Chemikalia to pozostałość po produkcji gazu z węgla, wytwarzanego w tym miejscu przez ponad 100 lat aż do 1973 r. Produktem ubocznym była tzw. smoła pogazowa. Jak dowiedziała się "Gazeta", badania na terenie starej gazowni wykazały, że grunt i wody podziemne zostały skażone węglowodorami aromatycznymi. W trakcie odwiertów stwierdzono, że zawartość trujących substancji wielokrotnie przekracza dopuszczalne normy. Potwierdza to Andrzej Marecki, zastępca dyrektora ds. eksploatacji z oddziału Pomorskiego Operatora Systemu Dystrybucyjnego. Specjaliści alarmują, że to trucizna, która zagraża zdrowiu bydgoszczan. Istnieje niebezpieczeństwo, że skażenia mogą przedostać się do Brdy oddalonej zaledwie o kilka metrów od podziemnych pokładów smoły pogazowej. To doprowadziłoby do ekologicznej katastrofy.
Jak na razie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć, kiedy poprzemysłowe osady przy Jagiellońskiej zostaną zneutralizowane. Można to zrobić poprzez rozłożenie chemikaliów za pomocą odpowiednio dobranych bakterii lub odsysanie osadów z gruntu. Który ze sposobów w tym przypadku będzie skuteczniejszy – na to pytanie mają odpowiedzieć prowadzący badania naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Rekultywacja ma kosztować co najmniej kilka milionów złotych.
Wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne to związki powstające podczas spalania węgla i produkcji asfaltu, są też w spalinach samochodowych. Do ludzkiego organizmu mogą przenikać wraz z pokarmem i przez drogi oddechowe. Nadmierne stężenie prowadzi do zmian nowotworowych tkanek.
źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
Komentarze (0)