Niemcy zdecydowały się poprzeć unijny cel neutralności klimatycznej podczas Rady Europejskiej w dniach 20-21 czerwca 2019 r. W ślad za nimi poszły kolejne państwa, aż do momentu, gdy weto postawiły państwa Grupy Wyszehradzkiej – Węgry i Słowacja.
W tym tygodniu okazało się, że stosunek optymistów dekarbonizacji Europy w stosunku do sceptyków wynosi 22:6. Przeciwne państwa to obecnie: Chorwacja, Polska, Estonia, Czechy, Rumunia i Litwa. Aby przyjąć zakładaną politykę, potrzebna była jednomyślność.
Nieoficjalnie mówi się, że blokada państw sceptycznych tak naprawdę jest wszystkim na rękę, daje bowiem czas na dalsze rozmowy. Zwolennicy dekarbonizacji sami wyrażali większy czy mniejszy opór przed zmianami. Nie wiadomo też, czy państwom tym uda się osiągnąć zakładane redukcje emisji CO2. Nawet takie kraje jak Niemcy czy Austria wciąż borykają się z wewnętrznymi ustaleniami co do swojej klimatycznej polityki.
Zdanie Polski, dla której przyjęcie celu na 2050 r. uwarunkowane jest wcześniejszą analizą przedłożonych przez państwa członkowskie planów, pozostało bez zmian. Minister Konrad Szymański wskazał na tzw. burden sharing, czyli podział obowiązków między poszczególne państwa oraz określenie, jaka część redukcji w ramach nowego celu na 2050 r. przypadłaby Polsce.
Konieczne dla nas jest również przygotowanie odpowiednich mechanizmów ochronnych i kompensacyjnych na potrzeby regionów najbardziej dotkniętych skutkami transformacji. Polska wyraźnie sygnalizowała, że stąd właśnie wynika proponowany przez nas termin przyjęcia unijnej strategii dopiero w okolicach połowy 2020 r. Do końca roku przywódcy zebrani w Radzie Europejskiej mają opracować szczegółowe wytyczne dla ostatecznego tekstu konkluzji.
Komentarze (0)