„Nie mamy dostępu do narzędzi, jakimi dysponują rządy, operatorzy komórkowi czy Google. Mamy za to sprawdzony przez lata wskaźnik, czyli… produkcję wody” – czytamy na blogu Wodociągów Mareckich.
Przedsiębiorstwo wzięło pod uwagę dane z okresu Wielkanocy z 2019 r. (przed pandemią koronawirusa) i 2020 r. A że liczba mieszkańców Marek wzrasta, zwracano uwagę na dynamikę procentową zmian. W obu przypadkach za punkt odniesienia przyjęto poniedziałek, początek Wielkiego Tygodnia, bo – jak założono – większość odbiorców wody w Markach (o ile planowała świątecznego wyjazdu) była jeszcze w domach.
Obie dane wyjściowe (z 2019 i 2020) porównano z niedzielą wielkanocną, czyli pierwszym dniem świąt. W danych pojawiła się spora różnica między tymi okresami. W 2019 r. spadek zużycia wody między poniedziałkiem i wielkanocną niedzielą wynosił 27 proc., z kolei w 2020 r. – już tylko 14,5 proc. „A to oznacza, że częściowo posłuchaliśmy apeli o zostanie w domu” – czytamy na blogu.
Tezę tę uprawdopodobnia jeszcze jeden element. „W 2019 r. najwięcej wody do sieci wtłoczyliśmy w Wielki Piątek. Wówczas z SUW 1 do miasta popłynęło prawie 5,6 tys. m sześc wody. Rok później, już w czasie epidemii, SUW1 i SUW2 najbardziej napracowały się w Wielką Sobotę (ponad 6,3 tys. m. sześc.).
To prawdopodobnie oznacza, że – rezygnując z wyjazdów – część świątecznych przygotowań (zapewne kulinarnych) przesunęliśmy na sobotę” – piszą przedstawiciele przedsiębiorstwa, które zamierza też zebrać dane w tegorocznej Wielkanocy.
Przy okazji poinformowali też, że tradycja lania wodą w Śmigus Dyngus nie sprawia, że zużycie wody wzrasta drastycznie. „W 2019 r. tego dnia wtłoczyliśmy do sieci 4 tys. m.sześc., rok później – przy rosnącej liczbie mieszkańców – 4,4 tys. To mniej więcej tyle, co w zwykły dzień” – podsumowują.
Komentarze (0)