Strażacy dostali zgłoszenie o pożarze miejsca nielegalnego składowania odpadów przy ul. Radocha w Sosnowcu w środę ok. godz. 17.20. Pierwsze przybyłe zastępy zastały pożar już rozwinięty. Ogień objął powierzchnię ok. 7,5 tys. mkw. W szczytowym momencie przy gaszeniu m.in. ciekłych substancji chemicznych i odpadów z tworzyw sztucznych pracowało ponad 90 zastępów – łącznie ponad 240 strażaków. W czwartek przed południem trwało dogaszanie.
O wcześniejszych działaniach miasta dotyczących m.in. terenu, na którym doszło do pożaru, mówił w czwartek na briefingu prezydent Sosnowca.
Trzeba działać szybko
– Musimy zastanowić się i jak najszybciej podejmować kroki – mówię o działaniach rządowych, ale również samorządowych – dotyczących systemu gospodarowania odpadami. Akurat to miejsce jest przykładem, w którym trudno jakimkolwiek służbom – mówię o prokuratorze, instytucjach zajmujących się ochroną środowiska, samorządom – zarzucić bierność – ocenił Chęciński. – Tu od wielu miesięcy podejmowane są różne kroki, czy prokuratury, czy innych instytucji, jednak system jest gdzieś nieszczelny, co powoduje, że odpady pojawiają się – zdiagnozował.
Zapewnił, że miasto poprzez swoje służby stara się kontrolować tego typu miejsca – jeszcze niedawno kilkadziesiąt metrów od obecnego pogorzeliska znajdowało się składowisko opon. -Dzięki podejmowanym interwencjom właściciel działki te opony w miesiącach wakacyjnych posprzątał i nie doszło do jeszcze większego zagrożenia – ocenił samorządowiec. – Takich miejsc jest niestety wiele. Choćby ostatni przypadek, też z Sosnowca, gdzie przy ul. Baczyńskiego została porzucona naczepa z ładunkiem, w którym jeszcze do końca nie wiemy, co jest. Trzeba będzie to uprzątnąć, a nie może być tak, że mieszkańcy miast ponoszą koszty tego, że bandyci, złodzieje doprowadzają do sytuacji, jaką tu mieliśmy wczoraj – mówił Chęciński.
Jak stwierdził, “czeka nas ogromna praca, aby usiąść nad tym systemem i go uszczelnić”.
Grunt “komuś podnajęty”
Pytany o szczegóły działań odnośnie działki, na której doszło do pożaru prezydent odpowiedział, że chodzi o grunt prywatnej firmy w użytkowaniu wieczystym “komuś podnajęty”, wobec którego od wielu miesięcy toczą się postępowania, również prokuratorskie.
Chęciński zaznaczył m.in., że zgodnie z wiedzą lokalnego samorządu, składowisko, które spłonęło, było nielegalne. Zastrzegł, że choć na okolicznym terenie działa wiele firm z branży odpadowej, w tym przypadku należy mówić o składowisku nielegalnym – funkcjonującym bez odpowiednich zgód. Kilka miesięcy temu strażnicy miejscy złapali tam na gorącym uczynku kierowcę, który przywiózł tam jeden z nielegalnych transportów.
Chęciński przyznał, że w efekcie m.in. działań różnych organów miasto od kilku miesięcy miało możliwość uprzątnięcia zalegających odpadów, lecz nie było jeszcze właścicielem gruntu, a zatem nie miało możliwości jego zabezpieczenia np. przed podrzuceniem kolejnych śmieci. Jednocześnie firmy, które miasto pytało o wycenę utylizacji odpadów, szacowały jej koszt na 6-10 mln zł zastrzegając też, że nie są w stanie wykonać usługi w tym roku.
– My prowadziliśmy czynności takie, że jesteśmy na końcowym etapie rozmów z syndykiem upadłościowym przed przejęciem, zakupem tego terenu. Chcieliśmy ten teren oczyścić, ale żeby nie było tak, że złodzieje i bandyci są zadowoleni, a mieszkańcy muszą zapłacić – mówił Chęciński. – Wystąpiliśmy również do instytucji, które mogłyby współfinansować tego typu działania” – dodał. – Wydawało się, że jesteśmy już na końcowym etapie: chcieliśmy ten teren kupić, zabezpieczyć; mieliśmy i mamy nadzieję na legalne zagospodarowanie tego miejsca – podsumował prezydent Sosnowca.
W czwartek szefowa Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe Magdalena Ziobro poinformowała PAP, że jeszcze tego dnia zostanie formalnie wszczęte śledztwo w sprawie pożaru. Jednym z pierwszych działań śledczych będą oględziny na pogorzelisku. (PAP)
Apel
Komentarz #89917 dodany 2020-09-18 12:51:55
Tak obserwując to co się dziej, to od 2018 roku po zamknięciu chińskiego rynku Europa tonie w odpadach, szczególnie tych niebezpiecznych i problemowych. Które po wysyłce tam, często spływały rzekami wprost do oceanów obierając kurs powrotny na Europę. Apele o uszczelnienie systemu, to taki często powtarzany slogan, który daje bałamutną nadzieję na poprawę w przyszłości. Ostatnie uszczelnianie tak uszczelniło system, że nic nie uszczelniło. Lecz co mogą czynić samorządy? tylko apelować i usuwać skutki tych działań. Na powierzchni ok 7, 5 tys. można zgromadzić 22 tys.m3 zakładając, że każdy metr przestrzenny waży ok. 550 kg mamy masę lekko ok. 12 tys. ton x cena tylko 100 Euro = ok. 5,1 mln. Kary w Polsce za nielegal to nie więcej niż 1 mln. Warunek konieczny: Trzeba namierzyć sprawcę, przewinienie udowodnić i karę nałożyć i jak karę wyegzekwować. Wszystko w temacie.