Reklama

AD1A PTAK GARDEN WARSAW EXPO [19.11-19.12.24]

Wojna o in-house potrwa latami i składać się będzie z licznych bitew

Wojna o in-house potrwa latami i składać się będzie z licznych bitew
Bartłomiej Leśniewski
10.11.2022, o godz. 8:47
czas czytania: około 5 minut
0

- To skutek niejasności zapisów prawnych oraz dotychczasowej praktyki funkcjonowania licznych i odmiennych w skali Polski systemów gospodarowania odpadami – uznali uczestnicy konferencji „Wyzwania GOZ a konkurencja na rynku gospodarki odpadami komunalnymi”.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Reklama

AD1 Regionalne Leszno [05.11 – 25.11.2024]

Wydarzenie zorganizowała Krajowa Izba Gospodarcza wspólnie z Polską Izbą Gospodarki Odpadami oraz Izbą Branży Komunalnej.

Liczne niejasności

Na problem licznych wątpliwości związanej ze stosowania praktyki in–house zwracał uwagę Krzysztof Kawczyński, przewodniczący Komitetu Ochrony Środowiska Krajowej Izby Gospodarczej. – Przypomnijmy, że przepisy unijne dopuszczają stosowanie tego typu zamówień, ale dodają, że zgoda ta jest warunkowa i dotyczy jedynie wyjątkowych sytuacji. W każdej z sytuacji, w której zastosowano in-house można zatem zastanawiać się czy warunki rzeczywiście były „wyjątkowe”, czy nie. To stwarza rozmaite możliwości interpretacyjne, stwarza możliwość odwołania się np. do sądu, który władny byłby powyższe wątpliwości rozstrzygać – mówił ekspert.

Dodajmy, że rozstrzygnięcia sądów pierwszej instancji mogą być zaskarżane do kolejnych – polskich i unijnych – co sprawi, że przewód sądowy w każdej ze spraw trwać będzie długimi miesiącami, nawet latami. Jakub Pawelec, z kancelarii M. Mazurek i Partnerzy Radcowie Prawni, zwraca przy tym uwagę, że nie można się będzie podczas tych spraw wprost odwoływać do orzeczeń, które już zapadły np. w TSUE. – Proszę pamiętać, że prawodawstwo unijne, a co za tym idzie orzecznictwo europejskiego wymiaru sprawiedliwości opierało się o doświadczenia zebrane w takich krajach jak Francja, Włochy, Luksemburg. Realia rynkowe w tych krajach często istotnie różnią się od polskich. A rozstrzygnięć w sprawach typowo polskich na razie brak, na to by ewentualnie pojawiły się w przyszłości trzeba czasu – mówi Jakub Pawelec.

Przeciwnicy in-house

Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw, zwracał uwagę, że w większości spraw dotyczących in-house przy braku bardziej szczegółowych aktów prawnych – należy powoływać się na te ogólniejsze, które przecież już obowiązują. – A te, w postaci choćby Konstytucji stanowią o tym, że jesteśmy państwem prawa, w którym obowiązują wolnorynkowe reguły dotyczące działalności gospodarczej. A to jednoznacznie wskazuje, że in-house należy unikać wszędzie tam, gdzie to możliwe – mówił.

Zwracał uwagę, że ograniczanie konkurencji nieuchronnie prowadzi do wzrostu cen i obniżeniu jakości. – Zdaję też sobie sprawę z tego, że sprzyja to na ogół firmom komunalnym. Nie mam nic przeciw nim. Ale przecież nikt nie zabrania im udziału w przetargach i wygrywania ich. Nie ma konieczności udzielania im zleceń w trybie z wolnej ręki, czyli wykluczać z rynku na drodze administracyjnej – mówił.

Zwolennicy

Leszek Świątalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP zwracał uwagę na to, że, gdyby poprawnie interpretować kryterium „wyjątkowości” obowiązujące przy zleceniach in-house, kryterium to należałoby rozciągnąć na… całą Polskę. – Bo jesteśmy krajem, w którym jak w żadnym innym gospodarkę odpadami regulują liczne i drobiazgowe przepisy. Samorządy mają niewielkie pole manewru, w zasadzie w większości wypadków gospodarka odpadami polega na wypełnianiu opracowanych centralnie instrukcji. Same poddane drobiazgowej kontroli i pozbawione samodzielności dążą do tego, by podobną kontrolą objąć podmioty zajmujące się tą gospodarką. Z praktycznego punktu widzenia to często najlepsze wyjście – mówi.

Dodaje, że do prowadzenia tego typu działalności są de facto zachęcane przez władze centralne. – Przykładem jest choćby ustawa o dystrybucji dotowanego węgla. Ona wprost zachęca do tego, by w trybie in-house wybrać do wypełnienia tego trybu zadań firmy komunalne, kosztem licznych MŚP, które dotychczas zajmowały się tą dystrybucją – zauważa Leszek Świątalski.

Przyczyn tego stanu rzeczy upatruje w szerszym zjawisku, dotyczącym wielu dziedzin polskiej gospodarki. – Zastępujemy na wielką skalę mechanizmy rynkowe rozmaitego rodzaju dotacjami, dopłatami czy jak w wypadku przedsiębiorstw wod-kan zakazami podwyżki taryf. I często dopłat dokonywać musi samorząd, tak jest np. w wypadku gospodarki odpadami. Skoro więc samorząd i tak musi dopłacić, chce większej kontroli nad sposobem funkcjonowania lokalnego rynku. Gdyby rynek rzeczywiście działał w pełni swobodnie, gdyby nie ta presja na samorządowe dopłaty ze strony władz centralnych, pokusa na in-house byłaby mniejsza – mówi ekspert.

Pięć lat polskiego in-house

Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Izby Branży Komunalnej zaprezentował raport „5 lat in-house w gospodarce odpadami komunalnymi w Polsce”. Na jego potrzeby przeprowadzono ankietę pośród reprezentantów polskich samorządów. Te, które zdecydowały się na in-house pytano „dlaczego?”. Wśród przyczyn najczęściej wymieniano chęć uzyskania lepszej kontroli nad strumieniem odpadów, zatrzymanie podwyżek opłat za odbiór odpadów, zbyt małą konkurencję wśród firm startujących w przetargu i dyktowanie przez nie zbyt wysokich cen.

Większości tych celów nie udało się osiągnąć. – Stawki opłat odpadowych rosły w ostatnich latach równomiernie dla gmin z jak i bez in-house. W obu przypadkach wzrost opłat wynika więc bardziej z czynników zewnętrznych (punktem zwrotnym jest rok 2019 r.), niż sposobu organizacji systemu komunalnego w gminie – mówił Karol Wójcik.

Dodawał, że gminy, które już wcześniej dopłacały do systemu komunalnego i zdecydowały się wdrożyć in-house, wcale nie zmniejszyły kwot dofinansowań do niebilansującego się systemu. – Być może zatem problem in-house z czasem przestanie elektryzować tak mocno, jak elektryzuje dziś. Warunkiem jest jednak powtórzenie przez samorządy starej i kiedyś przerabianej już lekcji, z której wynika, że zwiększenie nadzoru i kontroli nie zawsze przekłada się na polepszenie efektu, a czasami wręcz temu efektowi szkodzi – konkludował ekspert.

Na to jednak też potrzeba czasu, kto wie czy nie więcej niż na dokończenie wieloinstancyjnych przewodów sądowych, o czym wcześniej podczas debaty mówili Jakub Pawelec i Krzysztof Kawczyński.

 

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.
Reklama

ad2 odpady budowlane [04.11-03.12.24]

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.
Reklama

AD1B BDO zamknięcie roku [14.10-22.11.24]

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Odpady
css.php
Copyright © 2024