– Problem polega na tym, że rząd nie może sobie odpuścić energetyki, chociażby właśnie z powodów wyborczych ale także np. wyłączeń i blackoutu po wyłączeniach mocy w 2016 roku. Ludzie pracujący w tej branży to duży procent wyborców, którzy są zainteresowani jej dobrą kondycją. Tutaj od lat nie widać woli rządu do podejmowania stanowczych decyzji w tym zakresie. Do następnych wyborów to się nie zmieni – twierdzi nasz rozmówca.
Zdaniem Roszkowskiego prace rządu nie powinny być paraliżowane przez protesty ekologów. – W protestach społecznych należy rozróżnić ekoterrorystów i osoby, które rzeczywiście boją się nowych inwestycji za ich miedzą. Tych drugich należy oczywiście słuchać i zrozumieć. Ze społecznościami lokalnymi należy rozmawiać, ale nie można pozwolić im dać się ponieść łapówkarzom, którzy wykorzystają ich obawy do swoich celów. Dlatego należy przede wszystkim przestrzegać istniejących regulacji i prowadzić transparentną politykę informacyjną – ocenia ekspert.
Komentarze (0)