Badania przeprowadził zespół doktora Prashanta Kumara z University of Surrey. Dojeżdżający do pracy wyposażeni byli w urządzenia do monitorowania zanieczyszczenia powietrza. Jak się okazało, osoby jadące metrem były wystawione na dawkę 68 gramów pyłu zawieszonego PM10 (o średnicy ziaren do 10 mikrometrów). Ziarna PM10 są wystarczająco małe, by przeniknąć głęboko do płuc.
Natomiast w przypadku dojeżdżających autobusem dawka była niemal o połowę niższa (38 miligramów), a dla kierowców i pasażerów samochodów osobowych – tylko 8,2 miligrama.
W wagonach metra ekspozycja na zanieczyszczone powietrze była szczególnie duża przy otwartych oknach. Dlatego najgorzej wyglądała sytuacja na liniach Victoria oraz Northern, jeżdżących przez tunele z otwartymi oknami.
Rano powietrze było zanieczyszczone bardziej niż po południu i wieczorem.
Kierowcy samochodów są mniej narażeni na działanie zanieczyszczeń, ponieważ klimatyzowane pojazdy odfiltrowują ich istotną część. Z drugiej strony to, co wdychali, było bardziej szkodliwe od zanieczyszczeń obecnych w metrze. Poza tym najmniej narażeni na zanieczyszczenia powietrza kierowcy najbardziej przyczyniali się do ich powstawania.
Badanie nie objęło osób, które chodzą do pracy pieszo lub jadą na rowerze.
Dr Kumar sugeruje, by przy wymianie wagonów metra na nowe operatorzy wybierali modele z nieotwieranymi oknami oraz podjęli kroki w celu poprawy wentylacji w tunelach.
Źródło: PAP Nauka w Polsce
Komentarze (0)