Do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia, jednak straż miejska dopiero teraz opublikowała nagranie i zdjęcie znad rzeki. Wynika z nich, że przyłapany na gorącym uczynku sprawca szkodził nie tylko środowisku, ale także sobie. Stał blisko ogniska i wdychał czarny, toksyczny dym z ogniska, które sam rozpalił.
Strażnicy Eko Patrolu dostali informację, że nad Wartą często palone jest ognisko. Przypuszczali, że są tam wypalane plastikowe izolacje kabli. Zamontowali w tym miejscu foto-pułapkę. Ich przypuszczenia się potwierdziły.
Na miejsce przyjechała ciężarówka, z której kierowca wyładował worek przewodów elektrycznych. Wrzucił je do ogniska.
Nagrany mężczyzna został wezwany do siedziby straży miejskiej, gdzie po obejrzeniu nagrania z fotopułapki, przyznał się do zaśmiecania terenu i spalania odpadów. Dostał dwa mandaty karne – w sumie 1000 zł.
Wypalanie kabli stosują zbieracze metali kolorowych. Pozbywając się plastikowej otuliny kilkakrotnie podnosi się wartość sprzedawanego towaru, gdyż uzyskiwany jest czysty metal. Ta metoda jest jednak bardzo szkodliwa dla środowiska, bo wraz z dymem do atmosfery emitowane są silnie trujące związki chemiczne. Poza tym odpady powstające po wypalaniu zanieczyszczają glebę i wodę.
Straż miejska informuje, że koszt zakupu ręcznego urządzenia do ściągania otulin kabli nie przekracza 100 zł.
Komentarz #14735 dodany 2018-11-23 11:38:17
Gratuluję twórcy artykułu wiedzy na temat gospodarki odpadami i nazwanie wypalania izolacji kabli elektrycznych utylizacją. Szacun dla takich "inteligentnych" pismaków. Proponuję najpierw się poduczyć w tej tematyce i nazywać rzeczy po imieniu, a nie pisać głupoty i wprowadzać celowo ludzi w błąd.