Akcja rozpocznie się jesienią i będzie rozłożona na dwa lata. Dzięki niej pozbędziemy się ogromnej półtorametrowej warstwy zalegającego w stawach mułu.
Piękne i zabytkowe stawy w parku Sołackim są tak położone, że przepływająca przez nie rzeczka Bogdanka zostawia w nich niesiony materiał: czasem śmieci, resztki roślin czy piasek z zimowej akcji utrzymania dróg. To wszystko osadza się w stawach, tworząc grube warstwy namułu, które co jakiś czas muszą być usuwane. To powoduje, że zwierzęta żyjące w stawach i wokół nich nie mają łatwego życia. Ciężko tam przetrwać kaczkom i rybom. Wystarczy bowiem, że spadnie mocny deszcz, a ryby zaczynają zdychać. Przy takich opadach muł powoduje, że w wodzie brakuje tlenu, tworzy się tzw. przyducha.
Na przełomie lat 2005 i 2006 ze stawów w parku Sołackim została spuszczona woda, a ich dno poddano mineralizacji, czyli wapnowaniu. Przy tej okazji zostały przeprowadzone badania. W stu miejscach, we wszystkich czterech stawach zmierzono głębokość osadu. Okazało się, że warstwa namułu ma przynajmniej metr głębokości, a w niektórych miejscach nawet półtora metra! – Każdy zbiornik jest zamulony, każdy w inny sposób – zaznacza Piotr Szczepanowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska poznańskiego magistratu.
W tym roku zbiorniki przejdą gruntowną renowację, której projekt jest już gotowy. Prace rozpoczną się jesienią, ale dokładnie nie wiadomo kiedy, bo będzie to zależało od pogody. – W przyrodzie tak jest. Nie można rolnikowi powiedzieć: zacznij pan żniwa 17 lipca. Rolnik żniwa zacznie, gdy zboże dojrzeje i pozwoli mu na to pogoda. Chcemy rozpocząć odmulanie wtedy, gdy drzewa wejdą już w stadium usypiania – zaznacza Szczepanowski. Prace spowodują bowiem obniżenie lustra wody. A chodzi o to, by wody drzewom nie zabrać w fazie wzrostu, bo uschną.
Odmulanie będzie rozłożone na dwa lata i prowadzone w okresach międzywegetacyjnych, czyli od jesieni do wczesnej wiosny. Żaden ciężki sprzęt nie wjedzie na tak niestabilny grunt, więc namuły będą odprowadzane metodą tzw. refulacji, czyli będą odsysane wraz z wodą. Potem będą wywożone. Ze składowaniem około 30 tys. m sześc. osadów nie będzie kłopotów, bo – jak wykazały szczegółowe badania – nie są toksyczne, a więc nieszkodliwe dla środowiska. Spełniają wszystkie normy unijne. Co więcej, mogą posłużyć jako materiał do użyźnienia gleby w rolnictwie czy do rekultywacji miejskich terenów zielonych. Jednym z pomysłów jest przeznaczenie osadów do stworzenia parku rekreacyjnego przy pobliskich torach Poznańskiego Szybkiego Tramwaju. – Szukamy miejsc położonych najbliżej, bo transport generuje potężne koszty. Jeśli znajdzie się na nie chętny, to służymy – mówi dyrektor Szczepanowski.
Żeby prace mogły się rozpocząć, musi być rozstrzygnięty przetarg. Stanie się to najprawdopodobniej w kwietniu lub maju. Wtedy też będzie wiadomo, ile przedsięwzięcie będzie kosztować.
Ostatni raz tak potężna akcja rekultywacji stawów sołackich została przeprowadzona w 1993 r. Wówczas istniał tylko jeden duży staw. Pozostałe trzy były tak zamulone, że przestały być zbiornikami wody. Wtedy udało się odtworzyć istniejący do dziś historyczny układ z czterema stawami.
Źródło: Gazeta Wyborcza z 14 marca 2007 r.
Komentarze (0)