Według wstępnych danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych, zapotrzebowanie na moc w dzisiejszym przedpołudniowym szczycie nie przekroczyło 26,7 GW, a na szczyt popołudniowy przewidywane jest w granicach 26 GW. Dla porównania, rekord wszechczasów z poniedziałku 18 stycznia 2021 r. wyniósł niecałe 27,4 GW.
Poniedziałkowe zapotrzebowanie na moc sięga rekordu pobitego w grudniu 2020 r., ale wyraźnie przekracza jeszcze wcześniejszy rekord ze stycznia 2019 r., który wyniósł nieco ponad 26,5 GW.
Od początku doby nie brakuje energii z wiatru. Moc, dostarczana przed turbiny wiatrowe przekracza 4 GW. Co więcej, mimo pochmurnej pogody, fotowoltaika dostarczyła około południa ponad 0,5 GW.
Ceny na rynku bilansującym nie przekraczają 350 zł za MWh, co w praktyce oznacza sytuację całkowicie normalną.
Od początku dnia Polska importuje moc rzędu 1 GW z różnych kierunków. W zależności od momentu 0,6-1 GW z Niemiec, w dzień utrzymuje się eksport stosunkowo niewielkich ilości energii do Czech i na Słowację. Od południa pełną mocą importujemy energię z Litwy, wcześniej połączenie LitPol Link było wykorzystywane do eksportu.
Z początkiem roku Szwedzi definitywnie wyłączyli jeden z reaktorów elektrowni atomowej Ringhals. W Szwecji podniosły się głosy krytyki, ponieważ momentami, by zastąpić brakującą energię z atomu, miejscowy operator musi sięgać po źródła emisyjne, albo import, także z Polski. Dzieje się tak w momentach przeciążenia sieci, którą z północy płynie energia z elektrowni wodnych.
W grudniu 2020 r. poprzez podmorski kabel Polska wyeksportowała do Szwecji 0,186 GWh, przy imporcie na poziomie 342 GWh, a więc wyższym ponad 18 tys. razy. Natomiast w styczniu 2021 r. polski eksport był już zaledwie 10 razy mniejszy od importu i 150 razy wyższy niż eksport w grudniu.
Dodatkowo, 10 stycznia przez kilka godzin, PSE wspomagało szwedzkiego operatora Svenska Kraftnät mocą kilkuset MW w drodze tzw. wymiany międzyoperatorskiej, czyli środka zaradczego, którego operatorzy używają, gdy przepływy handlowe nie gwarantują stabilności systemów.
Komentarze (0)