Jak pisaliśmy tydzień temu, z miejskiej oczyszczalni ścieków w Suwałkach wypłynęło do Czarnej Hańczy prawie 2,5 tys. metrów sześc. ścieków. Powodem była awaria pomp. Z rzeki wyłowiono już ok. 150 kg śniętych ryb, ale ta liczba może jeszcze wzrosnąć, bo część martwych ryb wciąż znajduje się na dnie lub w zaroślach.
Jak ustalono, przyczyną wycieku była awaria sprzętu, ale też brak odpowiedniego nadzoru ze strony pracowników. Teraz suwalska prokuratura musi ustalić, co robili trzej pracownicy w chwili, gdy doszło do awarii pomp.
Na razie pracę w oczyszczalni stracił dyspozytor, który nie zauważył alarmujących wskazań monitoringu, a podległym mu dwóm operatorom odebrano premie.
Władze Suwałk zapowiadają, że system nadzoru w oczyszczalni zostanie zmodernizowany. Wprowadzony ma być dodatkowy monitoring i obowiązek naocznego sprawdzania, co wypływa z oczyszczalni do rzeki. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji ma też złożyć do sanepidu wniosek o zbadania wody w jeziorze Wigry, do którego wpada Czarna Hańcza.
Źródło: wspolczesna.pl
Komentarze (0)