– Szacowany rachunek transformacji energetycznej w Polsce może wynieść 240 mld euro do 2030 r. – podkreśla europosłanka Kloc. – I to nie jest błahostka, jak mogliby sobie wyobrażać niektórzy uczestnicy protestów klimatycznych. Muszę powiedzieć, że propozycja Komisji Europejskiej w sprawie CBAM rozwiązuje jedną kwestię, ale otwiera inne.
Propozycja CBAM zakłada, że importerzy z UE będą kupować certyfikaty emisji dwutlenku węgla odpowiadające cenie emisji, która zostałaby zapłacona, gdyby towary zostały wyprodukowane zgodnie z unijnymi przepisami. I odwrotnie, gdy producent spoza UE może wykazać, że zapłacił już cenę za dwutlenek węgla wyemitowany w produkcji importowanych towarów w kraju trzecim, odpowiedni koszt może zostać w pełni odliczony dla importera. CBAM w założeniu ma zmniejszyć ryzyko ucieczki emisji poprzez zachęcanie producentów z krajów spoza UE do ekologizacji procesów produkcyjnych.
Eurodeputowana Kloc (PiS), która jest sprawozdawczynią opinii Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) na temat CBAM, podkreśla, że w tej kwestii należy wysłuchać krytycznych uwag dotyczących transformacji energetycznej oraz że dołoży wszelkich starań, aby odzwierciedlić w opinii obawy zainteresowanych stron.
Dr Peter Botschek, dyrektor ds. polityki przemysłowej i konkurencyjności Europejskiej Rady Przemysłu Chemicznego CEFIC, podkreśla, że sektor chemiczny widzi dobre intencje, stojące za propozycją, ale dostrzega również ograniczenia, zwłaszcza w odniesieniu do łańcucha dostaw i emisji pośrednich.
– Zgodnie z przeprowadzonymi przez CEFIC analizami wpływu CBAM na pięć głównych łańcuchów, najlepszą opcją pozwalającą zachować konkurencyjność jest albo środek uwzględniający rozwiązanie problemu eksportu, lub odrębny system implementujący tzw. opłaty klimatyczne w Europie – uważa Botschek.
– CBAM był przedstawiany jako alternatywa dla istniejących środków zapobiegania ucieczce emisji, bez realnego rozwiązania kwestii eksportu. Prowadzi to do negatywnego wpływu na konkurencyjność sektora metali nieżelaznych. Zważywszy, że sektor opiera się na elektryczności, musimy utrzymać system rekompensat kosztów pośrednich do roku 2030. Bez tego sektor nie będzie w stanie konkurować. Widać to choćby na przykładzie produkcji silikonu, gdzie jedna trzecia produkcji jest eksportowana, a koszt CO2 wynosi powyżej 900 euro za tonę, co stanowi blisko połowę ceny tony silikonu na rynkach światowych. Bez rekompensat eksport silikonu po prostu przestałby istnieć – dodaje Cillian O’Donoghue, dyrektor ds. Energii i Zmian Klimatycznych EUROMETAUX (Europejskie Stowarzyszenie Metali Nieżelaznych).
Prof. Karsten Neuhoff, kierownik Wydziału Polityki Klimatycznej w Niemieckim Instytucie Badań Gospodarczych twierdzi, że UE nie powinna pozwolić na opóźnienie wdrożenia CBAM i wydłużanie okresu darmowych uprawnień, bo prowadziłoby to do opóźniania inwestycji w neutralność klimatyczną i recykling. Z drugiej strony zauważył, że zbyt szybki ruch w stronę CBAM, bez systemu aukcyjnego, prowadzi do wzrostu kosztów. Proponuje on model kontrybucji klimatycznych, który polega na pozostawieniu w niezmienionym kształcie systemu ETS z darmowymi uprawnieniami, dodając opłaty klimatyczne, obliczane na poziomie wskaźników i cen ETS, i płacone przez unijnych producentów i importerów.
– Ze środków tych powstałby Fundusz, który miałby finansować działania dekarbonizacyjne. W przypadku eksportu, opłaty mogłyby być rekompensowane, w ten sposób rozwiązując problem konkurencji na rynkach globalnych – wyjaśnia Neuhoff.
Zdaniem Tomasza Włostowskiego z BSP, Komisja Europejska zdaje się nie doceniać zagrożenia dla europejskiego przemysłu, wynikającego z potencjalnej utraty darmowych uprawnień.
– Znaczenie i udział rynków eksportowych rośnie, gdy unijny rynek notuje stagnację lub zmniejszanie udziału. Dalsze zwiększanie kosztów dla rodzimych producentów, dodatkowo potęgowane utratą rynków eksportowych i darmowych uprawnień, będzie miało dalszy negatywny wpływ na konkurencyjność, niezależnie od krótkoterminowego efektu CBAM w imporcie – wskazuje Włostowski.
Komentarze (0)