O trwających pracach poinformował wiceminister Paweł Sałek, odpowiadając na poselską interpelację.
Poseł Nowoczesnej Paweł Pudłowski zapytał o uciążliwości zapachowe z zakładów produkcyjnych, ferm i hodowli zwierząt. Ministerstwo oświadczyło, że prace nad odpowiednimi regulacjami prowadzone są od ponad roku. Nie przyjęto jednak jeszcze żadnych konkretnych rozwiązań ze względu na złożoność problemu.
– O istocie tego problemu w Polsce świadczy ponad 1 tys. skarg i wniosków rozpatrzonych przez organy Inspekcji Ochrony Środowiska w 2016 r. Największa liczba skarg w tym zakresie dotyczyła m.in. eksploatacji oczyszczalni ścieków i wykorzystywania komunalnych osadów ściekowych w rolnictwie bez zachowania odpowiednich wymagań ochrony środowiska – podkreślił Sałek.
Resort środowiska do walki z odorami podchodzi etapowo. W 2016 r. wydano “Kodeks przeciwdziałania uciążliwości zapachowej” z dobrymi praktykami, zlecono także ekspertyzę – listę substancji i związków chemicznych, które są przyczyną uciążliwości zapachowej.
Kolejnym etapem były prace nad ustawą w ministerstwie, ale, ze względu na przyjęte w niej zbyt wysokie koszty kontroli odorów, zostały one wstrzymane.
Pod koniec czerwca MŚ oddelegowało stworzenie przepisów antyodorowych do GIOŚ. W ich przygotowaniu ma pomóc również specjalnie powołany zespół naukowców i doradców.
Nad ustawą mającą walczyć z uciążliwościami zapachowymi pracował już poprzedni rząd. Ostatecznie jednak zaniechano tego pomysłu. Prace nad projektem w Ministerstwie Środowiska trwały od 2011 do 2015 r.
– Założyliśmy w Ministerstwie Środowiska, że w obecnej sytuacji w związku z wiedzą, jaką posiadamy w Europie, a także ze względu na konkretne warunki społeczne i ekonomiczno-gospodarcze w naszym kraju, rozwiązanie kwestii uciążliwości zapachowej przez przygotowanie prawa w postaci ustawy jednoznacznie to normującej nie będzie możliwe – powiedział w 2015 r. Janusz Ostapiuk, ówczesny wiceminister środowiska.
Komentarz #6444 dodany 2017-07-26 09:09:48
Ale, co z wsiami, tam w wielu przypadkach nie da się oddychać- gromady fermentującego obornika obok mieszkań ,itp- a wystarczyłoby aby był wyrzucany bezpośrednio na przyczepę i wywieziony dalej od zabudowań ludzkich! Sianokiszonki także mogłyby by być składowane w określonej odległości od domów i ulic, co również zmieniłoby sytuację na +, a nowe obiekty inwentarskie oddalone byłyby na choćby kilkaset metrów od domów( szczególnie od wsi)