Jak pisze dziennik na poznańskich stronach wydania, złodzieje są bezkarni i całkiem nieźle na tym zarabiają. – Punkty skupu płacą ok. 200 zł za tonę, a niektórzy zbierają nawet 500 worków. Na takiej nielegalnej zbiórce można zarobić nawet 2 tys. zł miesięcznie – opowiada „Gazecie” Andrzej Springer z firmy PUK Artur Zys. – Złodziejom pracę ułatwia to, że harmonogramy odbioru odpadów są ogólnie dostępne w internecie. Dlatego łatwo sprawdzić, skąd można będzie zabrać śmieci. A większość mieszkańców wystawia worki z segregowanymi odpadami dzień wcześniej albo rano w dniu odbioru – mówi Springer.
Co więcej, firmy zajmujące się odbiorem odpadów przypuszczają, że proceder nasili się wiosną, kiedy papieru w kontenerach będzie więcej (zimą wykorzystywany jest do palenia w piecach).
Sygnały o kradzieży surowców wtórnych trafiają do Związku Międzygminnego “Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej”. Zdaniem urzędników informacji takich nie ma jednak zbyt wiele, bo mieszkańcy nie zwracają uwagi na to kto zabiera odpady.
Komentarze (0)