Skala problemu jest zatrważająca – alarmują urzędnicy, wskazując na niewystarczające moce związane z zagospodarowaniem odpadów w stolicy. Tamtejsze instalacje nie mają ważnych licencji, ministerstwo środowiska wstrzymuje też decyzję rozbudowy nowych. Na ten moment jedyny licencjonowany podmiot to firma Byś, której zakład mieści się na Bielanach.
Warszawa: “sytuacja jest dramatyczna”
Urzędnicy z warszawskiego ratusza podkreślają, że sytuacja jest dramatyczna i że jedna działająca legalnie instalacja nie sprosta śmieciowemu problemowi regionu w przypadku gdy pozwolenia zintegrowane pozostałych pozostają uchylone.
We wrześniu zamknięto zakład warszawskiego MPO w Radiowie. W podobnej sytuacji może znaleźć się sortownia Lekaro pod Otwockiem, która działa bez pozwolenia na skutek decyzji wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska i podtrzymania jej w październiku przez główny inspektorat. W podobnej sytuacji jest Hetman z Nadarzyna, który, tak jak Lekaro, odwołuje się od decyzji w sądzie. Niestabilnie jest także w zakładach Remondis, które licencję otrzymały, jednak ministerstwo uwzględniło odwołanie GIOŚ od decyzji jej przyznania.
– Stoimy przed groźbą, że część instalacji nie będzie odbierać śmieci w regionie warszawskim. Pisaliśmy do ministra, premiera. Bez odpowiedzi. Czy zatem śmieci będą leżały na ulicach? Mamy dziś, powtarzam, tylko jedno pozwolenie w regionie warszawskim. A tu jest największy strumień śmieciowy – mówiła wicemarszałek województwa Elżbieta Lanc na wtorkowej sesji sejmiku Mazowsza.
Problemy z WPGO
Zwracano również uwagę na problemy z zatwierdzeniem wojewódzkiego planu gospodarki odpadami (WPGO), którego ministerstwo nie chce pozytywnie zaopiniować. Problemem są zbyt małe moce przerobowe w regionie i brak przyznanych licencji przez podmioty, które przyjmowały odpady wcześniej. Wskazywano, że mają one kłopoty z inspekcją ochrony środowiska.
– Od dwóch lat minister nie zgadza się na wyznaczenie nowych instalacji, a te, które istnieją, są pozbawione możliwości formalnych, przestają przyjmować odpady. Czym to grozi? Tym, że firmy zajmujące się odbiorem odpadów nie będą miały gdzie ich przekazywać, więc nie będą ich odbierać. Możliwości województwa są wyczerpane, potrzebujemy większych mocy przerobowych śmieci. Jesteśmy pod ścianą – mówił Marcin Podgórski, dyrektor departamentu gospodarki odpadami w urzędzie marszałkowskim.
Marszałek Adam Struzik z PSL problemy rosnącej góry odpadów przyrównuje do niesławnego Neapolu, który stał się ikoną zaśmieconej metropolii. – Odebrałem dziś telefony od burmistrzów kilku podwarszawskich gmin, że rosną lawinowo ceny oferowane przez firmy wywożące odpady. A mamy uchylone zezwolenia dla szeregu instalacji i przerwę technologiczną w jednej. Apeluję do ministra o pilne zaradzenie sytuacji. Dziś podpisałem kolejne pismo do resortu. Możemy mieć za chwilę Neapol w Warszawie – oceniał.
Źródło: Gazeta Wyborcza
observer
Komentarz #14603 dodany 2018-11-14 19:22:27
"jedyny licencjonowany podmiot to firma Byś, której zakład mieści się na Bielanach" - i to jest bardzo ciekawe... Z Bielan wykoszono MPO bo za blisko ludzi a BYŚ który jest jeszcze bliżej ma wszystkie zgody. Ciekawe