Pełny wywiad można przeczytać w najnowszym wydaniu czasopisma “Energia i Recykling”.
Kalina Olejniczak: Spotykamy się na Forum Rozwoju Miast – konferencji, podczas której mówi się o ich nowym kształcie. Jak w tym kontekście mieści się gospodarka obiegu zamkniętego i jak ma się ona do często przez Pana przywoływanej koncepcji gospodarki okrężnej (circular economy)?
Prof. Jerzy Hausner: Jeśli mówimy o nowym podejściu do rozwoju miast, to należy podkreślić, że w ostatnich dekadach miasta rozwijały się głównie przez absorbowanie nowoczesnych technologii.
Żyjemy w epoce, w której zmiana, ogólnie związana z cyfryzacją, w gwałtowny sposób wpływa na każdy wymiar naszego życia, także na nasze miasta. Wysiłek władz samorządowych szedł głównie w kierunku rozwijania zdolności do absorbowania tej nowoczesności.
Zatem miasta zastanawiały się nad nośnikami wprowadzania nowych technologii, przyciąganiem inwestorów, którzy nimi dysponowali, pozyskiwaniem środków na nie, nad kopiowaniem gdzie indziej wprowadzonych rozwiązań. Chodziło o to, by uczynić własne miasto na tyle atrakcyjnym, by przyciągało zasoby z zewnątrz. Dlatego miasta zaczęły bardzo upodabniać się do siebie w rozwoju, bo każdy chciał być na swój sposób lepszy – „smart”, „creative”, „eco”, „top”.
Myślenie o okrężności polega na przewidywaniu, jakie skutki ruch wykonywany teraz będzie miał w przyszłości, a przy tym pamiętaniu, że za 10 lat przy tym tempie zmian technologicznych sytuacja może być bardzo różna.
Na dłuższą metę to jest dla miast zabójcze, bo kopiowanie rozwiązań prowadzi do utraty podmiotowości rozwojowej. Nie chodzi o to, aby nie być otwartym i wcale nie korzystać z gotowych rozwiązań, ale należy zmienić sposób podejścia i zacząć polegać na własnych zasobach. A to jest głównie potencjał twórczy mieszkańców, bowiem w nadchodzącej epoce podstawą będzie nie sama technologia, a sposób jej wykorzystania do rozwiązywania własnych, konkretnych problemów. Aby zatem przyjmować właściwe rozwiązania dla miasta, musimy najpierw określić, kim jesteśmy i do czego zmierzamy. A jakim miastem być najlepiej? Takim, w którym mieszkańcy chcą mieszkać dlatego, że mogą w nim się rozwijać.
Najważniejsze jest to, czy potrafię wykorzystać własny potencjał, technologie są sprawą ważną, ale wtórną. Bo często jest tak, że za technologiami idą także różnego rodzaju koszty społeczne. Nie zawsze jest tak, że warto je ponieść, aby być „top”. Można sobie wyobrazić miasto, które ma cudowny system wodociągowy, ale obywateli nie stać na płacenie rachunków za wodę.
Myślenie o okrężności polega na przewidywaniu, jakie skutki ruch wykonywany teraz będzie miał w przyszłości, a przy tym pamiętaniu, że za 10 lat przy tym tempie zmian technologicznych sytuacja może być bardzo różna. To powinno skłaniać władze miast do niepodejmowania pochopnie działań inwestycyjnych.
Zaczynamy np. teraz myśleć o tym, czy w przyszłości będziemy w ogóle posiadać samochody. Bo coraz więcej ludzi dochodzi do wniosku, że posiadanie go to tylko kłopot, bo samochód nie po to jest, by go mieć, ale by nim jeździć. Być może zatem rozsądniej jest wynajmować go lub współdzielić.
To jest racjonalna zmiana, bo otwiera nowe możliwości. Nazywam to spiralą rozwojową, czyli okrężnością polegającą na tym, że z czegoś coś wynika i prowadzi mnie punkt wyżej. Częścią tego procesu jest gospodarka obiegu zamkniętego. Zatem pojęcie okrężności rozwojowej jest pojęciem szerszym.
Obieg zamknięty zamyka się w procesie technologicznym, systemie społecznym, dzięki któremu mam korzyści takie jak: mniejsza ilość odpadów, mniej zanieczyszczeń środowiska, niższe koszty. A więc jest to rozwiązanie, które nie przeczy myśleniu długofalowemu o rozwoju, ale tworzy mniejszą pętlę w dużej pętli okrężności. Jednym słowem GOZ nie jest celem, ale sposobem, drogą. Celem jest mieć zdolność do rozwoju w przyszłości, do sprostania wyzwaniom, jakich jeszcze nie znamy.
Aby sprostać wymogom przyszłości, trzeba m.in. kształcić młodych ludzi, którzy będą znali technologie, ale też rozumieli, jakie są konsekwencje społeczne posługiwania się nimi. My w Polsce często zachłystujemy się nowymi projektami, na które są np. unijne pieniądze, i rzucamy się na nie, zapominając, że to tylko działanie pomocnicze, a podstawowym pytaniem jest to o kształt naszego miasta w przyszłości – Poznania, Krakowa…
Kolumb chciał odkryć krótszą drogę do Azji, a odkrył Amerykę. Jeśli my dziś wyobrazimy sobie Kraków za 15 lat, to nie znaczy, że on taki za ten czas będzie. Ale niewątpliwie po drodze odkryjemy Amerykę, bo wyruszymy w podróż i podejmiemy wyzwanie, ryzyko. Bez wizji, z samą tylko technologią nie zmienimy świata.
(…)
Komentarze (0)