Ostatecznie o budowie zadecyduje kwestia rachunku ekonomicznego, a także podaż dostępnego gazu na rynkach światowych. Podobne stanowisko zajmuje Ministerstwo Gospodarki, jeśli chodzi o budowę tzw. Baltic Pipe (gazociągu do zakupionych w ubiegłym roku przez PGiNG złóż w Norwegii, biegnącego przez Danię). W swoich wcześniejszych wystąpieniach premier Pawlak podkreślał, że najważniejszym czynnikiem, który zadecyduje o zaangażowaniu środków w budowę infrastruktury przesyłowej gazu (sam terminal LNG to wydatek rzędu ok. 400 mln EUR) będzie czynnik ekonomiczny, a nie ideologiczny. Ta wypowiedź premiera Pawlaka wzbudziła oburzenie posłów PiS, w tym Joachima Brudzińskiego, jednego z trzydziestu trzech posłów, którzy zgłosili się z pytaniami. Poseł Brudziński zarzucał koalicji PO-PSL, iż ta zaprzepaszcza dwuletnie wysiłki rządów Pis-u w zakresie dywersyfikacji dostaw gazu i ropy naftowej. Jego zdaniem premier Pawlak zlikwidował Departament Dywersyfikacji w Ministerstwie Gospodarki. PiS uważa, że bezpieczeństwo energetyczne kraju musi mieć swoją cenę i trzeba to zaakceptować.
Pytania pozostałych posłów dotyczyły głównie perspektyw wykorzystania złóż gazu ziemnego w Wielkopolsce, aktualnego stanu rezerw strategicznych gazu w Polsce oraz tego, jaka jest infrastruktura magazynowa gazu. Pytania posłów PO dotyczyły budowy Interkonektorów (czyli możliwości podłączenia polskiego systemu przesyłowego do systemy krajów UE) oraz przyczyn zaprzestania wykorzystywania gazu ziemnego w Poznaniu i okolicach. PGiNG forsuje stosowanie gazu wysoko azotowanego droższego. Jednak aby móc dostarczać taki właśnie gaz mieszkańcom Poznania, konieczne są nakłady w wysokości ponad 150 mln zł. Posłanka PO Elżbieta Rajewska pytała o sens ekonomiczny takiej decyzji, gdyż koszty tej zmiany będą musieli pokryć mieszkańcy Poznania i okolic.
Jacek Stelmachowski
Komentarze (0)