Inwestycja warta około 230 mln złotych napotkała w trakcie realizacji wiele przeszkód, łącznie z rezygnacją z usług generalnego wykonawcy. Obiekt jest w pełni zautomatyzowanym, jednym z najnowocześniejszych zakładów mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów w Europie.
Instalacja przerabia on 30 ton odpadów komunalnych na godzinę, a maksymalna przepustowość roczna to 120 tys. ton. Do RIPOK-u trafiają odpady komunalne z Kielc oraz 17 okolicznych gmin.
Zasadnicze elementy zakładu to: część mechaniczna – hala przyjęcia i instalacja mechanicznego sortowania/separacji zarówno odpadów zmieszanych jak i selektywnie zbieranych, instalacja do przetwarzania odpadów budowlanych, instalacja do przetwarzania odpadów wielkogabarytowych, instalacja do produkcji RDF.
W części biologicznej znajduje się instalacja suchej fermentacji frakcji biodegradowalnej odpadów zmieszanych i odpadów zielonych, instalacja intensywnej stabilizacji tlenowej w zamkniętych komorach i dojrzewania stabilizatu w otwartych boksach, instalacja kogeneracji biogazu ujętego z procesu fermentacji i z rekultywowanych kwater składowiska.
W Promniku powstało kilka obiektów towarzyszących w tym: gruntowe, bezprzeponowe wymienniki ciepła, zakładowa oczyszczalnia ścieków oraz odcieków składowiskowych generowanych przez zakład.
Inwestycja ma zagwarantować zmniejszenie ilości odpadów składowanych o 75 proc. oraz w 100 proc. poddać unieszkodliwianiu odpady biodegradowalne.
W uroczystości otwarcia uczestniczyły władze Kielc, okolicznych gmin, zaprzyjaźnionych firm komunalnych, podwykonawcy oraz pracownicy.
Tadeusz Babicz
Komentarz #5698 dodany 2017-06-27 16:18:33
Kolejne "cudo". Ciekawe dlaczego wszystkie do tej pory oddane, za jeszcze większe pieniądze instalacje, jakoś się nie sprawdzają w porównaniu z oczekiwaniami. Cały czas się mówi i stopniuje wymagania prawne w stosunku do mieszkańców w kierunku selektywnego zbierania odpadów, bo bez tego tymi metodami jak w Promniku nie da się zrealizować wymaganych poziomów odzysku, recyklingu oraz składowania. Ostatnio na świeżo oddana instalacja na podlasiu nie może się pozbyć tzw. paliwa alternatywnego nawet za darmo. Znalazł się jakiś odbiorca, który odbiera ten rodzaj odpadu, bo to w dalszym ciągu jest odpad, z dopłatą kilkuset złotych do każdej odebranej tony tego "paliwa". Czy nie można było się zorientować, że to "ślepa uliczka", po efektach osiąganych przez wcześniej oddane do użytku instalacje tego typu? Bez zmiany myślenia o sposobie systemowym zagospodarowywania odpadów komunalnych nie da się efektywnie zadziałać. Jak to zrobić? Może podpowie Pan Bartoszkiewicz, albo dr M. Goleń z SGH.