Strefa, do której mogą wjeżdżać pojazdy napędzane wyłącznie na prąd, gaz ziemny i wodór (wyjątkami są tu auta należące do mieszkańców dzielnicy oraz służb miejskich) działa od 5 stycznia 2019 r. Wstępnie ma funkcjonować przez pół roku.
Tymczasem 30 podmiotów, w tym przedsiębiorcy działający na Kazimierzu, zdecydowało się zaskarżyć uchwałę, twierdząc, że narusza ona zasadę równości i swobody działalności gospodarczej. Przepisy umożliwiają wjazd do strefy mieszkańcom i przedsiębiorcom (a także taksówkarzom i osobom z niepełnosprawnościami), których siedziba mieści się w jej obrębie. Skarżący argumentują jednak, że nie wszyscy prowadzący działalność na Kazimierzu mają na nim siedziby swoich firm.
Twierdzą też, że uchwała ogranicza prawo do korzystania z usług świadczonych za pomocą dowozu oferowanego m.in. przez restauracje czy firmy ochroniarskie, a także działalność firm budowlanych, zakładów pogrzebowych. Problemy wjazdu do strefy mogą mieć również właściciele nieruchomości położonych na Kazimierzu.
Kraków ma strefę czystego transportu. Kazimierz bez samochodów spalinowych
Sprawą zajmie się teraz wojewódzki sąd administracyjny. Tymczasem przedstawiciele Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie uważają skarżenie uchwały za bezpodstawne, skoro za kilka miesięcy może ona zostać zweryfikowana.
Za złamanie przepisów obowiązujących w strefie mandat może wynieść do 500 zł. Krakowscy strażnicy miejscy przeprowadzili kontrole 4572 wjeżdżających do niej pojazdów. Aż 1169 kierowców nie stosowało się do wprowadzonych ograniczeń. Kontrole kończyły się zwykle na pouczeniach, tylko w jednym przypadku sporządzono notatkę do sądu o ukaranie.
Komentarze (0)