„Jeśli możesz zgasić światło i skrócić kąpiel, Brazylia będzie ci wdzięczna. Kąpcie się trochę szybciej, aby współpracować w ten sposób z rządowym programem oszczędzania energii, której ceny strzelają w górę”– brzmi prezydenckie przesłanie przekazywane od kilku dni przez brazylijskie media.
Prezydent Bolsonaro zapewnił rodaków, że zaczął od siebie i wdraża plan oszczędzania wody i prądu podczas kąpieli. Jako przyczynę ogromnego wzrostu od 1 grudnia cen prądu wskazał dotkliwą suszę, która nawiedziła duże przestrzenie kraju powodując spadek poziomu wody w zbiornikach zaopatrujących elektrownie wytwarzające 65 proc. energii elektrycznej w kraju.
Ekonomiści należący do ścisłej ekipy prezydenta Bolsonaro, których ekspertyzy i wypowiedzi cytuje od kilku dni stołeczny portal informacyjny „Correio Braziliense”, wyrażają zaniepokojenie szybko rosnącą inflacją wywołaną, ich zdaniem, załamaniem się gospodarki w wyniku pandemii koronowirusa.
Według państwowego Brazylijskiego Instytutu Geografii i Statystyki (IBGE), najbardziej wzrosły ceny artykułów żywnościowych, które składają się na tradycyjny jadłospis przeciętnego Brazylijczyka: ceny oleju sojowego poszły w górę o 94,1 proc., ryżu o 120 proc., pomidorów o 76,51 proc., ziemniaków – o 30 proc., mięsa wołowego – o 33,6 proc.
Już 14,6 proc. Brazylijczyków- według oficjalnych statystyk – zarejestrowano jako bezrobotnych; utracono w ciągu ostatnich 12 miesięcy 11,3 mln oficjalnych miejsc pracy (nie licząc osób zatrudnionych bez umów).
Rzeczywista sytuacja jest jeszcze gorsza, alarmuję media. „Pracy nie ma więcej niż połowa Brazylijczyków w wieku aktywności zawodowej” – podaje „Correio Braziliense” Wskutek zastoju w gospodarce spowodowanego pandemią koronawirusa „spośród oficjalnie zatrudnionych co trzeci, to jest prawie 10 milionów osób , pracuje w zmniejszonym wymiarze godzin i ma obniżone zarobki, albo nie pracuje w ogóle”. To dane z oficjalnych statystyk rządowych cytowanych przez dziennik interentowy „O Globo”.
W grudniu Brazylijczycy, którzy utracili prace z powodu Covid-19, otrzymają ostatnią wypłatę rządowego zasiłku. Kontynuacja tej formy, pomocy – jak przyznał w sobotę rząd brazylijski – wydaje się być wątpliwa z powodu wielkiego wzrostu zadłużenia państwa. Dług publiczny na koniec ubiegłego roku oficjalnie wynosił 75,8 proc. produktu krajowego brutto. W roku bieżącym osiągnie nie notowaną dotąd skalę 90 proc. PKB. Jednak według prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego przekroczy 100 proc.
Sztab ekonomistów prezydenta Jaira Bolsonaro podaje jako przyczynę tego stanu rzeczy „całkowity brak możliwości” zrealizowania przez Brazylię, w warunkach światowej pandemii koronawirusa, wielkiego rządowego programu prywatyzacji kilku państwowych gigantów gospodarczych z koncernem naftowym Petrobras na czele. Program ten miał skierować brazylijską gospodarkę „na nowe tory” i uwolnić ją od wielkich afer finansowych na skalę całej Ameryki Południowej.
Komentarze (0)