leśników” – powiedział.
Dodał, że szyszkarze do takich zbiorów muszą się odpowiednio przygotować. „To nie jest zadanie, którego się może podjąć każdy, na pewno nie hobbystycznie, i na pewno nie bez odpowiedniego przeszkolenia i przygotowania” – zaznaczył.
Tłumaczył, że w pierwszej kolejności szyszkarze przeprowadzają obserwację – aby nie okazało się, że się wspinają na drzewa, na których szyszek jest niewiele, albo są złej jakości. Aby dotrzeć w korony drzew zakładają specjalne drzewołazy, czyli rodzaj raków na buty, oraz uprzęże. Ważne są także odpowiednie warunki pogodowe.
„Szyszki zbiera się z drzew, które mają te 80 lat, wówczas taki szyszkarz wspina się na wysokość nawet ok. 30 metrów. Trzeba pamiętać, że to też niebezpieczna praca – kiedy wieje, odchylenia w koronie drzewa mogą wynosić nawet kilka metrów” – mówił.
„Trzeba mieć też odpowiednią tężyznę fizyczną, średnio z jednej sosny zbiera się około 8 kilogramów szyszek, więc ten worek też trochę waży. Szyszkarze są oczywiście zabezpieczeni, mają kask, linę. Taką linę – jeszcze będąc na ziemi przerzucają najpierw przez gruby konar, uwieszają się na nim i sprawdzają, czy ten konar utrzyma ich wagę. Dopiero, jak się upewnią, że wszystko jest w porządku wyruszą na wspinaczkę do korony drzewa” – dodał.
Od szyszki do sadzonki
Zebrane szyszki trafiają później do wyłuszczarni nasion. „Na terenie naszej poznańskiej Dyrekcji taką wyłuszczarnię mamy w Jarocinie. Tam szyszki umieszczane są w specjalnych maszynach, gdzie znajdują się wentylatory, które nawiewają ciepłe powietrze – wtedy szyszki się otwierają, a z nich wysypują się nasiona. Następnie nasiona są wysiewane na kwaterach w szkółce leśnej. Z 30 dag takich nasion sosnowych możemy uzyskać nawet kilkanaście tysięcy siewek. Po około dwóch latach, po takim szkółkarskim okresie – gdzie siewki są także przerzedzane, by miały odpowiednie warunki i miejsce do wzrostu – trafiają potem do lasu jako sadzonki” – wskazał.
Zdolności przerobowe zakładu
Maćkowiak zaznaczył, że zakład w Jarocinie ma zdolność przerobu do 180 ton szyszek w sezonie. Przy wyłuszczarni działa także główna przechowalnia, gdzie w komorach chłodniczych przechowywane są nasiona. Stanowią one depozyty lokalnych nadleśnictw oraz nadleśnictw z sąsiednich regionalnych dyrekcji LP.
Komentarze (0)