Co zrobić, gdy w przestrzeni miasta funkcjonuje nieużytek, który w odbiorze sąsiadów uważany jest za nieestetyczny? Co w przypadku, gdy na takiej nieruchomości można znaleźć odpady albo roślinność stwarzającą zagrożenie? Czy miasto może ingerować w prywatną przestrzeń? I czy decyduje się na wykup takich gruntów pod tereny zieleni?

Zdaje się, że słowo „sąsiad” jest jednym z tych, które przywodzą na myśl pozytywne skojarzenia. – Nieprzypadkowo przez lata mówiło się o „byciu komuś sąsiadem” zamiast bardziej suchego „bycia czyimś sąsiadem”. Jest w tym słowie coś w jak najlepszym sensie wiejskiego, kojarzonego z bliskością i naturalnością. Również literatura wskazuje nam, że od sąsiadów i sąsiedztwa można oczekiwać dobra: być, traktować się „jak sąsiady” – zaznacza prof. Jerzy Bralczk. Jednocześnie w powszechnym użyciu funkcjonuje porzekadło: im lepszy płot, tym lepsi sąsiedzi. Trzeba przyznać, że tzw. trudne sąsiedztwo się zdarza. Chociażby w odniesieniu do nieużytków w przestrzeni miejskiej – nieużytków rozumianych jako tereny, które nie są wykorzystywane do żadnych celów gospodarczych, rekreacyjnych czy społecznych. Mogą to być tereny zarówno niezabudowane, jak i zabudowane, ale w stanie ruiny lub opuszcz...