Pod koniec lipca br. Komisja Europejska otrzymała skargę Polski na Niemcy dot. nielegalnie przywiezionych odpadów. Jak informowała wówczas minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, w Polsce na siedmiu składowiskach jest 35 tys. ton nielegalnych odpadów, które zostały wwiezione do naszego kraju z Niemiec. W środę w siedzibie KE w Brukseli odbędzie się wysłuchanie w sprawie tej skargi. Podczas wysłuchania Polska i Niemcy przedstawią swoje stanowiska w tej sprawie.
Rozmowa z wiceministrem klimatu i środowiska Jackiem Ozdobą
Do 7 września Niemcy miały czas na wysłanie swojego stanowiska w reakcji na skargę Polski. Czego dotyczy ta skarga i jaka była odpowiedź Niemiec?
Jacek Ozdoba: Skarga dotyczy siedmiu spraw z województw: lubuskiego, dolnośląskiego, śląskiego i wielkopolskiego, gdzie w latach 2015-2018 niemieckie firmy porzuciły niemieckie śmieci. Łącznie to około 35 tys. ton. Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa UE domagamy się zwrotu tych odpadów do kraju ich wysyłki, czyli do Niemiec. Odpowiedź Niemiec na skargę Polski wpłynęła w terminie, a kolejnym etapem jest dzisiejsze wysłuchanie stron przez Komisję Europejską. Berlin musi ponieść konsekwencje.
Czy Niemcy w odpowiedzi przyznały, że to odpady z ich kraju? Czy zobowiązali się do ich zabrania? Jakiej argumentacji użyto, jeśli twierdzą, że to nie ich sprawa?
J.O.: Przedstawiliśmy stronie niemieckiej wyczerpujący materiał dowodowy, tj.: zdjęcia, dokumenty czy zeznania świadków. Nie spowodowało to jednak oczekiwanego zwrotu odpadów do Niemiec i dlatego zostaliśmy zmuszeni do złożenia tej skargi. Nasi zachodni sąsiedzi ignorowali problem – urzędy centralne zrzucały odpowiedzialność na landy i na odwrót. Jak typowi hipokryci – dużo mówią o ekologii, a unikają odpowiedzialności za ich śmieci zalegające w Polsce.
Jakie stanowisko i jakie argumenty przedstawimy podczas środowego wysłuchania?
J.O.: Posiadamy dowody wskazujące na odpowiedzialność niemieckich firm za nielegalną wysyłkę odpadów do Polski. Nie ulega wątpliwości, że we wszystkich ujętych w skardze sprawach urzędy niemieckie nie zapewniły realizacji obowiązku zwrotu odpadów we wskazanym w przepisach UE terminie 30 dni.
Czego domagamy się od Niemiec?
J.O.: W pierwszej kolejności podmioty lub urzędy niemieckie zobowiązane są do przeprowadzenia zwrotu odpadów do kraju wysyłki. Takie wnioski były od 2015 roku kierowane do strony niemieckiej. Władze w Niemczech ignorują problem.
Ile może kosztować sprzątnięcie tych odpadów i kto ma ponieść te koszty?
J.O.: Koszty zagospodarowania odpadów w całości powinna ponieść strona niemiecka. Odpady powinny wrócić na koszt Niemiec do Niemiec i tam zostać zagospodarowane.
Kiedy można oczekiwać opinii Komisji Europejskiej po wysłuchaniu obu stron?
J.O.: Komisja Europejska zakłada wydanie uzasadnionej opinii w terminie trzech miesięcy. Oczekujemy jednak, że stanie się to jak najszybciej. Niemcom powinno być wstyd, że ich śmieci zostały nielegalnie przywiezione do Polski, a oni unikają odpowiedzialności. Brytyjczycy pokazali klasę w podobnej sytuacji i zapłacili za swoje błędy. Jako rząd zatrzymaliśmy import nielegalnych odpadów do Polski – nasza odpowiedź to twardy zakaz zwożenia śmieci, kary więzienia, większa kontrola transportów, system SENT.
Jeśli strona niemiecka nie będzie chciała spełnić naszych oczekiwań, czy Polska wystąpi ze skargą do TSUE?
J.O.: Jesteśmy przekonani o zasadności naszej skargi i konieczności zabrania odpadów niemieckich do Niemiec. Polski rząd jest zdeterminowany, aby doprowadzić do takiego rozwiązania. Nie pozwolimy, aby polski podatnik miał zapłacić chociaż 1 zł za niemieckie odpady.
Komentarze (0)