Podczas czwartkowej sesji, warszawscy radni przyjęli uchwałę, która zmienia sposób naliczania opłat za wywóz odpadów. – Odchodzimy od jedynej metody, która ma jakiś walor proekologiczny, a wracamy do metody czysto matematycznej – powiedział przewodniczący warszawskiej Partii Zieloni Waldemar Kamiński.
Woda najbardziej sprawiedliwa
Jak zaznaczył, żadna z tych metod nie łączy się wprost z wytwarzaniem śmieci. – Jednak metoda związana z wodą jest bardziej sprawiedliwa, bo jest w większym stopniu skorelowana z ilością wytwarzanych odpadów. To metoda, która jako jedyna zachęca i mobilizuje do zachowań proekologicznych – dodał.
– Mówimy o potrzebie oszczędzania wody, każdej kropli wody. Dajemy mieszkańcom dotacje do tego, żeby łapali deszczówkę w baniaki. I to są mikrodziałania, na poziomie których jesteśmy w stanie wydawać pieniądze w postaci dotacji dla mieszkańców. A na poziomie tych wielkich działań, gdzie mowa jest o dużych efektach działamy odwrotnie i wprowadzamy rozwiązanie, które nie zachęca do jakichkolwiek działań ekologicznych – podkreślił Kamiński.
Na Białołęce oszczędzają wodę
Ocenił też, że istotne jest to, że metoda od wody daje mieszkańcom możliwość wpływu na wysokość opłat. – I to działa – powiedział wyjaśniając, że jest radnym na Białołęce i wie, że mieszkańcy zaczęli oszczędzać i oprócz mniejszych opłat za śmieci mają też mniejsze opłaty za wodę.
– Miasto poszło w kierunku i stabilizacji dochodu, bo wyliczenie od metra stabilizuje te dochody. W metodzie od wody kwoty mogą się zmieniać co pół roku – zaznaczył przewodniczący Zielonych. Wskazał też, że w tym wypadku jest też paradoks “bo im bardziej mieszkańcy będą oszczędzać wodę, to tym mniej będą płacić za odpady, ale to nie znaczy, że spadną koszty obsługi systemu śmieciowego”.
– Więc miasto będzie wtedy w kropce bo będzie musiało podnieść stawki za odpady. To jest po prostu mniej stabilny system – powiedział. “Matką problemu są przepisy ustawowe i cały system. Przerzucanie odpowiedzialności na mieszkańców za to, ze system jest zły jest zwyczajnie nieuczciwe” – ocenił.
Jak zaznaczył po raz kolejny zmiana w opłatach za odpady wprowadzana jest z zaskoczenia, bez jakichkolwiek konsultacji społecznych. – W naszej opinii, zamiast testować na mieszkańcach kolejne metody ustalania opłaty za gospodarowanie odpadami, poprawiajmy regulacje, które obecnie obowiązują. Róbmy to w sposób transparentny. Nie bójmy się konsultacji społecznych. Bądźmy otwarci na dialog z mieszkańcami – dodał.
Pięć stawek od m2 od 2022
W przyjętej w czwartek uchwale określono pięć stawek opłat: do 30 m2 – 52 złotych, do 40 m2 – 77 złotych, do 60 m2 – 88 złotych, do 80 m2 – 94 zł i powyżej 80 m2 – 99 złote. Warszawiacy mieszkający w domu jednorodzinnym zapłacą ryczałtową stawkę w wysokości 107 złotych. Właściciele kompostujący bioodpady zapłacą 9 złotych mniej.
Za domek letniskowy lub inną nieruchomość wykorzystywaną na cele rekreacyjno-wypoczynkowe warszawiacy zapłacą zryczałtowaną stawkę w wysokości 181,90 zł za rok.
Jeśli wojewoda nie zakwestionuje uchwały, to warszawiacy będą płacić za wywóz nieczystości w zależności od metrażu mieszkania od 1 stycznia 2022 roku.
Bernadetta
Komentarz #165219 dodany 2021-11-24 10:37:55
W Polsce funkcjonuje zasada "zanieczyszczający płaci" i za wytworzone m.in. w gospodarstwie domowym odpady komunalne musimy ponieść opłatę. Opłata za odpady od zużycia wody ma wiele wad szczególnie w Warszawie. Nie wszystkie nieruchomości mają wodomierze, które pozwalają na odczyt ilości zużytej wody. A stawka od osoby wtedy to 4m3 - czyli dużo więcej niż zużywa przeciętny mieszkaniec w praktyce. Są osoby, które wykorzystywały wodę bezpowrotnie zużytą (do podlewania ogrodu) jako tą do celów bytowych i wieloosobowe rodziny wykazywały jakby nie używały wody do celów bytowych i tym samym nie wnosiły odpowiedniej kwoty za odpady. Mamy wiele lodziarni, myjni samochodowych w zabudowie mieszanej - te firmy upadną jeżeli będą musiały płacić za odpady od zużycia wody. Już samo segregowanie odpadów jest działaniem proekologicznym, a wiele osób po prostu tego nie robi. Przez wiele lat płaciliśmy w Warszawie za odpady zbyt mało i nie wytworzyliśmy nawyku, że to jest w trosce o nasze przyszłe pokolenia. Ustawodawca nie przewidział metody innej, która pozwala na opłaty ile zużyłeś tyle płacisz. Część osób niestety robiło i robi tak aby nie płacić za odpady, inni podrzucają je w lesie - to wszystko niestety ma miejsce. A uchwałę odpadową od zużycia wody i tak trzeba było zmienić ponieważ z mocy ustawy te przepisy wygasają z końcem roku. to od nas i naszej postawy jako mieszkańców zależy czy będziemy żyli na wielkim śmietnisku czy w czystej okolicy. Niestety postawy proekologiczne są kosztowne.