Henryk Bylka

Przed miesiącem uzasadniałem, dlaczego nowelizowanie ustawy wodociągowej będzie mało efektywne. Zaproponowałem, aby dyskusję o tym, co skreślić, a co dołożyć do aktualnych zapisów, zastąpić dyskusją o zasadach realizacji usług wod-kan. Wybrałem ten temat, bo w sejmowych komisjach dyskutuje się obecnie o projekcie nowelizacji ustawy wodociągowej, która ma zmienić także obecnie obowiązujące

Socjalistyczne w formie i w treści

zasady i tryb stanowienia taryf. Ustawowe reguły ustalania cen i stawek opłat skonstruowano tak, że w istocie karze się obniżką przychodów firmy, które dokumentują obniżanie kosztów. W świetle ustawowych regulacji nie są efektywne działania, których celem jest likwidacja strat wody, obniżanie czasu trwania przerw w dostawach albo oczyszczanie wody czy ścieków ponad zadane limity, tylko po to, aby podwyższyć poziom świadczonych usług, w tym zmniejszyć ilość zanieczyszczeń emitowanych do środowiska. Konsumentów, którzy oszczędzają wodę, czekają uzasadnione przepisami podwyżki stawek. Nie opłaci się ponoszenie potencjalnych nakładów na wodooszczędną armaturę albo urządzenia do gromadzenia i wykorzystywania wody deszczowej do potrzeb gospodarczych, choć Polska to ponoć kraj o bardzo ograniczonych zasobach wód. Zysku nie można wypracować, a jedynie otrzymać w wyniku zgody burmistrza bądź (w szczególnych przypadkach) głosowania radnych. Pozyskiwane z opłat pieniądze, które powinny być gromadzone na odtworzenie w przysz...