Ochrona przeciwpowodziowa to temat, który od kilku lat wywołuje spory pomiędzy obrońcami starych, hydrotechnicznych koncepcji a zwolennikami nowszych, bardziej kompleksowych rozwiązań, zmierzających, w miarę możliwości, do zachowania lub nawet przywracania naturalnego charakteru rzek. Po tragicznej powodzi, która nawiedziła Polskę w lipcu 2001 r., rząd przeznaczył na ochronę przeciwpowodziową 385 mln euro, z czego większość (250 mln) stanowiła pożyczka z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Ekolodzy alarmują, że pieniądze te bardzo często wydawane są w sposób skandaliczny.
Nie tak dawno pisałem o poważnych zarzutach ze strony ekologów pod adresem decydentów odpowiedzialnych za gospodarkę wodną. W wielu miejscach kraju dewastuje się małe rzeki i potoki, betonuje się ich koryta, umacnia brzegi niszcząc przy tym naturalne siedliska roślin i zwierząt. Prace prowadzi się i finansuje w ramach działań z zakresu ochrony przeciwpowodziowej. Skuteczność tego typu rozwiązań jest wątpliwa – ryzyko powodzi często wzrasta w dalszym biegu rzek, na terenach położonych poniżej. Zdaniem ekologów, pieniądze na te cele powinny być przyznawane dopiero wtedy, gdy powstaną kompleksowe plany działania dla całych dorzeczy. Opinie, apele i protesty w tej sprawie nie pozostały bez echa. W prasie pojawiło się wiele alarmujących artykułów. Sam jednak rozgłos nie wystarczy. Aby nadać sprawom inny bieg, trzeba rozmawiać z politykami, konfrontować sprzeczne poglądy i argumenty.
29 lipca br. w Ministerstwie Środowiska odbyło się spotkanie przedstawicieli organizacji ekologicznych, środowisk przyrodników i wędkarzy oraz Zielonych 2004 z ministrem Jerzym Swatoniem, urzędnikami resortu oraz dyrektorami Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej z Wrocławia, Gliwic, Warszawy i Gdańska. Spotkanie zorganizował minister na wniosek ekologicznego Klubu Gaja. Omawiano na nim konkretne przypadki dewastacji rzek w Polsce. WWF Polska oraz Klub Gaja przygotowały multimedialną prezentację zdjęć dokumentujących niszczenie rzek i potoków. Przedstawiciele organizacji społecznych oraz partii Zieloni 2004 wskazywali negatywne skutki sztucznych regulacji. Obecni na spotkaniu członkowie administracji twierdzili natomiast, że pożyczka z EBI została dobrze wykorzystana. Dzięki niej wykonano szereg zaległych prac w infrastrukturze wodnej, na które od wielu lat brakowało pieniędzy. Zgodzili się jednak, że w niektórych przypadkach inwestycje były nieuzasadnione, a nawet noszące znamiona przestępstwa. Ekolodzy wnieśli już kilka spraw do prokuratury. W paru miejscach wstrzymano rozpoczęte już prace. Zdarzało się bowiem, że regulowano rzeki na obszarach, gdzie woda nikomu nie zagraża i wkraczano na teren rezerwatu bez wymaganych zezwoleń. Zdaniem przedstawicieli administracji, są to sporadyczne wypadki i skala tych zjawisk nie uzasadnia wstrzymania wszystkich robót, o co zabiega strona społeczna. Ekolodzy oceniają, że większość inwestycji w dolinach rzecznych ma charakter niszczycielski.
Dyskusja trwała ponad dwie godziny. Pozostały, oczywiście, rozbieżności co do całościowej oceny sytuacji i skali negatywnych zjawisk. Nie znaczy to jednak, że uczestnicy spotkania nie wyszli poza prezentację sprzecznych stanowisk. Ustalono, że resort ochrony środowiska wykona przegląd i ocenę inwestycji wskazanych przez organizacje społeczne. Powinien być przy tym respektowany unijny dokument pt. „Kodeks dobrych praktyk ochrony przeciwpowodziowej…”. Grupa społeczna w porozumieniu z administracją ma natomiast zaproponować poprawki do przepisów Prawa ochrony środowiska, Prawa wodnego i ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym, które w przyszłości uniemożliwią dewastację rzek. Dialog przedstawicieli władzy z reprezentantami organizacji społecznych będzie kontynuowany. Kolejne spotkanie w tej sprawie zostanie zorganizowane w ciągu dwóch miesięcy.
Najbardziej pożądaną zmianą wydaje się odejście od projektów i inwestycji cząstkowych na rzecz lepiej skoordynowanych planów i działań kompleksowych, dla których dobrą podstawę stanowi Ramowa Dyrektywa Wodna UE. Równie ważne jest uwzględnianie alternatywnych w stosunku do hydrotechnicznych koncepcji ochrony przeciwpowodziowej. Oddawanie rzekom ich naturalnej przestrzeni jest z reguły znacznie tańsze, nie mniej skuteczne i z pewnością bardziej przyjazne naturalnemu środowisku. Takie rozwiązania należy stosować wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Przyszłość pokaże, czy rozpoczęty dialog stanie się początkiem nowej, bardziej zrównoważonej polityki w zakresie gospodarki wodnej.

Radosław Gawlik
członek Zarządu Zieloni 2004