– Czy spalanie czegokolwiek w GOZ powinno istnieć? Odpowiedź brzmi: nie. To, że spalanie odpadów jest elementem systemu, jest faktem. Ale nie widzę powodów, żeby nazywać ten sposób gospodarką obiegu zamkniętego – mówił Wojciechowski z Instytutu GOZ. – Metanizacja jest naturalnym procesem występującym w przyrodzie, a w biogazowni następuje więc tylko zintensyfikowanie naturalnych procesów. Tymczasem spalanie odpadów plastikowych jest tak naprawdę spalaniem ropy naftowej – zauważył.
Wojciech Woźniakowski, doradca ds. inwestycji zarządu GFI Green Future Investment, mówił: – Stoimy w obliczu 30 mln ton odpadów, z którymi nie ma co zrobić. Jeśli mówimy, że składować ich nie wolno, spalić też nie, to co mamy robić? Bądźmy realistami. Bo ja wychodząc na plac magazynowy widzę tony odpadów, z którymi obecnie nie ma co zrobić – dodawał.
Za jedną z kilku przyczyn powstania nadmiaru frakcji energetycznej problemów w systemie gospodarki odpadami Andrzej Gawłowski, wiceprezes zarządu ACG uważa przyjęcie założenia, że spalać można wszystkie frakcje odpadów, podczas gdy termicznemu przekształceniu powinny podlegać jedynie odpady resztkowe.
Zdaniem Gawłowskiego definicja tych ostatnich powinna zakładać, że odpady resztkowe to te, z których nie można odzyskać, w racjonalny ekonomicznie i środowiskowo sposób, zawartych w nich surowców, metodami nie polegającymi na ich termicznym przekształcaniu.
Spalarnia w każdym województwie? Miliony ton odpadów czekają
Konflikt czy kompromis?
Oprócz zniesienia zakazu składowania odpadów powyżej 6 MJ, wdrożenia ROP, rewizji założeń KPGO w zakresie dopuszczalnego poziomu termicznego przekształcania odpadów (do poziomu 18 proc.), a także zbudowanie jednolitego dla całego kraju kryteriów spełnienia obowiązku segregacji odpadów u źródła, pomóc powinno też zamrożenie lub obniżenie opłaty marszałkowskiej na obecnym poziomie 170 zł za tonę.
Andrzej Gawłowski mówił również o ustanowieniu dla spalania odpadów opłat wzorowanych na opłacie marszałkowskiej. – Dlaczego gmina nie ma opłaty marszałkowskiej za przekazywanie odpadów do spalarni, a za składowanie już tak? – pytał.
Zaznaczył przy tym, że istotne jest także odstąpienie od budowy dużych instalacji spalania na rzecz mniejszych instalacji współspalania. – Ograniczyłoby to koszty transportu, a do tego pozwoliłoby gminom lepiej decydować o gospodarce odpadami na swoim terenie – stwierdził Gawłowski, dodając, że w obecnej sytuacji system gospodarki odpadami należy reformować w całości, a nie fragmentarycznie, jak to miało miejsce choćby w przypadku kolejnych nowelizacji ustaw o u.c.p.g., ustawy o odpadach.
Małe instalacje z kłopotami
W marcu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił pilotaże programów „Ciepłownictwo powiatowe” i „Energia Plus”. Oba zakładają dofinansowania (dla samorządów lub/i przedsiębiorstw) do modernizacji lokalnych elektrociepłowni i ciepłowni, które mogłyby jako paliwo wykorzystywać również odpady lub paliwo z odpadów.
Jedna z takich instalacji powstaje w Lipnie niedaleko Torunia. Prezes tamtejszego przedsiębiorstwa usług komunalnych, odpowiedzialnego za inwestycję, zwracał jednak uwagę na ograniczenia techniczne i fakt, że wytwarzanie energii elektrycznej w lokalnych elektrociepłowniach może być bardzo drogie.
Nowe zasady składowania odpadów. Będzie drożej?
Ze względu na fakt, że spalanie RDF w instalacjach powoduje wyższą korozyjność w kotłach, obecnie funkcjonujące w Polsce niewielkie spalarnie nie są przystosowane do spalania tak wysokokalorycznego paliwa (co najmniej 14 MJ/tonę). Stąd awarie i przestoje.
– Wyprodukowanie pary, która nadaje się do kogeneracji w małych instalacjach stanowi ogromne wyzwanie – podkreślał Marcin Kawczyński, prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Lipnie. – My nie chcemy tego ryzyka, więc zajmiemy się tylko produkcją gorącej wody do sieci ciepłowniczej – zaznaczył.
Biorąc pod uwagę te czynniki, problemu zalegającego RDF-u nie uda rozwiązać, modernizując lokalne ciepłownie. – Być może za dwie-trzy dekady rzeczywiście dojdziemy do momentu, że będziemy wygaszać instalacje takie jak spalarnie, ale na chwilę obecną nie mamy co zrobić z ogromnymi ilościami frakcji – stwierdził Marcin Kawczyński. – Rzeczywiście można cofnąć zakaz składowania, robiąc tym samym krok w tył, ale jedynie do momentu wybudowania instalacji mogących przetworzyć tę frakcję – powiedział.
Do tego dochodzą protesty mieszkańców przeciw inwestycjom zakładającym spalanie odpadów. Tak stało się choćby w Wągrowcu. – Firma, która to robiła, źle podeszła do tego PR-owo. Projekt upadł, ale myślę, że wróci – przekonywał Waldemar Szygenda, dyrektor Międzygminnego Składowisko Odpadów Komunalnych w Toniszewie w gminie Wągrowiec. – Tworzenie lokalnych kotłowni może dać nam szansę, że wyjdziemy z impasu i dziury, w której dziś tkwimy. Jeśli to się nie uda, obawiam się, że w sezonie wiosenno-letnim znów pojawi się fala pożarów – prognozował.
Czy inwestorzy i samorządy będą zainteresowani rozwojem spalarni, w modernizacji lokalnych ciepłowni? Marian Janas, prezes spółki Czysty Region z Kędzierzyna-Koźla podchodzi do tematu z dużą dozą sceptycyzmu, zwłaszcza jeśli chodzi o udział w tym samorządów. – Budowa przez samorząd małej instalacji ciepłowniczej mogącej współspalać odpady jest w obecnej sytuacji niemalże niemożliwe. Sama biurokracja może zająć nawet 7-8 lat. Dlatego tego rodzaju inwestycjami powinny się zająć podmioty prywatne – podsumował.
dfgdg
Komentarz #30441 dodany 2019-11-18 08:34:10
kurde cala skandynawia spala smieci z powodzeniem a u nas sie zastanawiają czy warto...szlak czlowieka trafia...rozwiazania sa gotowe i tymi spotkaniami prochu nie wymysla, trzeba dzialac i budowac!!!!