A czy zdarzają się dewastacje tych miejsc? Czy monitorują państwo stan zrewitalizowanych podwórek?
Ich stan monitoruje Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych, i to on będzie miał lepsze rozeznanie w tej kwestii, aczkolwiek myślę, że jeśli nawet zdarzają się takie sytuacje, to są one na szczęście rzadkie. Gdyby było inaczej, to los całego programu zostałby zachwiany. O ile dobrze pamiętam, regulamin „Zielonych podwórek” uwzględnia pięcioletni nadzór Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych, który sprawdza, czy przyznane dofinansowanie nie zostało zmarnotrawione. Jednak nie dotarły do mnie informacje, że doszło do jakichś przykrych incydentów.
Przy okazji innego programu – „Zielonych przedogródków” – pojawiły się wytyczne miejskiego konserwatora zabytków, by przestrzenie te ujednolicić. Z kolei aranżacje, które w tym roku uzyskają dofinansowanie i zostaną zrealizowane, mają się stać wzorem dla kolejnych przedogródków. Czy nie ma obawy, że mieszkańcy powiedzą „nie, nie chcemy mieć tak zaaranżowanego przedogródka”? Czy w ogóle mogą powiedzieć „nie”?
W tym roku projekty przedogródków były przygotowywane przez wspólnoty mieszkaniowe, czyli mieszkańców, którzy zgłosili się do programu. Mam nadzieję, że wygrają takie projekty, które spodobają się i innym wspólnotom. Zawsze jednak pojawia się taka obawa, że nie wszystkim mogą przypaść do gustu. Jednak jeżeli mieszkańcy będą chcieli otrzymać dofinansowanie miasta na zagospodarowanie przedogródków, to muszą zgodzić się na warunki, uwzględnione w regulaminie programu.
Jest Pani ogrodnikiem miejskim od ponad pięciu lat. Jakie były największe wyzwania, z którymi musiała się Pani zmierzyć?
Zdaje się, że im dłużej pracujemy, tym trudniejsze stawia się przed nami zadania. W tej chwili Wydział Zieleni Miejskiej Zakładu Usług Komunalnych ma naprawdę dużo pracy – przygotowujemy się do wielu inwestycji, a kilka projektów jest w trakcie realizacji. Chyba najpoważniejsze wyzwanie dopiero przede mną. Rozpoczęliśmy bowiem rewaloryzację parków: Jana Kasprowicza i Stefana Żeromskiego, czyli dwóch największych naszych obiektów. Obecnie przygotowujemy się do wykonania dokumentacji, która pozwoli nam na późniejsze aplikowanie o środki zewnętrzne. W ramach zadania chcielibyśmy – w miarę możliwości – odtworzyć historyczny układ tych parków: wyremontować alejki, wypielęgnować starodrzew, nasadzić nowe rośliny, zbudować atrakcyjny plac zabaw i wyposażyć tereny w małą architekturę. W parku im. Jana Kasprowicza konieczne jest oczyszczenie zbiornika wodnego – Rusałki.
A jak wyglądają plany Wydziału Zieleni Miejskiej w ZUK na najbliższą przyszłość?
Teren, jakim zarządzamy, jest ogromny. W ciągu kilku najbliższych lat na obszarze Prawobrzeża powstanie nowy park o nazwie Majowe. W 2012 r. na wniosek Rady Osiedla Majowe został wykonany projekt. Będzie to park budowany od podstaw. Nie zabraknie więc nowych nasadzeń, alejek, oświetlenia, placu zabaw, siłowni zewnętrznej, altanki, pergoli, ławek, koszy, stojaków rowerowych itd.
Co więcej? Kończymy właśnie park przy ul. Twardowskiego. Sfinalizowana zostanie również inwestycja przy dawnym cmentarzu przy ul. Ostrowskiej, gdzie dokonaliśmy już korekty drzewostanu. W planach mamy także przygotowanie projektu zagospodarowania skweru im. Romana Łyczywka, a więc kolejnego miejsca, które, mam nadzieję, w przyszłości zyska nowy wygląd. Realizujemy również II etap przebudowy skweru im. Telesfora Badetki oraz kolejną fazę modernizacji parku im. Stanisława Nadratowskiego, więc naprawdę jest co robić.
Faktycznie nie mogą Państwo narzekać na nudę. Ciekawi mnie, ilu ma Pani pracowników do dyspozycji?
Ze mną jedenastu. Mam jednak nadzieję, wszystkie zaplanowane prace zakończą się sukcesem.
Tego więc życzę.
Tekst pochodzi z czerwcowego wydania “Zieleni Miejskiej” (6/2015).
Komentarze (0)