Przyrodnicy ostrzegają: nie zabierajcie piskląt do domu

Przyrodnicy ostrzegają: nie zabierajcie piskląt do domu
gj
20.03.2017, o godz. 8:00
czas czytania: około 4 minut
0

Kiedy zobaczymy pisklaka na ziemi, wcale nie powinniśmy, kierowani odruchem serca, od razu zabierać go do domu - przekonują przyrodnicy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Nasza próba pomocy może mieć wtedy dla ptaka przykre konsekwencje.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

– Małe, samotne, bezbronne, wychłodzone, nieporadne i takie puchate… Widzimy nielatające pisklę na ziemi w parku lub ogrodzie i od razu chcemy je ratować. Jak się tu znalazło? Gdzie są jego rodzice? Czyżby wypadło z gniazda? A może jest ranne? Chcemy koniecznie mu pomóc, uratować, ocalić! – opisują przyrodnicy z OTOP. I apelują, że w większości przypadków pisklęta należy pozostawić, gdyż są pod opieką ptasich rodziców.

Na problem pisklaków ornitolodzy zwracają uwagę w ramach najnowszej edycji międzynarodowego projektu edukacyjnego Spring Alive – prowadzonego w Europie, Azji Środkowej i Afryce. W tym roku akcja – w Polsce koordynowana przez OTOP – odbywa się pod hasłem “Nie zabieraj piskląt do domu!”.

Przedstawiciele OTOP wyjaśniają, co należy zrobić, kiedy zobaczymy ptasie pisklę na ziemi. Po pierwsze należy się upewnić, czy zwierzę ma widoczne rany lub obrażenia. – Wówczas należy skontaktować się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt lub weterynarzem – przekonują. Przyrodnicy dodają, że w takiej sytuacji zwykle organizacje ochrony przyrody niewiele mogą pomóc.

OTOP zwraca uwagę, że jeśli ptak nie jest ranny, może to być tzw. podlot, który samodzielnie opuścił gniazdo. Posiada on krótkie, podobne do dorosłych osobników pióra i nadal musi być karmiony przez rodziców. Podlot może siedzieć na ziemi albo skakać wokoło, ale ciągle jeszcze nie potrafi dobrze latać. – Jednakże jego rodzice, choć niewidoczni, prawdopodobnie są gdzieś w pobliżu, zbierają pokarm i zapewne mają swoje dziecko cały czas na oku. Zabranie takiego podlota z naturalnego środowiska znacznie obniża jego szansę na przetrwanie. Nie porywajmy więc podlotów! – zaznaczają ekolodzy.

Dodają też, że w takim wypadku najlepszym rozwiązaniem jest wycofanie się. – Nasza obecność może powstrzymywać rodziców przed karmieniem pisklęcia – zaznaczona OTOP. Jeśli jednak ptak jest w niebezpiecznym miejscu, np.: na ulicy albo może zostać zaatakowany przez kota, możemy przesunąć lub przenieść pisklę kilka metrów dalej tak, aby nadal było słyszane przez swoich rodziców. Dobrze jest również trzymać koty zamknięte w domu, dopóki po podwórku latają młode ptaki.

Pisklaki tymczasem – w przeciwieństwie do podlotów – są jeszcze nieopierzone, pokryte puchem albo pojedynczymi piórkami lub też nadal mają zamknięte oczy. Czasem rodzice celowo wyrzucają z gniazda chore lub umierające pisklęta, by skoncentrować się na karmieniu pozostałych dzieci. Jeśli jednak znajdziemy zdrowe pisklę, a w pobliżu znajduje się gniazdo – możemy z powrotem umieścić tam młode. Jeśli gniazdo spadło lub też nie da się go zlokalizować, można zbudować gniazdo zastępcze. – W tym celu wieszamy na gałęzi niewielki, wiklinowy koszyczek wyłożony suchą trawą, w którym umieszczamy pisklę. Rodzice powinni wrócić i zacząć się nim opiekować – podpowiadają przyrodnicy. -Jeśli jednak nie pojawią się w ciągu dwóch godzin lub też nie mamy możliwości zrobienia gniazda zastępczego, warto skontaktować się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt – dodają.

Trochę inaczej wygląda postępowanie ze znalezionym jerzykiem (Apus apus), jednym z gatunków wędrownych. Jest to ptak, któremu najłatwiej jest wystartować z pewnej wysokości. Jeśli więc znajdziemy ten gatunek na ziemi, być może nic mu nie dolega, ale po prostu nie umie wzbić się w powietrze. W takim przypadku, najlepsze, co można zrobić, to umieścić ptaka na dłoni i pozwolić mu wylecieć przez okno. Pisklęta dymówki Hirundo rustica również wylatują prosto z gniazda, więc nie powinny być znalezione na ziemi. – Jeśli masz wątpliwości, skontaktuj się z lokalną organizacją ochrony ptaków – radzą przyrodnicy.

– Przyroda potrafi być czasami okrutna. Należy pamiętać, że młode ptaki w naturze muszą stawić czoła wielu trudnym wyzwaniom. Tylko 30% ptaków śpiewających przeżywa swój pierwszy rok życia. To naturalna kolej rzeczy – tłumaczą eksperci z OTOP.

Zwracają uwagę, że odchowanie pisklęcia przez człowieka nie jest takie proste. Próba samodzielnej opieki nad ptakiem nie tylko może być niebezpieczna dla jego zdrowia, ale też trzymanie dzikiego ptaka jako zwierzątka domowego jest nielegalne. Przedstawiciele OTOP dodają, że jeśli nawet uda się nam odchować ptaka i wypuścić go na wolność, to ptak nie będzie miał możliwości nauczenia się od rodziców niezbędnych umiejętności pozwalających na przeżycie.

– Wiemy, że to trudne, ale w większości przypadków należy oprzeć się urokowi pierzastych kuleczek – kończą ornitolodzy.

Źródło: PAP Nauka w Polsce

Kategorie:

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Ochrona środowiska
css.php
Copyright © 2024