– Wojna w Ukrainie pokazała, jak ważna w obecnych okolicznościach jest kwestia bezpieczeństwa energetycznego. To jest kierunek, nad którym Polska od lat pracuje, dywersyfikując dostawy paliw energetycznych, żeby nie być zależnym od jednego dostawcy z Rosji – mówi agencji Newseria Biznes Adam Guibourgé-Czetwertyński.
Według danych GUS, które przytacza w swojej analizie Forum Energii, obecnie 46 proc. polskich potrzeb energetycznych jest zaspokajanych przez surowce z importu. Na własne potrzeby Polska produkuje tylko 3 proc. ropy, 20 proc. gazu i 80 proc. węgla. Reszta jeszcze do niedawna pochodziła głównie z Rosji – w ciągu ostatnich 20 lat na zakup rosyjskich surowców energetycznych Polska wydała przeszło 900 mld zł. To się jednak zmienia, bo kolejne polskie rządy już od kilkunastu lat prowadzą strategię dywersyfikacji dostaw, głównie ropy i gazu. Według informacji, które na ubiegłotygodniowej konferencji przytaczał premier Mateusz Morawiecki, jeszcze w 2015 roku rosyjski gaz miał 72 proc. w polskim imporcie. Z kolei w 2021 roku ten udział spadł już do 57 proc.
Europa Zachodnia bardziej zależna od Rosji
Kraje Europy Środkowej i Zachodniej są w tej chwili nawet bardziej uzależnione od dostaw rosyjskich surowców niż państwa Europy Wschodniej, które w obawie przed szantażami Rosji już od dawna prowadzą politykę dywersyfikacji. Według PIE głównymi odbiorcami rosyjskiego gazu były w ostatnich latach Niemcy, Włochy i Węgry. Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier przyznał ostatnio, że jego poparcie dla budowy gazociągu Nord Stream 2 i prowadzona ostatnimi laty polityka wobec Rosji okazały się błędne.
– Widać rosnącą świadomość w tym aspekcie – nie tylko w Polsce, ale i w innych państwach członkowskich UE. Dla niektórych to jest być może trudna pobudka do rzeczywistości, która powoduje konieczność rewizji wcześniej prowadzonych polityk i wdrożenia dywersyfikacji, jaką w Polsce prowadzimy od lat – mówi podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. – Derusyfikacja polityki unijnej to jest priorytet naszych działań w tym momencie.
Na forum unijnym już od kilku tygodni trwa dyskusja dotycząca konieczności wprowadzenia embarga na import surowców z Rosji. W tym tygodniu Komisja Europejska w ramach piątego pakietu sankcji zaproponowała zakaz importu węgla, natomiast Parlament Europejski prawie jednogłośnie opowiedział się w rezolucji za pełnym embargiem także na ropę, gaz i paliwo jądrowe. Na odcięcie od rosyjskiego błękitnego surowca wcześniej zdecydowały się Estonia, Łotwa i Litwa. Plan przedstawiony przez polski rząd zakłada, że u nas stanie się to do końca tego roku, podobnie jak rezygnacja z importu ropy. Z kolei węgiel z Rosji mamy przestać sprowadzać już w maju. Ustawę, która zakaże importu czarnego surowca, w czwartek przegłosował Sejm.
Transformacja energetyczna
– Na krótką metę będą potrzebne działania dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, szybszy rozwój energetyki odnawialnej i poprawa efektywności energetycznej, które redukują zapotrzebowanie na energię produkowaną z paliw kopalnych. Po drugie – przedłużenie życia istniejących bloków energetycznych zamiast budowy nowych, które mogłyby zwiększyć naszą zależność od rosyjskich paliw kopalnych – podkreśla wiceminister.
Dotychczasowa polityka unijna w dużym stopniu opierała się na wykorzystaniu gazu ziemnego jako paliwa przejściowego – bo bardziej ekologicznego niż węgiel – w transformacji energetycznej.
– Jeśli nie będziemy w stanie importować tego paliwa z innych źródeł niż rosyjskie, to możemy być podatni na szantaż, który stosuje Rosja – mówi Adam Guibourgé-Czetwertyński. – Wojna w Ukrainie uświadomiła nam wagę bezpieczeństwa energetycznego. Nie możemy sobie dłużej pozwolić na politykę energetyczno-klimatyczną, która zwiększyłaby naszą zależność od rosyjskich paliw kopalnych.
Zgodnie z rządowym planem rezygnacja z rosyjskich surowców do końca 2022 roku ma być możliwa m.in. dzięki poprawie efektywności energetycznej, rozwojowi energetyki jądrowej i technologii magazynowania energii oraz inwestycjom w OZE. Jednak dla zapewnienia ciągłości dostaw energii podjęte zostaną też działania mające na celu utrzymanie gotowości do pracy jednostek węglowych.
Osiągnąć neutralność klimatyczną
– Na długą metę nasze cele klimatyczne są absolutnie spójne z odejściem od paliw kopalnych z Rosji. Jeżeli chcemy osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku na poziomie unijnym, musimy przecież odchodzić od paliw kopalnych w energetyce – mówi wiceminister klimatu i środowiska.
Jak wskazuje, w dążeniu zarówno do neutralności klimatycznej, jak i niezależności od rosyjskich paliw rząd zamierza też postawić na wykorzystanie nowych technologii.
– Jedną z takich technologii są niewątpliwie magazyny energii, potrzebne do stabilizacji systemu energetycznego opartego na źródłach odnawialnych. Ale to są też między innymi tzw. technologie CCS, umożliwiające pochłanianie i składowanie dwutlenku węgla. Wiadomo, że w niektórych procesach przemysłowych w niektórych obszarach naszej gospodarce trudno będzie zupełnie zrezygnować z emisji gazów cieplarnianych. Właśnie dla takich obszarów potrzebne są technologie, które pomogą wychwytywać CO2 i składować je na długi okres – mówi Adam Guibourgé-Czetwertyński.
Terminal naftowy w Gdańsku
Jak poinformowała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, Polska posiada alternatywną drogę dostaw ropy – przez terminal naftowy w Gdańsku, którego możliwości przeładunkowe wynoszą 36 mln t rocznie i są wystarczające dla zapewnienia zapotrzebowania polskich rafinerii. Większego problemu nie będzie stanowić też rezygnacja z rosyjskiego węgla, którego w 2021 roku Polska kupiła 8 mln t. Z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że choć udział Rosji w imporcie węgla do Polski sięga ok. 70 proc., to jego udział w całym krajowym zużyciu tego surowca wynosi ok. 8,5 proc., a polskie zapotrzebowanie na ten surowiec jest w większości (ok. 80 proc.) zaspokajane przez źródła krajowe. Importowany węgiel trafia niemal wyłącznie do gospodarstw domowych, a sektor energetyczny jest od niego niezależny. Ewentualne braki importu węgla rosyjskiego nie stanowią też ryzyka dla dostarczania ciepła do gospodarstw domowych oraz stabilnych dostaw prądu. Ewentualne zapotrzebowanie można zaś uzupełnić dostawami węgla z Czech, które obok Australii są największym eksporterem tego surowca do Polski.
Dywersyfikacja
Bardziej problematyczna będzie natomiast rezygnacja z rosyjskiego gazu, ale jak wskazuje rząd, ma to być możliwe m.in. dzięki prowadzonym od lat inwestycjom w projekty dywersyfikacyjne. Gazociąg Baltic Pipe ma już niedługo umożliwić przesył 10 mld m³ gazu ziemnego rocznie z Norwegii do Polski oraz 3 mld m³ gazu z Polski do Danii. Z kolei prowadzona obecnie rozbudowa terminalu LNG w Świnoujściu znacznie zwiększy jego moce regazyfikacyjne i wprowadzi nowe funkcjonalności dotyczące m.in. zwiększenie elastyczności dostaw do terminalu oraz dywersyfikacji transportu lądowego przez instalację przeładunkową LNG. Z kolei nowy terminal LNG (FSRU) w rejonie Gdańska ma umożliwić efektywne rozprowadzenie gazu do klientów zarówno w Polsce, jak i w regionie CEE.
Komentarze (0)