Na ostatnim posiedzeniu Sejmu posłowie poparli wszystkich sześć zmian, które zaproponowali senatorowie.
Zanim do tego doszło, Gabriela Lenartowicz z Platformy Obywatelskiej, wyraziła swoje zdanie na temat nowego aktu prawnego. – Ta nowelizacja miała naprawiać, a tak naprawdę niczego nie naprawiła i wręcz przywróciła mitręgę dla zwykłego Kowalskiego – mówiła Gabriela Lenartowicz z PO. – I jedna, i druga ustawa była ustawą poselską. Pierwszą popierał minister, drugą natomiast nie. Moje pytanie brzmi, czy Nowogrodzka przestała być centrum decyzyjnym? – pytała posłanka. – To, że musimy wracać do ustawy, jest sprawką pana Szyszki. Dzisiejsze poprawki poprzemy z nadzieją, że uda się uratować ostatnie drzewa – dopowiedziała z kolei Ewa Lieder z Nowoczesnej.
Jedna z zaakceptowanych przez Sejm poprawek wydłuża termin, w jakim urzędnik gminny miałby dokonać oględzin działki po zgłoszeniu chęci wycinki przez właściciela nieruchomości. Ten termin ma wynosić 21 dni, a nie 14, jak jest obecnie w nowelizacji. Po dokonaniu oględzin gmina będzie miała kolejne 14 dni na wyrażenie ewentualnego sprzeciwu wobec wycinki. Brak sprzeciwu oznaczać ma tzw. milczącą zgodę na przeprowadzenie wycinki.
Kolejna poprawka zmienia wymiary drzew, które będzie można usunąć bez zezwolenia. Nie trzeba będzie uzyskiwać zezwolenia na wycięcie topoli, wierzby, klonu jesionolistnego oraz klonu srebrzystego, jeśli obwód ich pnia na wysokości 5 cm nie będzie przekraczał 80 cm. W przypadku kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej i platanu klonolistnego ten obwód nie będzie mógł przekraczać 65 cm, a w przypadku pozostałych gatunków drzew – 50 cm.
Poparcie zyskał również zapis, który skraca z 6 miesięcy do 1 miesiąca czas na wydanie przez ministra środowiska rozporządzenia ws. opłat za wycięcie drzew. Do czasu ich ustalenia obowiązywać będą te maksymalne, czyli 500 zł za centymetr drzewa.
Nowela ustawy zakłada także, że jeśli przed upływem pięciu lat od dokonania oględzin przez urzędnika gminnego właściciel wystąpi o pozwolenie na budowę związaną z prowadzeniem działalności gospodarczej i będzie ona realizowana na części nieruchomości, gdzie rosły usunięte drzewa, będzie musiał uiścić opłatę za wycinkę tych drzew.
Gmina będzie też mogła zakazać wycinki, jeśli drzewo będzie np. cenne przyrodniczo, tzn. będzie nosiło znamiona drzewa pomnikowego. Kryteria, na podstawie których urzędnik będzie mógł wydać taki zakaz, mają zostać określone w rozporządzeniu ministra środowiska, na które minister będzie miał pół roku od wejścia w życie przepisów.
Nowe prawo przywróci też konieczność uzgodnienia z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska zezwolenia na usunięcie drzew w pasie przydrożnym. Wyjątek stanowić mają niektóre gatunki topoli.
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl
Bobo
Komentarz #4584 dodany 2017-05-15 11:16:21
Na wysokości 5 cm więkrzość drzew ma korzenie nadziemne. A ustawodawca każe mierzyć pień więc jak. Ciąć bo nie dało się zmierzyć pnia? A swoją drogą to za korzenie opłaty i kary chcą liczyć? I na co szły te horrendalne opłaty i kary pobierane do tej pory za prywatne drzewa. Miały rekompensować straty w zieleni. No to gdzie te zieleń publiczna za te pieniądze