– Spodziewamy się dużych zmian sezonowych w występowaniu wody – a takie zmiany mają ogromny wpływ na przykład na rolnictwo – wyjaśnia prof. Romanowicz w rozmowie z PAP.
Coraz mniejsze opady śniegu
Dla zasobów wody w naszej strefie klimatycznej niezwykle ważne są opady śniegu, ten bowiem topniejąc na wiosnę powoli zasilą ziemię w wodę. Niestety z roku na rok jest ich coraz mniej. Tak jest np. w tym roku. Niedawno Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa ostrzegał, że z powodu małych opadów deszczu w kwietniu w wielu regionach kraju występuje “poważny deficyt wody”.
– Susza w tym momencie jest dla rolników tak niebezpieczna, ponieważ na niewielkie bieżące opady deszczu nakłada się mała zawartość wody w glebie, co spowodowały małe opady śniegu w zimie w północnej i środkowej Polsce – tłumaczy prof. Romanowicz.
Niedobory wody występują w Polsce już od początku tej dekady. – Jest to narastający problem, ponieważ nasze zasoby wody są raczej niewielkie. Polska ma tylko dwie główne rzeki, ciągnące z południa na północ: Wisłę i Odrę, przy czym brak jest dużych zbiorników, gdzie woda mogłaby być gromadzona. Lokalne deszcze, nawet gwałtowne, nie są w stanie zwiększyć zasobów wody w całym kraju – dodaje hydrolożka.
Brak wody zagraża zwierzętom
Zmiany w dostępności wody dotykają nie tylko człowieka i jego działalności, ale też wpływają na ekologię i bioróżnorodność. Wiele gatunków żyje bowiem w środowisku wodnym lub w jego bezpośrednich okolicach. W związku z tym są one bardzo wrażliwe na zmiany warunków wodnych, takie jak osuszanie mokradeł czy duże zmiany sezonowe, a nawet zagrożone wyginięciem.
Dlatego konieczne jest opracowanie nowych metod zarządzania zasobami wodnymi, które zwiększą naszą odporność na suszę. – Zareagować trzeba w sposób przemyślany: jeśli będziemy tylko nawadniać glebę, to w ten sposób będziemy równocześnie zmniejszać zasoby wód gruntowych, używanych do nawadniania. Cała nasza gospodarka wodna musi się dostosować zarówno do zmian klimatycznych, jak również do związanego z procesem urbanizacji większego zapotrzebowania na wodę – powiedziała prof. Romanowicz.
Profesor Romanowicz bierze udział w polsko-chińskim projekcie badawczym, którego celem jest lepsze zrozumienie powiązań pomiędzy procesami kształtującymi suszę a działalnością człowieka. W ramach projektu naukowcy będą badać dwie rzeki: polską Wisłę oraz chińską Huai. Wiedza na temat tego, jak człowiek wpływa na suszę, będzie niezbędna do analizy projekcji zmian klimatycznych i społecznych aż do 2100 r. – Mamy nadzieję, że pomoże to w opracowaniu prognoz dotyczących przyszłych susz – powiedziała PAP prof. Romanowicz.
Więcej na Envicon Water
Zmiany klimatu, ich konsekwencje, zapobieganie im oraz adaptacja do nowych warunków będą tematem kongresu Envicon Water, który odbędzie się w Warszawie w dniach 17 i 18 czerwca. Zostaną zaprezentowane m.in. stan prac nad Miejskimi Planami Adaptacji do Zmian Klimatu, a także rządowe programy zapobiegania suszy oraz Plan Rozwoju Retencji.
Źródło: PAP Nauka w Polsce
Kazimierz
Komentarz #17652 dodany 2019-05-15 14:36:13
W artykule przypisano Pani Prof. Romanowicz sugestię, że duże zbiorniki są remedium na susze: "brak jest dużych zbiorników, gdzie woda mogłaby być gromadzona". W tym kontekście rodzi się pytanie, jak z tych "dużych zbiorników" będzie nawadniana cala Polska? Rurociągami? Byłby to system sztucznie wprowadzony do środowiska, w kształcie odwrotnym do naturalnego systemu dorzecza. Dodać trzeba, że suma powierzchni wszystkich dolin rzecznych w granicach wód 500-letnich wynosi 13000 km2, czyli 4% powierzchni kraju. Doliny Wisły i Odry zajmują jeszcze mniej. Zatem, czy ustabilizowanie przepływów w tych rzekach przy pomocy dużych zbiorników pomoże "reszcie" kraju? Czy tę powierzchnię 96% kraju powinniśmy traktować jako "resztę"?